Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Egonik z miasteczka Krosno Odrzańskie. Mam przejechane 24930.04 kilometrów w tym 1367.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.85 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Egonik.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2015

Dystans całkowity:269.81 km (w terenie 21.00 km; 7.78%)
Czas w ruchu:10:46
Średnia prędkość:25.06 km/h
Maksymalna prędkość:58.62 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:38.54 km i 1h 32m
Więcej statystyk
  • DST 5.00km
  • Czas 00:20
  • VAVG 15.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt GIANT TALON 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bieganie + serwisowanie + spalanie

Poniedziałek, 31 sierpnia 2015 · dodano: 31.08.2015 | Komentarze 2

DZIEŃ WCZORAJSZY

Zacznę od tego co się wydarzyło wczoraj.
Temat jest nierowerowy, ale ostatnio dość istotny w moim życiu.

Oczywiście chodzi o BIEGANIE. Zawsze mi się chciało, ale jakoś brakowało motywacji.
W międzyczasie głośno się zrobiło o naszym wyścigu ulicznym KROŚNIEŃSKA DZIESIĄTKA, a jak ostatecznie kilka osób z firmy zgłosiło swój udział to i ja postanowiłem poganiać.

Wyścig odbył się 30go sierpnia i miał dystans 10 km. Nie będę ukrywał, że zintensyfikowałem bieganie, by się trochę przygotować, jednocześnie ograniczając rower to niezbędnego rozjeżdżania nóg. Cóż, coś za coś.

Wynik:
- czas netto: 51.03;
- czas brutto: 51,20;
- miejsce OPEN: 117;
- miejsce OPEN M: 106;
(na 262 osoby)

A mój numerek startowy to: 69!!! :) Mój ulubiony numerek ;-)

Sama impreza była porządnie przygotowana, trasa dobrze oznaczona. Dwa bufety i ciekawe pakiety startowe... Woda, żel, baton, koszulka, bidon (w droższej opcji wpisowej).
Smaczku DZIESIĄTCE dodała pogoda, bo w tą niedzielę było z trzydzieści parę stopni w cieniu - upalnie, duszno. Trasa urozmaicona, dużo podbiegów :)
Reasumując, NIE BYŁO NUDY!!! :)

Jak zawsze miałem nieocenione wsparcie rodziny. Poniżej moje ulubione zdjęcie z Siostrzeńcem :)
Kumpel, na którego zawsze można liczyć - Błażejek
Kumpel, na którego zawsze można liczyć - Błażejek © egonik


Oczywiście poza rodziną wspierali i inni "wspieracze", osobiście, jak i zaocznie :) Za co serdeczne dzięki!!! :)

DZIEŃ OBECNY

Nogi wymęczone, kolano rozsypane, czyli czas na ogarnięcie roweru na rehabilitację :)

Talon ostatnio załapał gumkę, więc dziś wziąłem go w obroty PLUS czyszczenie i konserwacja/smarowanie napędu.
Miejsce: tak długo jak pogoda będzie pozwalała, serwisowanie będzie się odbywało na RODOS!!! :)
Serwis na RODOS'ie
Serwis na RODOS'ie © egonik

Dętkę zalepiłem łatką samowulkanizującą (czy jakoś tak) firmy ZEFAL. No i zobaczymy co z tego będzie. Tak czy siak, przywarła jak trzeba :)
Dziura zalepiona
Dziura zalepiona © egonik

A tym czasem na RODOS'ie...
Płonie ognisko i
Płonie ognisko i © egonik

...tato zapewnia najlepszą rozrywkę...
...szczególnie, że było dziś jakieś 35 stopni w cieniu...
...ogień na 10 metrów w górę...
:)

Testowo zrobiłem z pięć kilometrów i informuję, że do tego momenty łatka spełniała swoją funkcję. Yea! :)




  • DST 59.52km
  • Czas 02:13
  • VAVG 26.85km/h
  • VMAX 47.92km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt SCOTT ' y
  • Aktywność Jazda na rowerze

Objazd

Wtorek, 25 sierpnia 2015 · dodano: 25.08.2015 | Komentarze 4

Kurde, idzie jesień... Wyjechałem w dwudziestu stopniach, a w wróciłem w szesnastu i to jeszcze o zmierzchu, mrugający jak stroboskop. Lampek u mnie pod dostatkiem znaczy. Bo wciąż wierzę, że w razie czego ktoś mnie zauważy i ominie na czas i z zachowaniem 1,5 metra :)

Trasa: KROSNO >> Maszewo >> Korczyców >> Skórzyn >> Budachów >> Bytnica >> Struga >> KROSNO

Miałem jechać Talonem, a tam gumka... Czyli znany i lubiany temat :)
Na szczęście w moim rozbudowanym parku maszyn zawsze znajdzie się jakaś fura, którą można polatać :)

Zatem SCOTTY!
Z nim jest tylko jeden problem: skrzypią pedały SPD na styku z blokami. A ja ostatnio bez słuchawek i muzyki śmigam. Koszmarny dźwięk!!!!!!!!!!!!!!!! Podobno nie ma na to recepty... W każdym bądź razie dziś jechałem w hałasie :)

Objazd.
Pod blokiem postawili mi tablicę z napisem "Objazd do m. B.". Tłumaczę i wyjaśniam: objazd do miejscowości Bytnica.
Drogę robią już kilka miesięcy i dokładają ścieżkę aż do samej Bytnicy. Ale żeby aż tak, by nie można było jeździć?????
Ja mam rower i mnie takie rzeczy nie dotyczą :) Jestem wolny i mobilny :)

Najpierw sugestia, że może być małe utrudnienie...
Ale rower przejedzie
Ale rower przejedzie © egonik

A potem szok i niedowierzanie...
Remont drogi pod wiaduktem w Bytnicy - east side (chyba...)
Remont drogi pod wiaduktem w Bytnicy - east side (chyba...) © egonik
Remont drogi pod wiaduktem w Bytnicy - west side (też chyba..)
Remont drogi pod wiaduktem w Bytnicy - west side (też chyba..) © egonik

Rower na plecy i z buta... Sypki, świeży piach nie do pojechania.
Jacyś panowie komentowali: "O! Przełaje..." :)

...wysypałem piach z butów i w drogę :)

Sierpniowy zachód słońca tylko we dwoje...
Kończy sie wtorek
Kończy się wtorek © egonik


Kategoria Dalsze wypady, SPD


  • DST 55.89km
  • Czas 02:02
  • VAVG 27.49km/h
  • VMAX 58.62km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt SCOTT ' y
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wypadek "nieprzypadek"

Piątek, 21 sierpnia 2015 · dodano: 21.08.2015 | Komentarze 3

Zaplanowałem sobie dwie godziny po pracy, by rozjeździć nogi po wczorajszym przebiegnięciu 10 km.
Spokojnie, bez szarpania, ot tak.

Jednak od początku coś nie żarło, noga nie kręciła za ciekawie. Jechałem do Cybinki i z powrotem. Jazda bez historii...

Jak zwykle życie układa scenariusz po swojemu i nie ma co liczyć na nudę.

Do Cybinki dojechałem w godzinę z sekundami, na krzyżówce na Rzepin zrobiłem zawracankę...

Chciałem ujechać kawałek dalej, ale jadący przede mną Golf sprzątnął z drogi skuter wraz z jego prowadzącym.
A dokładniej to Pan na skuterze postanowił ściąć zakręt i wjechać w drogę podporządkowaną pod prąd. Jakie było jego zdziwienie, gdy Golf prowadzony przez zupełnie nie śpieszącą się Panią pokrzyżował mu plany. Golf jechał w kierunku Słubic.
Chciał sobie skrócić drogę, a mało zabrakło by skrócił sobie życie.

Pani zdążyła nacisnąć hamulec, auto piszczało z sekundę... A potem BUM!!! Skuter rozsypał się po całej drodze, a Pan złożył się w kulkę pod przednim zderzakiem auta. Zderzak był solidnie wgięty, więc raczej nie było to koleżeńskie szturchnięcie. Zbiegli się ludzie, jedni chcieli pomóc, inni popatrzeć, generalnie ustalono, że Pana nie ruszają do przyjazdu karetki. Policja podjechała po 2 minutach, a karetka po 5ciu. Już nie oglądałem do końca jak składają delikwenta. Karetka raczej pojechała do Słubic, bo nie mijała mnie po drodze do Krosna.

Zawsze szkoda człowieka, ale często mniej w związku z ewidentną głupotą. Inne auto, inny kierowca, szybszy i przyjechałby karawan.
A jakbym był bliżej...
Golf vs. skuter
Golf vs. skuter © egonik

Powrót dość niemrawy poza ostatnimi piętnastoma kilometrami, kiedy to zaczęło coś się lepiej kręcić. Morale w górę!!! Hura!!!
Temperatura szybko leciała w dół, z 27 na początku na 20 na powrocie. Chłodno, rześko, czyste powietrze, więc i zachód niczego sobie :)
Kończy się piątek
Kończy się piątek © egonik

Dzisiejszy posiłek regeneracyjny:
Mnóstwo cukru na zimno
Mnóstwo cukru na zimno © egonik

...słodycze na noc??!!??
Oczywiście, bo mój aktualny BMI jest mega fantastyczny :)

PS. V-max tylko 58,62... Jakoś zabrakło mocy, by dokręcić do 60ciu :):)


Kategoria Dalsze wypady, SPD


  • DST 29.34km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 20.96km/h
  • VMAX 37.30km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt GIANT TALON 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

By zostawić ślad :) Moja trasa FUN

Wtorek, 18 sierpnia 2015 · dodano: 18.08.2015 | Komentarze 1

Zgodnie z założeniem polatałem dziś moją nową ulubioną trasą w celu zostawienia śladu na Stravie, bo ostatnio nie chciało mi się pisać którędy, co i jak.

Co więcej walnąłem nawet kilka zdjęć.
Trochę wiało i było nawet chłodnawo... PODKREŚLAM: CHŁODNAWO!!!! :)

Zachód słońca nad elektrownią oraz bohater, któregoś planu, Pan Wędkarz:
Elektrownia wodna Raduszec Stary
Elektrownia wodna Raduszec Stary © egonik

Ostatnio jak tu dotarłem to przez "strumyk" obok elektrowni przełaziłem po kamieniach, ryzykując zmoczenie kół oraz butów. Natomiast dziś:

Mostek © egonik

Do tego momentu było całkiem fajnie. Jadąc wokół zbiornika w pewnym momencie wjeżdża się do lasu. Poprzednim razem napotkałem z trzy barykady z powalonych drzew. Natomiast dziś było ich chyba z dziesięć. To efekt ostaniej nawałnicy, która przeszła nad Krosenkiem i okolicami.

W między czasie opracowałem kilka technik omijania spadów drzewnych:
1. Obejście - należy rower przeprowadzić wokół zwalonego drzewa.
2. Przecisk - należy rower przepchnąć między gałęziami/konarami drzewa - można zastosować, jeśli pod zwalonym drzewem jest wystarczająco dużo miejsca. Rower można pchać ukośnie... Ja pchałem.
3. Przenosiny - rower na plecy i heja w krzaki!!! :) Moje ulubione :) Czasem trzeba wleźć na konar i takie tam.

Co?? Ja nie przejadę?? (technika: obejście)
Co?? Ja nie przejadę?? (technika: obejście) © egonik
To już za mną... (technika: przecis oraz przenosiny)
To już za mną... (technika: przecisk oraz przenosiny) © egonik
A to przede mną... (technika: przecis oraz przenosiny)
A to przede mną... (technika: przecisk oraz przenosiny) © egonik
Finałowa rozgrywka (technika: przenosiny)
Finałowa rozgrywka (technika: przenosiny) © egonik

Dobra, prawda jest taka, że walka z żywiołem była bardzo fajna :)

Niestety, po drodze spotkałem tego jegomościa. Najpierw uciekał drogą, potem schronił się w zaroślach. Raczej nie jest do końca sprawny, bo uciekanie za bardzo mu nie szło. Może jest ofiarą nawałnicy. Z polowaniem na pewno ma problem...
Pytanie zasadnicze:
GDZIE ZGŁOSIĆ TAKI PRZYPADEK?? (...szans na złapanie nie było, a poza tym to jak...)
Zagubiony ptak
Zagubiony ptak © egonik

Na koniec rysunek trasy. Połowa to las/szuter/bruk, reszta (czyli druga połowa...) to asfalt.




  • DST 23.57km
  • Czas 01:05
  • VAVG 21.76km/h
  • VMAX 38.35km/h
  • Temperatura 37.0°C
  • Sprzęt GIANT TALON 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Plecak z bukłakiem - B'TWIN 500 - testowanko

Sobota, 15 sierpnia 2015 · dodano: 16.08.2015 | Komentarze 2

Mój pierwszy raz z bukłakiem :)

Tabula rasa... Czyli pojeździmy zobaczymy :)
Plecak kupiony w Decathlonie.
Pojemność: 6L + 2L w bukłaku.
Oprócz szelek (dość istotny element jak na plecak...) są dwa pasy: biodrowy i piersiowy.
Sporo kieszonek ma i wygląda jak na zdjęciu.

Zalałem 2 litry wody, wrzuciłem, telefony, klucze, batony, klucze do roweru i coś tam jeszcze, wrzuciłem plecak na plecy zapiąłem pasy i pojechałem.
Trasa oszałamiająco nowa... Długo, by pisać, ale było tak fajnie, że przejadę ją jeszcze raz i wrzucę ślad ze Stravy :) Generalnie łąki i pola :)

Plecak trzyma się pleców jak trzeba, nic się nie majta. Ustnik wygodny, woda leci jak z kranu. Niczego nie zgubiłem, zamki nie odpinają się samoczynnie i niespodziewanie :)
I ta chłodna woda przez całą jazdę!!! :) Poza tą w rurce, ale jak ciepła zeszła to zimna była mega fantastyczna :) W bidonie oczywiście ciepła zupa w bukłaku zimny drink!!! :) To mi się spodobało najbardziej.
A zaznaczę, że temperatura nie spadała poniżej 36 stopni... MASAKRA!!! Ale ta zimna woda... YEA!!!

Po jeździe... Cóż, plecki trochę mokre, ale nie czuć dyskomfortu. Bukłak łatwo się demontuje i nie ma problemu z dokładnym umyciem.

Reasumując... NIE MAM DYSONANSU POZAKUPOWEGO!!!
Polecam ten plecak dla początkujących takich jak JA :)
Plecak z bukłakiem 500 b'twin
Plecak z bukłakiem 500 b'twin © egonik




  • DST 64.04km
  • Czas 02:19
  • VAVG 27.64km/h
  • VMAX 47.28km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt SCOTT ' y
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miłość...

Czwartek, 13 sierpnia 2015 · dodano: 16.08.2015 | Komentarze 2

UWAGA!!! Będzie lirycznie... :)

Fantastycznie jest zaczynać dzień od tego co się kocha :)
Nic mnie nie powstrzymało, by wstać wcześniej mimo wolnego dnia. Wcześniej oznacza również chłodniej :)
Lato w pełni i temperatury też w pełni.
Poranek za to rześki, cudowny, pachnący, oszałamiający swym... Takich poranków powinno być więcej!!! :)
Ach...

Dobra, wracam na ziemię :)
Scotty przeszedł metamorfozę za sprawą szosowych laczków Kenda (700x28c).
Scotty na chudych laczkach
Scotty na chudych laczkach © egonik

Od pierwszych metrów czuć różnicę w jeździe.
Twardo, ale nie czuć mega dyskomfortu. Za to rower wkręca się zdecydowanie szybciej i lżej jedzie na wyższych prędkościach.
Jechałem na Gubin, dodatkowo pomagał mi wiatr, ale tylko w jedną stronę :) Naprawdę fajna jazda, inna niż do tej pory.
Powrót to oczywiście WMORDEWIND :) Ale dziś w ogóle nie przeszkadzał.
Co więcej na trasie była nawet wyprzedzanka...
Kombajn do zbierania kur po wioskach
Kombajn do zbierania kur po wioskach © egonik
Zawrotna prędość a'la kombajn
Zawrotna prędość a'la kombajn © egonik
[...wiem, kokppit trochę zasyfiony jest, ale co tam...]

W drodze powrotnej zajrzałem jeszcze do firmy... Cóż, w galotach rowerowych jeszcze tam nie byłem... Szefostwo, dyrekcja, pracownicy... Wierzę, że mimo wszystko wyglądałem profesjonalnie :):)

...oraz nad Odrę - królową wszystkich rzek :)
W tym roku wody w rzece jak na lekarstwo. Konsekwentnie zamienia się w strumyk. Na naturę nie ma rady. Czekam na deszcz. Oczywiście ten w górach, bo inny, nasz okoliczny po prostu odpłynie w siną dal, a rzeki nie przybędzie.
Moja Odra:
Odra - płynie stamtąd
Odra - płynie stamtąd © egonik
Odra - płynie tam
Odra - płynie tam © egonik
Odra - tu już nie wpływa od dłuższego czasu
Odra - tu już nie wpływa od dłuższego czasu © egonik

Węgle uzupełniłem...
Zupen owocowen
Zupen owocowen © egonik

...z Rabar'Baru:) Takiego baru znaczy :)

OPONY DOSTAŁEM OD WOJTKA K. ZA CO WIELKIE DZIĘKI!!! :)
NA PEWNO TROCHĘ NA NICH POLATAM!!!


Kategoria Dalsze wypady, SPD


  • DST 32.45km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 23.46km/h
  • VMAX 33.09km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt GIANT TALON 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

HORROR SZOŁ

Niedziela, 2 sierpnia 2015 · dodano: 12.08.2015 | Komentarze 2

Wpis robię ze sporym opóźnieniem. Ostatnią jazdę odbyłem półtora tygodnia temu i to z nielada przygodą...

Miała to być lekka wycieczka testowa po przestawianiu mostu z plusa na minus. Efekt wizualny poniżej, a co do samej jazdy to zrobiłem dwa krótkie, ale dość strome podjazdy i przednie koło zdecydowanie lepiej trzyma się ziemi. Na razie nie popadam w euforię, bo muszę zrobić więcej kilometrów by bardziej się przekonać :)
Plus i minus
Plus i minus © egonik

HORROR SZOŁ
A finał tej wycieczki był dramatyczny, ale z happy endem...
Trasa to trochę nadodrzańskich łąk w okolicach Strumienna, potem powrót do miasta, jazda do Marcinowic...
Dobra, to był plan, a wyszło...
Po dojechaniu do miasta okazało się, że nie mam w saszetce pod siodłem futerału z telefonami (priv + służ >> wyjątkowo wziąłem oba...). Zamek w saszetce zasunięty do połowy. A batony zostały i to właśnie chęć ich skonsumowania sprawiła, że w ogóle się zatrzymałem.
Szybkie przewijanie taśmy i natchnienie, że telefony musiały gdzieś wypaść na łąkach, bo tam robiłem ostatnie zdjęcie. Wracam.
Opcjonalnie ryję wzrokiem po lewej stronie drogi, wypatrując czarnego pudełka. Z prędkością błyskawicy docieram do Strumienna, w poszukiwaniu pomocy i... telefonu.

Są!!! Teściowa i jej telefon!!!

Dzwonię sprawdzić, czy mój telefon odpowiada (w sensie czy jest chociaż sygnał), czy może jest już na Allegro wraz z całym moim życiem... I życiem służbowym w przypadku drugiego aparatu...

Sygnał jest...

I głos... Potencjalny allegrowicz... Głos niepewny, nie przekonuje mnie, że będzie dobrze... Są oba telefony w posiadaniu jakiegoś pana...

Umawiamy spotkanie. W między czasie angażuję w to małżonkę. Bo ja mam kawałek drogi, ona będzie szybciej. Po nerwowych próbach dodzwonienia się, w końcu słyszę głos w słuchawce. Informuję, że kontaktem będzie żona, żeby odebrał telefon.

Z teściową, w tym czasie, grzejemy rozklekotaną Meggi do Krosenka. Ja za kierownicą - rowerowe ciuchy i buty. W SPD to jest jazda. Dobrze, że udało mi się wypiąć na czas. Mimo złamanej belki tylnego zawieszenia auto płynie po nierównych drogach. Aż do brukowanego placu przed kościołem św Jadwigi... Teściowa stwierdza: ja tu zwalniam...
A ja nie, na szczęście koła zostały i grzejemy dalej!

Rondo...
Telefon od małżonki: MAM!!!

Docieramy do domu. Są tam telefony!!! :) Okazało się, że znalazł je niesamowicie uczciwy człowiek, który zachował się wzorowo (no chyba, że w najbliższym czasie moje zdjęcia pojawią się prasie, telewizji, Internecie...) i po prostu zwrócił telefon, za ZIMNE PIWKO na CIEPŁY DZIEŃ :):)

...i dzwonili długo i szczęśliwie :)

Aha, do dziś nie wiem, gdzie owy pan znalazł moje telefony... :)
------------------------------------------------------------------------
Poza tym przez kolejne dni nie jeździłem rowerem, bo toczyła mnie choroba. Tym razem zatoki i gardło (=antybiotyk), a w chwilę wcześniej opuścił mnie na całego półpasiec :) Widocznie trochę się przeforsowałem z rowerem bieganiem i w ogóle :)

Teraz jestem już ogarnięty, więc wierzę, że niezwłocznie zasiądę za sterami :)