Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Egonik z miasteczka Krosno Odrzańskie. Mam przejechane 24930.04 kilometrów w tym 1367.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.85 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Egonik.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2008

Dystans całkowity:235.22 km (w terenie 5.00 km; 2.13%)
Czas w ruchu:11:48
Średnia prędkość:19.93 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:39.20 km i 1h 58m
Więcej statystyk

Miła odmiana - bez zdjęć

Czwartek, 29 maja 2008 · dodano: 29.05.2008 | Komentarze 3

Dziś dla odmiany będzie bez zdjęć.
Nie było jak się zatrzymać... bo jazda raczej na średnią... a średnia wyszła jak na moje ostatnie wyniki extra fajna.

Reasumując była to niezła jazda. A najbardziej się ucieszyłem kiedy ruszyłem w drogę powrotną i wiatr, który "wten" miotał mnie po całej drodze od przodu, stał się "nazat" korzystnym wiatrem w plecy... Wyjątkowo. Zwykle jest tak, że jak się jedzie i ma się wicher w twarz a jak się zawróci to nic się nie zmienia - też w twarz... Złośliwość rzeczy wiejących.

A pojechałem do Gryżyny jak zawsze przez Bytnicę i z powrotem.




Jak to mówią: byle do Bytnicy

Sobota, 24 maja 2008 · dodano: 24.05.2008 | Komentarze 2

Dziś jazda typu relaksik i test rowerku po serwisie młynka oraz test mnie po ostatniej dłuższej trasie.
Jest dobrze bo kolana chyba dochodzą do siebie - dzisiejsza recepta to siodełko na maxa... Zobaczymy jak będzie.

Dziś dojechałem do Bytnicy.

...do stacji kolejowej.

Czekała tu na mnie niespodzianka - a raczej na ja na nią...

...nic tak nie cieszy jak pociąg towarowy:):)

Na powrocie zachaczyłem o jeziorko w Łochowicach gdzie trwa renowacja plaży...

...i co z tego jak dło przy brzegu takie syfiaste.

Dziś bez większego szału ale i tak nieźle...




Dość sporo dziś tych kilometrów

Czwartek, 22 maja 2008 · dodano: 22.05.2008 | Komentarze 4

Dość sporo dziś tych kilometrów wyszło… Dość sporo jak na ostatnie moje szaleństwa…
Jestem zadowolony!

Dziś jest święto – niektórzy maszerują w procesjach… Ja pomaszerowałem na rower. Że tak napiszę, wybór należy do ciebie.
No to gdzie mnie dziś poniosło? Plan był taki: pierwotnie miałem się wybrać do Lubuskiego Muzeum Wojskowego w Drzonowie… No i się wybrałem tak blisko Zielonej Góry to czemu od razu nie odwiedzić „winnego grodu”?

Od początku przebiegało to tak:
Krosno >> Połupin >> Dąbie >> Pław >> Gronów >> Łagów >> Leśniów Wielki >> Drzonów >> Buchałów >> Słone >> Wilkanowo >> Zielona Góra >> Przylep >> Płoty >> Czerwieńsk >> Nietków >> Leśniów Wielki >> Łagów >> Gronów >> Pław >> Dąbie >> Połupin >> Krosno… wow!!! Dość dużo tego!!

I nawet można było coś zobaczyć.
Najpierw Dąbie i konie. Były trochę płochliwe, tzn. uciekały przed facetem w rażącej kamizelce z apratem…



Oczywiście moja bryczka też musiała zostać uwieczniona, a co…


A to jest super fajna droga nr 32… Dodam tylko, że mimo tego że nawierzchnia była wymieniana już parę lat temu, droga jest w dobrym stanie. Polska droga w dobrym stanie…


I co się okazuje, jest nawet ścieżka rowerowa – kawałek bo kawałek ale nie ma co wybrzydzać. A w tym znaku najbardziej irytuje mnie to, że piesi są nad rowerem. BEZSENSU. ROWER RULES!!!!


No i dotarłem do celu pierwotnego – MUZEUM.
…oczywiście zamknięte…


Oczywiście nie zniechęciło mnie to i pozwiedzałem przez płot…








…i wówczas postanowiłem, że dobiję aż do Zielonej. Grzeje sobie a tu jakiś moralizator postawił znak… Nawet mi powieka nie zadrżała jak się przez nie przebijałem. Nie znam niebezpiecznych skrzyżowań.


…i tak dokręciłem do Zielonej, załączę dowód gdyby ktoś wątpił…


Oczywiście trochę wymęczyła mnie ta jazda pod górę. Niniejszym udałem się na lunch to renomowanej zagranicznej restauracji…

…niezły był ubaw jak do McDrive’a podjechał rower.

Nie jadłem sam. Wróble też lubią frytki. Numer jest taki że normalnie podchodziły i wyrywały frytę z ręki. Bułkę (McChicken) miałem tylko jedną więc się nie podzieliłem…


A tutaj robią ciepełko dla miasta (zdjęcie industrialne dla odmiany)


Widzieliście kiedyś łabędzia z budą. Niezły z niego typek: szczeka i aportuje…


Trochę górskich zawijasów zaraz za Nietkowem w kierunku Leśniowa… Oi co to był za podjazd.


Fota za fotę…


A tu już na powrocie. Grzeję przez krośnieński most…


…marszobieg do bazy…


Dwa ostatnie zdjęcia dzięki uprzejmości Studia Fotograficznego „Przestań już pstrykać te fotki!” – czyli mojej siostry.

I to by było na tyle.


Kategoria Dalsze wypady


No i pojechałem.

Niedziela, 18 maja 2008 · dodano: 18.05.2008 | Komentarze 2

No i pojechałem.
Mam nadzieję, że wyjazdy weekendowe nie staną się tradycją i zwyczajem i czymś co się będzie działo tylko w weekendy bo to aż smutne…
Pogoda pod psem, ale i motywacji nie zabrakło. Dobrze że nie padało.
Trasa wyglądała mniej więcej tak: Krosno >> Chyże >> Gostchorze >> Radnica >> …tory… >> Krosno. Jednym słowem bez szału. Ale za to, po zmianie kierownicy jazda znów wygląda jak sprzed zmiany roweru, czyli jeden wielki pęd. Dla mnie bomba.

I co najważniejsze dziś śmigałem w kamizelce extra odblaskowej i dobrze bo przynajmniej tirowcy mijają mnie 12 cm szerzej niż zwykle (czyt. bez kamizelki). 12 cm przestrzeni życiowej…
Ale wracając do jazdy, najpierw wspinaczka górską przełęczą..


…ciekawy znak. Myślę, że to znak o symbolu Z-143 „NIE BĘDZIE NICZEGO”.

I pod górę. Jedzie się.


Po czym moim oczom ukazało się to… (tzn. nie była to żadna niespodzianka, ani zaskoczenie bo już tam byłem, chodzi mianowicie o to, że w ogóle dojechałem)


Tutaj kiedyś była fajowa słowiańska osada a teraz dla upamiętnienia rekonstruuje się co nie co. Jest nawet kamień…


…i cmentarz…

A co najlepsze przechodząc przez „osadę” dociera się do najlepszego miejsca widokowego w powiecie.
Mym oczom ukazała się Odra i jej pradolina – pełen szacun dla Matki Natury. Narobiła się babka.




A na koniec maczek…


Czas zamknąć przyrodniczy kącik. Popedałowałem dalej w kierunku Radnicy i aż do torów za nią…


Nawrotka i czym prędzej na obiad – też mi motywacja.
Po drodze jeszcze jeden kadr przyrodniczy. Nazwijmy go: TRZY DRZEWA I PTAKI NA DRUTACH.


I już na sam koniec coś dla szpanu:

Fajna nalepka.




WRESZCIE TROCHĘ WIĘCEJ KILOMETRÓW!!!!!!!!!!

Sobota, 10 maja 2008 · dodano: 12.05.2008 | Komentarze 1

WRESZCIE TROCHĘ WIĘCEJ KILOMETRÓW!!!!!!!!!!
A tym samym i jakaś historia do opowiedzenia.
„Dzisiaj 10-ty… zaczyna się życie…” Więc niniejszym postanowiłem pojeździć. Ale wcześnie strzeliłem „tuning” mojej wypasionej bryczce (czyt. rowerowi). A zmiana wygląda tak…


…kto wie co się zmieniło??

Ten kto odgadnął, że kierownica, w nagrodę może czytać dalej!

Miałem jeszcze dokręcić przekładnię, bo się koleboce, ale niestety nawet nie przedarłem się przez ściąganie zębatek… Ściągacz bo bani… Młotek i przecinak też nie pomogły więc dokręciłem śrubki i ruszyłem w trasę:

Krosno >> Marcinowice >> Osiecznica >> Czetowice >> Budachów >> Bytnica >> Struga >> Krosno

Tą drogą jadę do Osiecznicy – super widok a poza tym jest kawałek ścieżki rowerowej (co widać po prawej stronie zdjęcia - piszę bo może ktoś się nie orientować).

Po ujechaniu kilku kilometrów mym oczom ukazał się przepiękny strumyk (plus wodospad). Nie jest to Niagara. No ale… Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.

Wszyscy wiedzą co się robi jak już się pstryknie fotkę… (…tak, oczywiście, potrzeby fizjologiczne też można od razu odwalić…) …jedzie się dalej. Np. przez taki drzewny tunel…

…lub przez pustynię…

…lub przez łąkę żółtą…

…no a później okazało się, że i tak wszystkie drogi prowadzą do Bytnicy…

No prawie wszystkie…

…a ja wybrałem tą „przed siebie”.

A na koniec coś dla maniaków prędkości:

SZAŁ, CO NIE?? Do tej pory czuję ten szemrający wiatr w mojej czuprynie.

No to See Ya!!!




  • DST 18.60km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 14.49km/h
  • Sprzęt SPRICK ACTIVE TREKKING
  • Aktywność Jazda na rowerze

A więc stało się…

Sobota, 3 maja 2008 · dodano: 03.05.2008 | Komentarze 2

A więc stało się…

INAUGURACJA SEZONU!

Co prawda dziewiczy tego roczny rejs na rowerze już był, ale ten uznaję jako pierwszy – bo są foty i jest opis.

Na wycieczkę wybrałem się z tatą… A tata wygląda tak:

Trasa nie była specjalnie skomplikowana, trudna i długa… ale nie o to chodzi. Chodzi o radochę z jeżdżenia… Ktoś uważa inaczej??
A więc pojechaliśmy sobie nad jeziorko do Łochowic…

…by posiedzieć na ławeczce i pokontemplować.
…na tym miało się skończyć (całe 10 km) ale padł pomysł: JEDZIEMY DALEJ! Szok normalnie.
I tak, pognaliśmy przez las nad Niemkę… A w lesie wycinka (tabliczka), ale to nas nie powstrzymało bo kto by 3-go maja wycinkę robił – TABLICZKI W LASACH KŁAMIĄ!

A teraz pytanie/zagadka. Po co ktoś wycina parę hektrów lasu i pozostawia na środku pogorzeliska takie coś:

…bez sensu.
Drzewo widelec…

…oraz piach…

No i dotarliśmy. Dotarli też inni – były grile i ludzie na leżakach leżący i nic nie robiący.

Pozdrawiam i do napisania.
Cóż, mam nadzieję że znów systematycznie będę dodawał swoje wycieczki.
Majówka Rules!!!