Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Egonik z miasteczka Krosno Odrzańskie. Mam przejechane 24930.04 kilometrów w tym 1367.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.85 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Egonik.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2007

Dystans całkowity:70.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:03:17
Średnia prędkość:21.35 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:70.10 km i 3h 17m
Więcej statystyk

Pojechało się do Lubska

Niedziela, 4 listopada 2007 · dodano: 04.11.2007 | Komentarze 4

Dziś rano, o poranku, studiując pracę nt. transplantacji organów, trafiłem na artykuł pt. „Hobby to najlepsza terapia”. Dowiedziałem się, że jesienią wszyscy łapią doły bo jest ciemno i ponuro a co za tym idzie szyszynka produkuje mniej hormonów niezbędnych to tego, by wydzielały się w mózgu substancje zapewniające dobre samopoczucie. I aby to zmienić trzeba się wyrwać na zewnętrzny, np. na spacer albo na rower. Należy pamiętać o tym by śmigać po polance i na otwartych terenach bo pod drzewami nadal jest ponuro…

…więc wybrałem się na rower…

Teraz jest tak, że jeżdżę w weekendy bo niestety w tygodniu nie mam za wiele możliwości by śmigać w dzień, gdy jest jasno. Nie mam jeszcze przedniej lampki (białej) więc bez sensu tak jeździć jak nic nie widać i przy okazji jak cię nie widzą. Źle coś wyliczyłem bo wracałem jak już było ciemno ale na szczęście TIR’y nie wyjechały jeszcze na polowanie o tej porze. Przeżyłem.

Pojechałem sobie do Lubska. Już w poniedziałek wiedziałem, że tam pojadę. Byłem tam autkiem w sprawach służbowych i stwierdziłem, że trasa godna posunięcia rowerem.

Szczegóły opisowo-obrazowe.
Przebieg trasy:
Krosno >> Dychów >> Bobrowice >> Stróżka >> Gozdno >> Górzyn >> Lubsko
…i z powrotem.

Nawet zrobiłem kilka fotek. Wiem, wiem – żadna nowina.
Zaraz za Bobrowicami jest taki oto wesoły mostek:

…kolory ma zabójcze i raczej nie da się go przeoczyć.
Niedaleko jest jeszcze jeden mostek – chyba trochę starszy:


Przy tych mostkach to była moja pierwsza pauza – jak się okazało jedna z wielu… Ale co mnie ucieszyło to to, że moim oczom ukazało się słońce. …i wtedy ta moja szyszynka tak zaczęła produkować te hormony, że tak się podjarałem, że… i pojechałem dalej.


Potem znowu się zatrzymałem bo wydawało mi się, że widzę coś fajnego. A zobaczyłem to:

…jakoś na żywca wyglądało lepiej.

Wpadam do Strużki a tam myśliwi mają zlot. Akurat wrócili i ciągną po ziemi te swoje zwierzątka. Oczywiście nie będzie zdjęcia bo jak tu zrobić zdjęcie uzbrojonemu myśliwemu… Jedyne co mnie z nimi łączyło to super rażąca kamizelka odblaskowa.

I jest już Lubsko. Zdjęć jak na lekarstwo bo po ostatnich świętach nie podładowałem baterii i aparat dał ze luz i spierdził: „Pier…, nie robię”.
Mają w tym Lubsku taki kościół gdzie już od drzwi trzeba zasuwać na kolanach – taki niski…



Poza tym, owo miasteczko jakieś takie poprzecinane jest kanałami i strasznie z nich bije. Oczywiście zdjęcia tego nie oddają ale się poświeciłem bo w sumie ładnie to wygląda. W ogóle to miasto ma taki fajny klimat – super zabudowa. No ale niestety fotek za wiele nie będzie. Ale wracając do kanałów:



Kanały te to dom wielu kaczek. No w sumie po ostatnich wyborach to gdzie te „kaczki” mają się podziać – tylko w kanałach.

…ładne, prawda. A te tutaj przycinają w kimowo. A chrapały, że ho ho…


Następnie udało mi się strzelić jeszcze parę fotek architektury:

…to poniżej to szkoła. Z tego co pamiętam to jakiś Zespół Szkół Ekonomicznych, czy coś w tym stylu…

…i jeszcze łuk z wieżą…

…i jeszcze rower z planem miasta…

…i tyle…

Przed wyjazdem wpadłem do Żabki po prowiant: baton + napój Izo… przysiadłem na ławeczce posiliłem się i popiłem wszystko herbatką Earl Grey z termosu – super sprawa, polecam.
Ogólnie to wyjazd taki sobie, bo:
- słabe baterie – brak możliwości rozwijania pasji fotograficznej na trasie a warto podkreślić, że mijałem miejsce, gdzie wylądowali jacyś żołnierze w czasie drugiej wojny i z tej okazji postawili im kamień, ale jeszcze tak podjadę..
- telefon mi się zapocił i nie mógł godnie zastąpić aparatu w robieniu zdjęć,
- tydzień przerwy między przejazdami sprawia, że kolana dostają nieźle w kość a raczej w staw…
Ale co nas nie zabije to nas wzmocni.
…i tak pojadę…


Kategoria Dalsze wypady