Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Egonik z miasteczka Krosno Odrzańskie. Mam przejechane 24930.04 kilometrów w tym 1367.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.85 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Egonik.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Powyźej 100 km

Dystans całkowity:2795.62 km (w terenie 30.00 km; 1.07%)
Czas w ruchu:129:03
Średnia prędkość:21.66 km/h
Maksymalna prędkość:54.47 km/h
Suma podjazdów:238 m
Suma kalorii:1368 kcal
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:121.55 km i 5h 36m
Więcej statystyk
  • DST 45.78km
  • Czas 01:58
  • VAVG 23.28km/h
  • VMAX 48.10km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Kalorie 1368kcal
  • Podjazdy 238m
  • Sprzęt SCOTT ' y
  • Aktywność Jazda na rowerze

Treningowo dzień po dniu

Sobota, 20 lutego 2016 · dodano: 20.02.2016 | Komentarze 2

Jestem pogodowym freakiem!!! Od prognozy pogody zaczynam dzień - taka moja modlitwa. Mniej więcej od środy prognozowano, że z soboty na niedzielę pogoda się spieprzy. Wczoraj wieczorem pojawiła się informacja, że w sobotę od 16tej deszcz...
Na rower pognałem z rana, bo nienawidzę jeździć w deszczu!!!
Wczesna pobudka, znaczy o ósmej, śniadanie i w drogę... A o 14tej zaczęły spadać pierwsze krople :)
...już dawno byłem w domu :)
Dwie godziny latania, czuć że to początek sezonu. Nie kręci się to wszystko z wymarzoną prędkością... Jeszcze :)
Tętno na 150 i heja przed siebie :) Niestety zmiana pogody przyniosła ze sobą WMORDEWIND... Na szczęście na sam koniec.
Jutro ulewa więc się wysypiam, ale na poniedziałek na pewno coś wymyślę :)

A o wtorku to już nawet nie wspomnę :) Najlepszy dzień tygodnia. Wszystko zaczyna się od nowa :)

Trasa:




  • DST 102.98km
  • Czas 03:56
  • VAVG 26.18km/h
  • VMAX 50.61km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt SCOTT ' y
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stówka :) Rzepin i powrót.

Niedziela, 27 września 2015 · dodano: 27.09.2015 | Komentarze 0

Skończyły się już dla mnie wyścigi w tym sezonie i przyszedł czas na hobbystyczne wycieczkowanie :)

W tygodniu raczej będzie ciężko o jazdę, ale za to weekendy będę nadrabiał.

Dziś pojechałem do Rzepina. Długo się czaiłem na ten kierunek, ale jakoś nie było czasu...

Trasa: przez Cybinkę, dalej Sądów, Radzików, Jerzmanice do pierwszego ronda w Rzepinie z tego kierunku i powrót.

Dowód fotograficzny:
Rzepin po raz pierwszy
Rzepin po raz pierwszy © egonik

Popas co godzinę :)
Pierwszy w Cybince...
Jadę sobie, a tu Turniej Żaków. Normalnie bym przejechał obok, gdyby nie głos "spikera", że strzelił bramkę ktoś na O. i Krosno wygrywa 4:0 :) Należało to uczcić bananem :)

Drugi, w miejscu na zdjęciu powyżej - banan + baton mojej produkcji.

Trzeci, tutaj - już tylko baton:
Jadą wozy kolorowe
Jadą wozy kolorowe © egonik

Wracając przez Cybinkę Turniej już się skończył i usłyszałem tylko, że puchar ciężki, a cały turniej wygrywa drużyna z Cybinki...
Tym razem nie było się z czego cieszyć...
Dobra, przecież to tylko zabawa dzieciaków :) Chociaż rodzice to pewnie wychodzili z siebie... :)

Piszę tak o tym żarciu, bo sprawdzałem jednocześnie ile mam ze sobą targać, by zrobić taką stówę. Poszły dwa izotoniki 0,7, dwa batony własnej produkcji (w sumie to ostatnie...) oraz dwa banany. Wystarczyło, by dożywiać się całą drogę :)

I tyle, byle do następnego weekendu :)




  • DST 103.04km
  • Czas 04:03
  • VAVG 25.44km/h
  • VMAX 45.18km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt SCOTT ' y
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wietrznie

Niedziela, 17 maja 2015 · dodano: 17.05.2015 | Komentarze 2

Trochę się uparłem, by zrobić tą trasę. Jest tak, że co roku muszę objechać klasyczne kierunki i tyle.

Trasa: KROSNO >> Słubice >> KROSNO. Jazda krajówką nr 29.

A jazda tą drogą i to jeszcze w sobotę to nie lada przygoda - TIR'y, rozpędzone motocykle, jeszcze rozpędzone auta po wcześniejszej jeździe po niemieckiej autostradzie... Masakra co się wyrabia na tej drodze, wyprzedzanie na trzeciego, piątego, siódmego...
Udało się przeżyć, więc jestem z siebie mega dumny, a kierowcą dziękuję, że pozwolili mi zrealizować ten plan minimum.

I jeszcze pani przy drodze. Raczej nie autostopowiczka (chociaż w pewnym sensie...). Ona mrugnęła mi, powiedzmy, że ja jej też... Nic,jak tylko czekać na fakturę :):):)

Pogoda była niesamowita, od wczesnego poranka świeciło słońce, a gdy wyszedłem na rower już były tylko chmury. Do tego bardzo nieprzyjemny WMORDEWIND i chłód.
Wiatr skutecznie przeszkadzał mi aż do Słubic - całe 50 km walki z sobą... Morale spadło do poziomu asfaltu, ale ja nie odpuszczam. Co więcej, przy życiu trzymała mnie świadomość, że w drodze powrotnej będzie wiało w plecy.

W Słubicach znalazłem nasz stateczek:
ZEFIR w akcji
ZEFIR w akcji © egonik

Był czas na zapoznanie się z krótką instrukcją obsługi polskich dróg:
Przeczytaj zanim wjedziesz do Polandii
Przeczytaj zanim wjedziesz do Polandii © egonik

...oraz posłuchanie muzyki:
Koncert... Biesiadny
Koncert... Biesiadny... © egonik

Doświadczenie ostatnich długich wyjazdów wskazywało na to, że około 80 km będę zmieniał dętkę... Zatrzymałem się więc profilaktycznie, by poprawić sobie humor przed katastrofą i frustracją:
By jechało się lepiej
By jechało się lepiej © egonik

I NIC SIĘ NIE STAŁO!!!

Dętka cała, ja cały. Kolejny klasyk zaliczony :)

W drogę powrotną wyjeżdżałem ze średnią 23,97 km/h... Trochę udało mi się nadgonić :)




  • DST 102.13km
  • Czas 04:14
  • VAVG 24.13km/h
  • VMAX 49.61km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt SCOTT ' y
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Filipiny... Czyli pierwsza setka :)

Piątek, 1 maja 2015 · dodano: 01.05.2015 | Komentarze 2

Szukając pomysłu na rowerowe uczczenie Pierwszego Maja natrafiłem na bloga:

Marzenia na krańcu świata

Wyprawa rowerowa Jedwabnym Szlakiem do Filipin
http://www.marzenianakrancuswiata.pl/#

...i okazało się, że chłopaki wyjeżdżają w swoją 8-miesięczną wycieczkę właśnie dziś, a w Zielonej Górze zorganizowano oficjalne pożegnanie. Więc pojechałem, by choć kawałek karnąć się na Filipiny :)
Spotkanie w świetle jupiterów odbyło się pod zielonogórską Palmiarnią.
Marzenia na krańcu świata - dzień wyjazdu
Marzenia na krańcu świata - dzień wyjazdu © egonik

Http://www.marzenianakrancuswiata.pl/
http://www.marzenianakrancuswiata.pl/ © egonik

I ten znajomy autobus, w którym ulałem już tyle krwi :) RCKiK Zielona Góra jest honorowym patronem wyprawy.

A po zdjęciach i wywiadach kilka wspólnych kilometrów.
Marzenia na krańcu świata - no to w drogę!!!
Marzenia na krańcu świata - no to w drogę!!! © egonik

Chłopaki pojechali w kierunku Wrocławia, a ja zawróciłem w okolicach Niedoradza. Przerwa na popas i powrót do domu.
Niedoradz
Niedoradz © egonik

Z Zielonej, dla odmiany, jechałem przez Wilkanowo, Drzonów, Leśniów Wielki. Od Leśniowa już po staremu :)
Drzonów - MUzeum Wojskowe - transporter opancerzony BTR-152
Drzonów - Muzeum Wojskowe - transporter opancerzony BTR-152 © egonik

Oczywiście i tym razem nie ominęły mnie przygody dętkowe. Zacząłem wierzyć, że ktoś rzucił jakąś klątwę na ten mój rower i przez to rozwala mi prawie każdy wyjazd... Żona mówi, że nie ma z tym nic wspólnego...

Wczoraj gnaliśmy na sygnale do Cyklomaniaka w Zielonej, by zreanimować rower. Zakupiłem zapas dętek na lata...
Dętkolandia
Dętkolandia © egonik

Przed wyjazdem założyłem nowiutką na tył, kolejną wziąłem jako zapas i pełen radości jeździłem sobie aż do dobrze mi znanego syku nadlatującego z tyłu... Kolejną dętkę szlag trafił!!! Dziwne, bo wszystkie padają w okolicach wentyla. Trzeba będzie zgłebić temat :)
Na razie mam jeszcze jedną na zapas :)

Co nie zmienia faktu, że morale na ostatnie 20 km było marne i dodatkowo rozsypało mi się kolano (wróciła dolegliwość sprzed lat, która wyeliminowała mnie z jazdy na jakiś czas). Mam nadzieję, że to chwilówka i kolano się ogarnie do następnej wycieczki.

Jutro robię odbój.

Wątek pogodowy... Zimno jak cholera - musiałem się ubrać jak na zimowy wypad. Nawet słonko nie pomagało.

Pozdrawiam Damiana i Jacka!!! Życzę Wam chłopaki owocnej i bezpiecznej podróży!!!

PS. NO I PĘKŁA PIERWSZA SETKA W TYM ROKU - MIMO WSZYSTKO... :)




  • DST 101.92km
  • Czas 03:48
  • VAVG 26.82km/h
  • VMAX 48.74km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt SCOTT ' y
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwsza SETKA w tym roku:)

Niedziela, 25 maja 2014 · dodano: 26.05.2014 | Komentarze 1

Słubice - czyli historia tam i z powrotem.

Pogoda fantastyczna, z rana nawet odrobinę chłodniej, prawie bez wiatru, a słonko pojawiło się około południa... I zjarało mi nogi i ramiona...:)

Cóż, trzeba się z tym liczyć, gdy sezon wchodzi w fazę na krótko:)

Po drodze kilka fotek:
Popas po drodze na nowo oddanym parkingu relaksacyjnym:)
Popas po drodze na nowo oddanym parkingu relaksacyjnym:) © egonik

Ten sam parking -
Ten sam parking - "panorama" © egonik

Słubice
Słubice © egonik

Rzut oka na Frankfurt
Rzut oka na Frankfurt © egonik

Niespodzianka - R.S.:):) ...spotkana na przejażdżce rowerowej:):) ...szok normalnie:)
Niespodzianka - R.S.:):) ...spotkana na przejażdżce rowerowej:):) ...szok normalnie:) © egonik

Szlaban na powrót
Szlaban na powrót © egonik

...a później to już tylko rosoły, kotlety, grille...

Niestety... DAŁO SIĘ ODPOCZĄĆ TEJ NIEDZIELI!!:)




  • DST 178.91km
  • Czas 08:22
  • VAVG 21.38km/h
  • VMAX 47.62km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt SCOTT ' y
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowsza życiówka - Lubniewice i 178 km:)

Piątek, 23 sierpnia 2013 · dodano: 25.08.2013 | Komentarze 0

Niniejszym informuję, że ustanowiłem kolejny życiowy rekord w maksymalnej ilości kilometrów przejechanych w ciągu jednego dnia:)

WARTO BYŁO WZIĄĆ DZIEŃ WOLEGO!!!:)

Szczerze pisząc, był to atak na 200 km, ale jakoś zabrakło determinacji i siły… Rekord pobity, ale styl mógłby być odrobinę lepszy, czyt. szybszy, bo średnia nie powala.

Trasę wymyśliłem sobie następującą: Krosno >> Rzepin >> Ośno Lubuskie >> Sulęcin >> Wędrzyn >> Lubniewice >> znowu Wędrzyn >> Lubrza >> Świebodzin >> Skąpe >> Brody >> Krosno. W sumie trochę ponad 200 km.

…po drodze nastąpiła korekta: po „znowu Wędrzyn” był Łagów Lubuski >> Gryżyna >> Bytnica >> KROSNO. W sumie 178 km.

Pobudka o 6.50, wyjazd o 8.20, powrót o 19.45:
- 11 godzin i 35 minut trwała wycieczka,
- 8 godzin i 22 minuty samej jazdy.

Na plecy wrzuciłem większy plecak z prowiantem i izotonikami, w sumie jakieś 5 kg, które nie było wygodnym rozwiązaniem na tak długą trasę, ale dało się wytrzymać.

Zabrałem też, dla odmiany, aparat, więc zdjęcia są odrobinę lepsze od tych z telefonu, których ostatnio jest u mnie pełno.

Jeszcze trochę o pogodzie: słonecznie, ciepło i wietrznie (większość trasy pod wiatr).

Poniżej kilka fotek.

Na początek OŚNO LUBUSKIE.

Nie było łatwo się dostać do miasta, musiałem przejść przez mur…

Ośno Lubuskie - mury obronne z XIV-XV wieku © egonik


Pod Ratuszem zrobiłem sobie popas. Ludzie w pracy, a ja zajadam sobie buławy. BEZCENNE!:)
Ośno Lubuskie - Ratusz z 1517 roku © egonik


Wizyta w kościele, a raczej pod.
Ośno Lubuskie - kościół gotycki pod wezwaniem św. Jakuba z lat 1298-1380 do XIX wieku - najstarsza budowla miasta © egonik


A na koniec kino.
Ośno Lubuskie - kino © egonik


SULĘCIN – MIASTO PRZYJAZNE ROWERZYŚCIE:)

Czegoś takiego to dawno nie widziałem. Ścieżka ścieżką ścieżkę pogania. Fantastyczna sprawa. A ulice wcale nie są jakoś specjalnie szerokie. Można?? Można:)
Sulęcin - fontanna © egonik


Znów wizyta pod kościołem:)
Sulęcin - kościół gotycki pod wezwaniem św. Mikołaja z XIII wieku © egonik


A teraz najważniejsze:
- mapa okolicznych ścieżek rowerowych:
Sulęcin - mapa ścieżek © egonik


- oznakowanie ścieżek rowerowych:
Sulęcin - znaki © egonik


- jedna z wielu ścieżek:
Sulęcin - ścieżka rowerowa © egonik


- nawet pod sklepem można znaleźć akcent rowerowy:
Sulęcin - rowerowy CONCEPT © egonik


- inni rowerzyści:
Sulęcin - miasto przyjazne rowerzystom © egonik


LUBNIEWICE – CEL WYCIECZKI

Czyli mniej więcej połowa pierwotnie planowanej trasy – około 100 km w nogach.
Lubniewice - ryneczek i fontanna z tyłu:) © egonik

Lubniewice - jezioro Lubiąż © egonik

Lubniewice - jezioro Lubiąż © egonik


Tutaj też zaplanowałem sobie popas z normalnym obiadem:)Ale takiego lokal to nie spodziewałem się tutaj znaleźć:)
Bar z klimatem z PRL’u:
- eleganckie stoliki
Lubniewice - bar w stylu PRL © egonik

Lubniewice - bar w stylu PRL © egonik


- drobiazgi z epoki
Lubniewice - bar w stylu PRL © egonik

Lubniewice - bar w stylu PRL © egonik

Lubniewice - bar w stylu PRL © egonik


- środki lokomocji
Lubniewice - bar w stylu PRL - motocykle © egonik

Lubniewice - bar w stylu PRL - motorynka © egonik

Normalnie miałem kiedyś takie cudo:)

Posiłek nie był rodem z PRL – na bogato:)
Lubniewice - lunch © egonik


Pojadłem, popiłem, przepakowałem graty i ruszyłem w drogę powrotną.

Czego można się spodziewać jadąc drogą, która „zaprasza” taką tablicą??
Zapraszająca tablica © egonik


…ano tego:)Jeziorna relaksacja:)
Poligonowe jezioro © egonik


Gdzieś po drodze miała miejsce mała ściganka z trzema kolesiami. Wyglądali dość profesjonalnie, ale mimo wszystko nie pędzili tak szybko jak się spodziewałem, więc mimo przejechania już ok 150 km udawało mi się dotrzymać im tempa. Dzięki za motywację Panowie. Do następnego:)

A na koniec mała jazda inauguracyjna. W okolicy oddano kolejny, cały kilometr ścieżki rowerowej:)Czuć było jeszcze aromat świeżo uwalcowanego asfaltu.
Ścieżka rowerowa - jedyny kilometr w tym roku © egonik


Kolejne duże kilometry zrobione – jeśli chodzi o te klimaty, to jest to dobry sezon:)

Kończy się fajny weekend, więc życzę wszystkim spokojnego, OSTATNIEGO tygodnia wakacji.

Ale dramat… Idzie jesień.

Powodzenia zatem i szerokości:)

Pozdrower!!!

PS. Szczegółowe informacje dotyczące miast i zabytków pochodzą z Wikipedii.




  • DST 161.16km
  • Czas 06:54
  • VAVG 23.36km/h
  • VMAX 52.92km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt SCOTT ' y
  • Aktywność Jazda na rowerze

Park Mużakowski i 160 km:)

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 18.08.2013 | Komentarze 0

Dawno, dawno temu, po którejś kolejnej opowieści kolejnej osoby, które odwiedziła to miejsce wymyśliłem sobie, że i ja tam pojadę. Oczywiście nie było innego scenariusza jak jazda rowerem.
W sferze pomysłu wyjazd miał trwać 2 dni…

Ale czasy się zmieniły… Rower się zmienił… No i ja się zmieniłem…

I tak oto przejechałem kolejne ponad 150 kilometrów.

Cel wycieczki to Park Mużakowski mieszczący się na granicy polsko-nimieckej w miastach Łęknica i Bad Muskau.

Wszystkie informacje nt. tego miejsca można znaleźć tutaj:
http://www.park-muzakowski.pl/

Trasa wycieczki przebiegała m.in. Lubsko, Jasień, Tuplice, Trzebiel.

W zbiornikach jak zwykle całe litry izotoników, dwa banany i rogal:)Dodatkowo zabrałem trochę gotówki na wszelki wypadek (PLN i EUR).

No to w drogę. Zaznaczam, że zdjęcia są jakości telefonicznej, czyli żadnej, ale coś tam uda się na pewno zobaczyć…

Pierwszy przystanek: „Ku pamięci”.

Jest takie miejsce po drodze, przy którym warto się zawsze zatrzymać i wspomnieć tych, którzy walczyli za wolną Polskę.

Mężnym ku chwale © egonik


Napis:
„TUTAJ LĄDOWAŁA 23 STYCZNIA 1945 ROKU BOJOWA GRUPA WOJSKA POLSKIEGO „WISŁA” .
MĘZNYM TU CHWALE, POTOMNYM KU PAMIĘCI.”

Drugi przystanek: „Popas”.

…czyli żarcie na 50tym kilometrze.
Pierwszy popas © egonik


Najpierw zjadłem Żółtego, a potem dwa Niebieskie:
Żółty © egonik

Niebieskie © egonik

Trzeci przystanek: “Park Mużakowski”.

Park Mużakowski - Łęknica © egonik


Polską i niemiecką część parku łączy Most Podwójny nad Nysą Łużycką.
Park Mużakowski - most © egonik

Park Mużakowski - Nysa Łużycka © egonik


W Parku m.in. znajdują się dwa zamki, stary i nowy.
Park Mużakowski - Stary Zamek © egonik

Park Mużakowski - Nowy Zamek © egonik

Park Mużakowski - Nowy Zamek © egonik


Na dziecińcu Nowego Zamku…
- niebieska rakieta:
Park Mużakowski - Nowy Zamek © egonik


- ślub:)
Park Mużakowski - Nowy Zamek © egonik

Park Mużakowski - Nowy Zamek © egonik


Jak to w parku, są tam również interesujące drzewa…
Park Mużakowski - jakiś dąb... (chyba) © egonik


Wyjazd z Parku przez Bad Muskau:
Bad Muskau © egonik

Bad Muskau © egonik

Bad Muskau © egonik

…kto zauważył sklep rowerowy???:)

Bad Muskau © egonik


Zaraz po polskiej stronie czekał na mnie jeden wielki bazar… Fajki, alcohol, ciuchy I żarcie z grilla…
Cudowna Polandia:)
Łęknica © egonik


Zatrzymałem się jeszcze tylko na prowiantowanie na BP I ruszyłem w drogę powrotną.

Przystanków było zdecydowanie więcej. Zmęczył mnie trochę upał, bo dzień być gorący. Nogi bolały, tyłek bolał, ale to nic, gdy przejechało się 160 km:)

Polecam takie wypady, bo satysfakcja jest gwarantowana:)




  • DST 100.25km
  • Czas 04:06
  • VAVG 24.45km/h
  • VMAX 42.52km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt SCOTT ' y
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łagów Lubuski 2013

Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 11.08.2013 | Komentarze 2

Pobudka bladym świtem, czyli chwilę po 10tej i szybka decyzja: wycieczka do Łagowa Lubuskiego.

Pogoda dopisała, można stwierdzić, że było nawet chłodno, ale na rower wyśmienicie. Dodatkowo trochę słońca i trochę chmur + wiatr do Łagowa w plecy, a z powrotem wiadomo…

Na drogę zabrałem trochę izotoników, i jak zawsze rogale 7daysowe.

Trasa w jedną, jak i w drugą stronę taka sama, czyli m.in. przez Gryżynę, Toporów, Niedźwiedź.

Miejscowość Niedźwiedź nabrała wyjątkowej wartości podczas tej wycieczki ponieważ nie dalej jak dzień wcześniej niejaki poseł Niesiołowski właśnie z tego miejsca udzielał wywiadu dla telewizji:)

Po drodze, pomiędzy Bytnicą a Gryżyną, mała niespodzianka…
Wóz techniczny:)Przez te kilka kilometrów miałem „bezoporową” jazdę:)

Wóz techniczny © egonik


Dalej to już tylko Łagów, a nawet kawałek dalej, bo dojechałem do Gronowa oddalonego ok. 2 kilometry od calu wycieczki, by zdobyć w sumie te 100 kilometrów.
Bukowy Dworek - Gronów k/Łagowa Lubuskiego © egonik


A więc, Łagów.

Tutaj bez zmian:
- coś dla fanów kolei
Wiadukt kolejowy - Łagów Lubuski © egonik


- coś dla fanów rowerów wodnych
Jezioro Trześniowskie - Łagów Lubuski © egonik


- coś dla fanów historii
Zamek Joanitów - Łagów Lubuski © egonik


- coś dla fanów nurkowania
Nurkowanie - Łagów Lubuski © egonik


Tuż przez wyjazdem trzeba było coś przegryźć…
Gofer + dżem + bita śmietana © egonik


Sam powrót nie był za ciekawy. Zakwaszone mięśnie, kryzys… Nic nie pomagało… Ani gofer, ani izotoniki… Chyba przesadziłem z ciśnięciem w pierwszej połowie wycieczki. Na szczęście jakoś udało się wrócić bez wzywania wsparcia:)

A najlepsze w tym wszystkim jest to, że znów mam przebitą oponę… Specjalnie zainwestowałem w super nieprzebijalne opony, lepsze dętki… Chyba nad tym rowerem ciąży jakieś fatum:)Trudno, trzeba będzie jakoś z tym żyć:)

PS. STOP OGRANICZENIOM:
Mnie to nie dotyczy:) © egonik


Kategoria Powyźej 100 km


  • DST 175.31km
  • Czas 07:27
  • VAVG 23.53km/h
  • VMAX 45.79km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt SCOTT ' y
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowa życiówka: 175 km - Kostrzyn nad Odrą

Sobota, 13 lipca 2013 · dodano: 14.07.2013 | Komentarze 4

Szykowałem się na ten wyjazd cały tydzień – głównie sprawdzając pogodę na weekend.
Gdy już przyszedł ten dzień , czyli dziś, wstałem czym prędzej ok. 7.00…
W między czasie okazało się, że z wyjazdu będą nici, bo małżonka poprosiła mnie o wsparcie w sprawach zawodowych…

Sprawa się wyjaśniła i nie byłem jej ostatecznie potrzebny:) Była już prawie 10ta, czyli przynajmniej 2 h do tyłu.
Szybka decyzja: JADĘ!:)

A gdzie??
https://www.youtube.com/watch?v=3QvD8IjZ8JQ

Pojechałem do Kostrzyna nad Odrą zobaczyć co się dzieje na polu woodstockowym. Do festiwalu pozostały już tylko 2 tygodnie, więc pewnie robota wre…

Trasa bez wygibasów, czyli przez Cybinkę i Słubice, powrót tak samo, tylko odwrotnie przez Słubice i Cybinkę:)
Pogoda dopisała i nawet nie padało. Temperatura w okolicach 26 stopni. No i wiatr… Do Kostrzyna pod wiatr, a z powrotem z wiatrem, ale do połowy. Generalnie dojazd zmęczył mnie bardziej niż powrót.
Prowiant na drogę: standardowo 4 x izotonik + 2 x 7Days. Poza tym popas w Kostrzynie, ale o tym później.
Czas wycieczki: 9 h i 30 minut.

Tyle statystyk. W skrócie to wsiadłem na rower i dojechałem na „Woodstock dwa tygodnie przed”.

19-sty Przystanek Woodstock - 2 tygodnie przed:) © egonik


Mały przewodnik po najważniejszych miejscach na Woodstocku:

- tutaj będzie duża scena
19-sty Przystanek Woodstock - 2 tygodnie przed - miejsce na scenę © egonik


- a tam na górce będzie ASP i najlepszy widok na dużą scenę:)
19-sty Przystanek Woodstock - 2 tygodnie przed - miejsce na ASP © egonik


- wzdłuż tej drogi będzie bazar ze wszystkim (poza żarciem)
19-sty Przystanek Woodstock - 2 tygodnie przed - miejsce na bazar © egonik


- tutaj będzie można się umyć, pochlapać wodą, ukraść kran za 5 zł
19-sty Przystanek Woodstock - 2 tygodnie przed - miejsce na higienę © egonik


- tutaj będzie można rozbić namiot – najlepsza miejscówka dla weteranów, którym już przeszkadza hałas, kurz:)
19-sty Przystanek Woodstock - 2 tygodnie przed - miejsce na namiot © egonik


- Kryshna – czyli muzyka, super żarcie (od lat to samo, ale i tak człowiek nie potrafi przejść obojętnie) i… reinkarnacja, i takie tam
19-sty Przystanek Woodstock - 2 tygodnie przed - miejsce na Kryshnę © egonik


- w tej alejce będzie można załatwić… Z dzisiaj-skecz kabaretowy: „Jesteś zajęty?? Tak, jak TOI TOI na Woodstocku”:)
19-sty Przystanek Woodstock - 2 tygodnie przed - miejsce na TOIki © egonik


Tyle wystarczy. By zobaczyć resztę należy przyjechać osobiście.

Kilka kadrów z miasta, które za dwa tygodnie nawiedzą setki tysięcy ciekawych (…i ciekawych) ludzi.
Kostrzyn nad Odrą - jakaś tam fontanna © egonik

Kostrzyn nad Odrą - rz. Warta © egonik

…ale nawaliłem fotek… Dwie i sama woda… Cóż… By zobaczyć resztę należy przyjechać osobiście.

I wreszcie nagroda:)Czyli obiad.
Żarcie z Mc'a © egonik

Podczas zakupów spotkała mnie niemiła niespodzianka… Podjeżdżam do McDrive’a, jak to na rowerze, a z pudła do zamawiania nikt mnie nie pyta co bym chciał. Podjeżdżam zatem do okienka, a Pani mi tłumaczy, że W ZASADZIE TO ROWERZYSTÓW W MCDRIVE’e NIE OBSŁUGUJEMY… No żal… Ostatecznie mi sprzedała, jak widać:)

Czas do domu. Po drodze jeszcze zajrzałem do Twierdzy.
Kostrzyn nad Odrą - twierdza © egonik


Wikipedia:
” Twierdza Kostrzyn (niem. Festung Küstrin) – to zespół fortyfikacji wzniesionych i użytkowanych pomiędzy XV, a XX wiekiem w Kostrzynie nad Odrą i jego okolicach.
Pierwsze fortyfikacje w Kostrzynie stanowił zamek zbudowany w XV wieku. Nowoczesne fortyfikacje wzniesiono w czasie, gdy był stolicą Nowej Marchii w drugiej połowie XVI wieku. Miasto otoczono wtedy fortyfikacjami bastionowymi zaprojektowanymi na wzór włoski, które częściowo przetrwały do dziś. Twierdza była stopniowo rozbudowywana o nowe elementy przez następne stulecia.”

BASTION FILIP
Twierdza Kostrzyn nad Odrą © egonik

Twierdza Kostrzyn nad Odrą © egonik

Twierdza Kostrzyn nad Odrą © egonik

Twierdza Kostrzyn nad Odrą © egonik


PROMENADA KATTEGO
Twierdza Kostrzyn - Promenada Kattego © egonik

Twierdza Kostrzyn - Promenada Kattego - widok w kierunku Krosenka:) © egonik


STARE MIASTO
Twierdza Kostrzyn - ruiny starego miasta © egonik

Twierdza Kostrzyn - ruiny starego miasta © egonik

Twierdza Kostrzyn - cokół pomnika Jana z Kostrzyna © egonik

Kostrzyn nad Odrą - ulica Chyżańska:) © egonik


I po zwiedzaniu. Warto zajrzeć do TWIERDZY KOSTRZYN i zawiesić się nad tym miejscem trochę dłużej, bo jest to kawał historii i mnóstwo pracy włożonej w to, by wyglądała dziś tak jak wygląda (a o mnóstwie pieniędzy to nawet nie wspomnę).

Czas na powrót. A po drodze:
- bociany
Bociany rodzinnie - Owczary © egonik


- podjazdy
Stromizna - okolice Górzycy © egonik


- widoki
Frankfurt - okolice Słubic © egonik


Ostatni reanimacyjny popas miałem w Cybince. A góra w Osiecznicy była dziś wyjątkowo pionowa:)

Czas na regenerację.

Pozdrower!

PS. W torbie z Mc’a był powiększony zestaw z McChicken’em i hamburgerem. Hamburger przejechał się do Cybinki na ostatni popas.




  • DST 132.68km
  • Czas 05:05
  • VAVG 26.10km/h
  • VMAX 49.61km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt SCOTT ' y
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zasieki - Gubin

Sobota, 6 lipca 2013 · dodano: 06.07.2013 | Komentarze 3

Nie dalej jak wczoraj postanowiłem przejechać ponad sto kilometrów, by przekonać się czy jest to odległość, którą mogę zrobić bez nadmiernego prowiantowania się.

Na test wybrałem trasę, o której przypomniała mi ostatnio Lenka (która po części, jak zakładam , objechała ją tydzień temu)… Normalnie dziewczynie pozazdrościłem, że robi duże kilometry a ja się upierdzielam:)

Trasa: Krosno >> Zasieki >> po Niemczech >> Gubin >> Krosno (taki telegraficzny skrót odwiedzonych miejscowości).

Pobudka o siódmej piętnaście, szykowanie prowiantu (2 rogale 7 Days + 4 napoje izotoniczne – dwa w bidonach i dwa w plecaku – czyli 3 litry płynów.

Pogoda super, ciepło + lekkie zachmurzenie. A wiatr… Wiatr przez zdecydowaną część trasy w plecy:)

Pomiar temperatury © egonik


Tą trasę generalnie już kilka razy objeżdżałem, więc nie szalałem ze zdjęciami . A tak na marginesie to wszystko zdjęcia są z telefonu, więc jak wiadomo ,z jakością jest średnio.
Nieśmiertelny most na Bobrze © egonik


WSPOMNĘ TYLKO DUŻYMI LITERAMI, ŻE OD LUBSKA DO SAMEJ GRANICY JECHAŁEM PO ŚCIEŻKACH ROWEROWYCH. SZOKUJĄCE DOŚĆ, BO ŚCIEŻEK U NAS JAK NA LEKARSTWO.

CHECKPOINT BRODY

Pierwszy popas miałem w Brodach. Było jedzenie i przelewanie napojów do bidonów.
Brody urerowione:) © egonik


Znajdź sobie robotników…:
Pałac w Brodach - remont dachu © egonik


Pomiar:
Checkpoint brody © egonik


Za granicą jazdę oczywiście kontynuowałem po ścieżkach. Podsumowując, drogi dla rowerów stanowiły połowę trasy.

Zawsze fotografuję to miejsce:)Elektrownia na Nysie © egonik


Wzdłuż granicy PL/DE © egonik


Ścieżką dojechałem do samego Guben/Gubin.

CHECKPOINT GUBEN

Guben - fontanna © egonik


Guben - kierunek przejście graniczne © egonik


Checkpoint Guben © egonik


Jeszcze tylko przypomnienie kilku zasad…
Ściąga © egonik


…i do domu:)

Po drodze zahaczyłem jeszcze o Strumienno – czyli był grill. Następnie przez 4 godziny składałem ze szwagrem łóżko, by na koniec posilić się fantastycznym daniem przygotowanym przez moją małżonkę:)
Superzajebiste danie:) © egonik


Napoje izotoniczne wykonały swoją pracę, czyli utrzymywały energię na poziomie „ponaddepresyjnym” . Trochę zabrakło mocy w nogach na około setnym kilometrze. Ostatnie 30 km pod wiatr.
Reasumując, spokojnie mogę robić takie dystanse bez potrzeby zabierania za sobą sakw i innych bagaży z żarciem:)

Jutro pauzuję na regenerację.

NAJWAŻNIEJSZE:

Kilometry ze Strumienna zrobiłem w spodenkach z pieluchą i muszę przyznać, że jest to bardzo wygodne rozwiązanie. Co prawda wygląda jak wygląda, ale czego się nie robi dla komfortu:)


Kategoria Powyźej 100 km