Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Egonik z miasteczka Krosno Odrzańskie. Mam przejechane 24930.04 kilometrów w tym 1367.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.85 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Egonik.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2016

Dystans całkowity:478.25 km (w terenie 108.82 km; 22.75%)
Czas w ruchu:21:36
Średnia prędkość:22.14 km/h
Maksymalna prędkość:54.00 km/h
Suma podjazdów:3525 m
Suma kalorii:15059 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:36.79 km i 1h 39m
Więcej statystyk
  • DST 67.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 26.80km/h
  • VMAX 42.90km/h
  • Temperatura 28.2°C
  • Kalorie 1506kcal
  • Podjazdy 112m
  • Sprzęt SCOTT ' y
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rowerowa sobota

Sobota, 30 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0

Przyszedł czas na normalny trening interwałowy :)

Trasa na Gubin z finiszem w Strumiennie. Trzy razy 168 - czyli standardowy trening.


Jutro wyścig ZLMTB w Skwierzynie. W związku z zapalonym uchem rano zdecyduję czy pojadę.

W Strumiennie poza standardowymi wygłupami trzeba było ogarnąć dwa rowery.
Ten większy miał problem z powietrzem w tylnym kole, a raczej z jego brakiem. Kleje nie dętek to mój konik! :)
A ten mały wymagał kosmetycznej regulacji hamulców.
Pacjęci
Pacjęci © egonik




  • DST 36.73km
  • Czas 01:25
  • VAVG 25.93km/h
  • VMAX 49.40km/h
  • Temperatura 23.9°C
  • Kalorie 827kcal
  • Podjazdy 122m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry - Dzień 5 - Powrót

Piątek, 29 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0

Zgodnie z przewidywaniami poranek przywitał mnie deszczem. Zatem jazda poranna w górach zastała zamieniona na jazdę wieczorną na nizinach.

Spakowaliśmy graty i w drogę.

A po drodze:

>> ostatni rzut oka na góry:
Góry, zawsze piękne
Góry, zawsze piękne © egonik

>> zakupy w zaprzyjaźnionym sklepie:
Kupiłem sobie nowy ciuch
Kupiłem sobie nowy ciuch © egonik

Pod domem zastaliśmy widok, który nigdy się nie nudzi:
Dziś w ofercie świeżo obudzony kot
Dziś w ofercie świeżo obudzony kot © egonik

Po rozpakowaniu gratów pojechałem rozprostować nogi :)
Na spokojnie, średnie tętno: 132.
Dzisiejszy przejazd:



Kończy się piątek
Kończy się piątek © egonik

Tym sposobem zakończyłem górską część urlopu :)

Od poniedziałku powrót do robo... NARESZCIE!!!! :)
Oto ja, Egonik
Oto ja, Egonik © egonik




  • DST 33.32km
  • Teren 33.32km
  • Czas 02:14
  • VAVG 14.92km/h
  • VMAX 34.40km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1300kcal
  • Podjazdy 631m
  • Sprzęt GIANT TALON 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry - Dzień 3 i 4 - Nové Město - Singltrek pod Smrkem

Środa, 27 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0

DZIEŃ TRZECI

Okazało się, że wczoraj było trochę za długo... Co prawda nie było awantury, ale... :)
Pobudka o 6:30, pakowanie i w drogę - tym razem do Czech, tam gdzie wszystko ma swój początek.
Nové Město - Singltrek pod Smrkem - jedyna słuszna ścieżka
Nové Město - Singltrek pod Smrkem - jedyna słuszna ścieżka © egonik

Auto zostawiłem na parkingu - wyjątkowo nie było problemy z parkowaniem...
Środek tygodnia, wczesna godzina, widocznie ludzie mają w tym czasie co innego do roboty :)
Samotny wilk
Samotny wilk © egonik

A dalej to już tylko czarne i czerwone ścieżki, zjazdy i podjazdy, błoto, szuter, skocznie... Ech! :)
Od czasu do czasu udało się oderwać wzrok od drogi i rzucić okiem na widoki.
Singltrek pod Smrkem
Singltrek pod Smrkem © egonik

Singltrek pod Smrkem
Singltrek pod Smrkem © egonik

Singltrek pod Smrkem - to zdjęcie kosztowało trochę lakieru :)
Singltrek pod Smrkem - to zdjęcie kosztowało trochę lakieru :) © egonik

Singltrek pod Smrkem - bramka prawie jak na autostradzie
Singltrek pod Smrkem - bramka prawie jak na autostradzie © egonik

Wybrałem czerwony
Wybrałem czerwony © egonik

Czarny Gabriel
Czarny Gabriel © egonik

Gdy zjechałem na dół zaczęło padać. A miałem umyć rower na myjce... Do auta miałem kilka kroków, ale postanowiłem przeczekać i trochę odpocząć. Ręce i nogi dostały dość mocno w kość.
Dwa dni to taka moja osobista etapówka :) Skromna co prawda, ale co tam!
Deszcz - towarzysz na każdy dzień
Deszcz - towarzysz na każdy dzień © egonik

Kreska:



Na Smrku porządku pilnują dwa takie typy:
Czeski Rademenes
Czeski Rademenes © egonik

Automat do czyszczenia szprych
Automat do czyszczenia szprych © egonik

Powrót do Szklarskiej w deszczu. Lało tak mocno, że w Świeradowie w poprzek drogi zaczął płynąć kilku metrowy strumyk. Niższe auta zawracały... Co, ja nie dam rady? Znaczy Mondziu? Bez problemu przejechaliśmy :)

Taka oto niespodzianka czekała na mnie na dachu po dotarciu do Maliny:
Nawet na dachu można złapać gumę :)
Nawet na dachu można złapać gumę :) © egonik

Czyli trzeci raz. Kupiłem nową dętkę! CZTERY RAZY to byłby jakiś swego rodzaju rekord :) Może kiedyś...
Tym razem radio uraczyło mnie takim kawałkiem:
Bardzo! Bardzo lubię!
Takie dwie Gapy :)

DZIEŃ CZWARTY

Tym razem bez roweru. Zamiast jazdy zdecydowaliśmy się na wjazd na Szrenicę i zejście o własnych siłach :)
Podróż na górę oczywiście w deszczu... To już taka norma, więc nie było problemu :) Zresztą nabraliśmy trochę ciuchów, które nie przemakają.
Warto się odwrócić podczas wjazdu na Szrenicę
Warto się odwrócić podczas wjazdu na Szrenicę © egonik

A jakie widoki czekały na nas na górze...
Patrzę sobie ze Szrenicy
Patrzę sobie ze Szrenicy © egonik

Nie pozostało nam nic innego jak uwiecznić siebie - też dość ciekawy widok:
Zakapturzeni
Zakapturzeni © egonik

Za nami widać drogę w dół. Okazało się, że wkradło się małe nieporozumienie, bo na pytanie małżonki "ile będziemy szli?", usłyszała odpowiedź "jeden kilometr"... A w rzeczywistości odpowiedziałem: "godzinę, półtorej" :) Co do końca też nie było prawdą, ale na pewno prawdziwszą jak "jeden kilometr" :)

Droga w dół to ponad 5 km...

Po drodze minęliśmy oczywiście słynny już wodospad:
Wodospad Kamieńczyka
Wodospad Kamieńczyka © egonik

Oraz sarenki :) Których byśmy nie zobaczyli, gdybym nie pomylił drogi...
Jedna sarenka
Jedna sarenka © egonik

Trzy sarenki
Trzy sarenki © egonik

Jutro powrót do domu. Zamierzam jeszcze z rana pojeździć, ale z tą pogodą to nigdy nic nie wiadomo.
A nie, w sumie wiadomo, na pewno będzie padało! :)


Kategoria Dalsze wypady, SPD


  • DST 26.81km
  • Teren 26.81km
  • Czas 01:53
  • VAVG 14.24km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 24.3°C
  • Kalorie 1378kcal
  • Podjazdy 507m
  • Sprzęt GIANT TALON 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry - Dzień 2 - Świeradów Zdrój - Czerniawska Kopa/Singltrek pod Smrkem

Wtorek, 26 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0

Tym razem czas na czarny szlak:
Czerniawska Kopa - początek
Czerniawska Kopa - początek © egonik

Oczywiście zacząłem i skończyłem na Czerniawskiej, ale w miedzy czasie pojeździłem też po czeskiej stronie.

Kilka widokówek zrobionych po drodze:
Singltrek pod Smrkem
Singltrek pod Smrkem © egonik

Singltrek pod Smrkem
Singltrek pod Smrkem © egonik

Singltrek pod Smrkem
Singltrek pod Smrkem © egonik

Singltrek pod Smrkem
Singltrek pod Smrkem © egonik

Singltrek pod Smrkem
Singltrek pod Smrkem © egonik

Po drodze miałem małą przygodę:
Leśny serwis
Leśny serwis © egonik

Guma... Przyczyna była prozaiczna, najechałem za szybko na zakręt i wyniosło mnie na kamienie. Finał był taki, że dętka była przycięta w dwóch miejscach. Przykleiłem łatki i po sprawie. Dzięki za zainteresowania Pana w niebieskim kasku :) Na Polaków zawsze można liczyć!

Wyszło tego prawie dwie godziny. Nogi zmęczone, ręce zmęczone, czas na powrót.
Kreska:

W drodze powrotnej towarzyszył mi ten oto mega przebój...
Normalnie PODWÓJNA MASAKRA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Po powrocie coś na pokrzepienie:
Kawunia
Kawunia © egonik

Pogoda przez cały wyjazd była w kratkę. Wszystkiego po trochu - czasem słońce, czasem deszcz.
O szyby deszcz dzwoni
O szyby deszcz dzwoni © egonik

Jak wiadomo pokemony wyrastają po deszczu jak grzyby to poszliśmy ich trochę nazbierać :)
Wpadły nam w ręce TRZY SZTUKI!!! :)
Szukamy tego co reszta świata :)
Szukamy tego co reszta świata :) © egonik

Jutro Czechy!!!


Kategoria Dalsze wypady, SPD


  • DST 13.69km
  • Teren 13.69km
  • Czas 00:52
  • VAVG 15.80km/h
  • VMAX 38.80km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 721kcal
  • Podjazdy 230m
  • Sprzęt GIANT TALON 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry - Dzień 2 - Świeradów Zdrój - Zajęcznik

Wtorek, 26 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0

Pobudka o 7:00 i szykowanie się do drogi.
Dziś pierwszy dzień jeżdżenia po ścieżkach w Świeradowie.
Dodatkowa energia na jadę wyglądała tak - dodatkowo zabrałem plecak z bukłakiem:
Paczka żywnościowa
Paczka żywnościowa © egonik

O 8:00 byłem w aucie, by o 8:30 zająć się od razu... Pierwszą gumą podczas tego wyjazdu.
Złe dobrego początki - przebita dętka
Złe dobrego początki - przebita dętka © egonik

Brak powietrza stwierdziłem już w hotelu, ale nie chciałem się tam z rana rozkładać. Lepiej na łonie natury.
Słonko pomimo wczesnej godziny już dawało do wiwatu.
Oto my -Scotty, Mondziu i ja
Oto my - Talon, Mondziu i ja © egonik

I jeszcze małe lansowanko przed wyruszeniem na trasę:
Talon w porannym słońcu
Talon w porannym słońcu © egonik

Ścieżki są bardzo dobrze oznaczone, a w strategicznych miejscach ustawione są tablice z mapą i szczegółowym opisem wszystkich ścieżek:
Single Track - mapka
Single Track - mapka © egonik

No i pojechałem :)
Byłem tak rozentuzjazmowany, że po kilku minutach już leżałem. Zaznaczę tylko, że było to jedyny raz. Prosta droga, błoto, pociągnęło tył...
Wjazd na Zajęcznik
Wjazd na Zajęcznik © egonik

Zajęcznik/Łupkowa droga - przerwa na popas
Zajęcznik/Łupkowa droga - przerwa na popas © egonik

Zajęcznik - gdzieś po drodze
Zajęcznik - gdzieś po drodze © egonik

Niecała godzinka i trasa objechana:


Czas się przenieść na drugą stronę drogi - kierunek Czerniawska Kopa.


Kategoria Dalsze wypady, SPD


  • DST 19.01km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:12
  • VAVG 15.84km/h
  • VMAX 53.10km/h
  • Temperatura 22.5°C
  • Kalorie 846kcal
  • Podjazdy 505m
  • Sprzęt GIANT TALON 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry - Dzień 1 - Szklarska Poręba

Poniedziałek, 25 lipca 2016 · dodano: 29.07.2016 | Komentarze 0

Drugi tydzień urlopu, czyli czas na GÓRY!!! :)

Wyjazd w trójkę: rower, małżonka i ja.

Dzień pierwszy to oczywiście dojazd i lokowanie w Malinie. W związku z tym, że meldunek dopiero od 15tej to po drodze zafundowaliśmy sobie trochę zwiedzania.

Wiele razy omijaliśmy to miejsce, aż w końcu naszła nas ochota :)

ZAMEK CZOCHA
Specjalnie dla nas otworzyli dodatkowy parking...
A tak na prawdę to na tym pierwszym już nie było miejsca :)
Kupiliśmy bilety i spędziliśmy 40 minut z Panią Przewodniczką i innymi kilkudziesięcioma osobami, spacerując po wiekowych izbach, tajnych przejściach, podziemiach i wieży. Rower oczywiście został na dachu :)

Kilka widokówek:
Zamek Czocha
Zamek Czocha © egonik

Zamek Czocha - widok w wieży na lewo
Zamek Czocha - widok w wieży na lewo © egonik

Zamek Czocha - widok w wieży na prawo
Zamek Czocha - widok w wieży na prawo © egonik

Jak to bywa na zamku, jest i legenda.
Na dziedzińcu jest studnia, która ma jakąś tam swoją historię. Legenda głosi, że jeśli zajrzy do niej facet, który jeździ na "lewych sankach" to w ciągu roku wyłysieje!!!
Niniejszym informuję, że w dniu 25.07.2016 zajrzałem to tej oto studni...
Zamek Czocha - studnia
Zamek Czocha - studnia © egonik

ZAPORA NA JEZIORZE ZŁOTNICKIM
Po tym jak posililiśmy się buławami i kabanosami pojechaliśmy na zaporę. W sumie to tylko dlatego, że mieści się ona bardzo blisko zamku :) No i dlatego, że chciałem.
Zapora na Jeziorze Złotnickim
Zapora na Jeziorze Złotnickim © egonik

A po przejściu zapory w kierunku, którym widać powyżej napotykamy taki oto maleńki bunkierek jednoosobowy (no chyba, że to kibel z ładnym widokiem :)):
Schody do... bunkra
Schody do... bunkra © egonik

SZKLARSKA PORĘBA
Zanim dotarliśmy na miejsce zrobiliśmy rekonesans w Świeradowie, by sprawdzić gdzie zaczynają się ścieżki, by następnego dnia nie marnował czasu na szukanie.
Fajka pokoju
Fajka pokoju © egonik

Do Maliny dojeżdżamy chwilę po 16tej.
Jeszcze tyko rozpakowywanko, zakupy i w drogę!!! Na rower znaczy :)

Na poniedziałek zaplanowałem sobie, że pokręcę się po okolicy i sprawdzę rower po serwisie.
Bez spiny i ciśnienia :)

Poniżej sesja ze specjalną dedykacją dla Muńka :)

>> A mówiłeś, że z Puchatka to tylko na nartach:
Puchatek latem
Puchatek latem © egonik

>> Tym razem musiało obyć się bez Bloku:
Przy wodospadzie - miejsce, gdzie jada się Blok Lubuski
Przy wodospadzie - miejsce, gdzie jada się Blok Lubuski © egonik

>> Wodospad Kamieńczyk... "Kamieńczyka kuźwa!!!!!!!!!!!!!!!!!!"
Wodospad Kamieńczyka
Wodospad Kamieńczyka © egonik

Później chciałem jechać wyżej i wyżej, aż skutecznie wyhamowały mnie przepisy oraz coraz bardziej wk... spojrzenia piechurów.
Że niby rowerem nie wolno
Że niby rowerem nie wolno © egonik

W tył zwrot i do domu i to nawet dość szybko, bo z górki.
No prawie, bo tuż przed finiszem czekał mnie krótki, ale wymagający podjazd:
Osiemnaście procent!
Osiemnaście procent! © egonik

W dół szli jacyś turyści...
I ten bezcenny komentarz: "Popatrz synu jakie pan ma silne nogi, by tak pedałować po taką górę." :)

A ślad wygląda tak:




Rower dostał pokój dla siebie:
Pomieszczenie, gdzie rower może się wyciszyć
Pomieszczenie, gdzie rower może się wyciszyć © egonik

A to miejsce, gdzie ja mogłem się wyciszyć:
Bąblowanie!!!
Bąblowanie!!! © egonik

I po poniedziałku...

Dobrze, że można było popatrzeć w gwiazdy przed snem :) Przyszłość zapowiada się pogodnie!!! :)


Kategoria Dalsze wypady, SPD


  • DST 31.47km
  • Czas 01:18
  • VAVG 24.21km/h
  • VMAX 49.70km/h
  • Temperatura 23.8°C
  • Kalorie 771kcal
  • Podjazdy 118m
  • Sprzęt SCOTT ' y
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po morzu - koniec pierwszego tygodnia urlopu

Sobota, 23 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0

Pierwszy tydzień urlopu to kilkudniowy wypad nad morze plus bieganie. Do soboty nie było jeżdżenia.

Niestety po około 40 minutach jazdy zaczęło odzywać się kolano w swój charakterystyczny sposób. Sytuacja była na tyle nie fajna, że postanowiłem zawrócić by nie przesadzić i nie sforsować kolana. Parę lat temu taka sytuacja wyłączyła mnie z jeżdżenia na całe miesiące.

A nawet nie cisnąłem.

Finał historii jest taki, że był to fałszywy alarm :)
Kolano w rezultacie odpuściło i aktualnie nie ma żadnych dodatkowych dolegliwości.




  • DST 21.52km
  • Czas 01:08
  • VAVG 18.99km/h
  • VMAX 38.70km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 676kcal
  • Podjazdy 106m
  • Sprzęt SCOTT ' y
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po wyścigu

Poniedziałek, 11 lipca 2016 · dodano: 12.07.2016 | Komentarze 0

Godzinka po wyścigu na rozprostowanie kości.

Dziś w towarzystwie Jacka - jego pierwszy raz w tym roku na trasie :)
Był tak zdeterminowany, że zabrał rower dziecku! Swojemu oczywiście :)

Ostatecznie dojechaliśmy do Strugi, a powrót w strugach deszczu. Po drodze mieliśmy się schować, ale po co?!?
Zabawa najważniejsza!

Jacek zadowolony i chce więcej... Oto nasza wspólna kreska:


Kategoria SPD, Trening


  • DST 38.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 22.57km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 28.7°C
  • Kalorie 1719kcal
  • Podjazdy 484m
  • Sprzęt GIANT TALON 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

VII Mistrzostwa Lubniewic w MTB AMATORÓW

Niedziela, 10 lipca 2016 · dodano: 10.07.2016 | Komentarze 0

NUMER CZTERDZIEŚCI SIEDEM!!!

A jak wieść gminna niesie SIÓDEMKA to szczególna liczba, bo:
- podobno szczęśliwa,
- za siedem minut robi się większość rzeczy,
- i takie tam :)

Lubniewice to mój piąty wyścig w tym roku.
Scenariusz zakładał, że pojadę z małżonką, ale z przyczyn chorobowych, została wykluczona z "timu".
A co mi będzie kichała?!? W aucie mała przestrzeń, wirusy od razu rzuciłyby się na takiego wysportowanego przystojniaka :)
Zatem zdecydowane i kategoryczne "raczej nie!".

Wyjazd o 9:00.
Start o 12:00.

Przygotowany na najgorszy kataklizm:
Ekwipunek na Lubniewice
Ekwipunek na Lubniewice © egonik

Na miejscu odebrałem numerek, następnie wyciągnąłem rękę po reklamówkę z pakietem... I jakie było moje zdziwienie, gdy się okazało, że pakietu brak. BRAK PAKIETU STARTOWEGO!!!!
Człowiek tak bardzo przyzwyczaja się do dobrobytu. Zabrałem numer i odszedłem.

Wóz serwisowy z całej krasie (i po niejednej kraksie... ot trochę porysowany):
Mieści się bez ściągania kół
Mieści się bez ściągania kół © egonik

WYŚCIG
Ze startu wspólnego, jakieś 5 km po asfalcie, a potem szał przez las. Bardzo ciekawa trasa, nie brakowało podjazdów, technicznych zjazdów (wąwóz) i szybkich zjazdów duktami leśnymi. Nawierzchnia każda, od wyboru do koloru, wspomniany asfalt, szuter, ścieżka, piach, plaża. Tą ostatnią tradycyjnie przebiegłem :) Było trochę błota, ślizgania i jedno wypięcie na mokrym, stromym podjeździe. Koło zabuksowało i noga odrapana. 
Pół wyścigu walczyłem z tętnem. Wysokie po ponad 185 i było kryzysowo. Niestety temperatura nie pomagała, przyszło sobie trzydzieści stopni. Druga połowa dystansu, jak już serce zrozumiało, że raczej nie będzie bić wolniej, już "z górki" :)
Dla odmiany podłączyłem się do takich trzech i sobie jechaliśmy tak, aż do mety. W grupie raźniej. Muszę to częściej stosować :)

Plan był taki: dać z siebie wszystko! I uważam, że go zrealizowałem w 100 %. Szczególnie na zjazdach. Wyjątkowo zapierdzielałem. Dobrze, że nie widzę za dobrze, bo można było się zestresować :) No i rower. Zawsze dzielny!

Na mecie, dwa napoje energetyczne... Należał się jeden. Ale najpierw jedna podeszła, potem druga... Miałem odmówić?!? :)
I arbuzy, i woda... Dużo wody, piłem i piłem!!!

Traska:



AFTER
Obiadek, dwa... Należał się jeden...
Zapytałem kiedy losowanie. A Pani czy byłem już na obiedzie:
"Wie Pani, auto mam tak daleko."
"A to ja Panu oddam swój karnet na obiad."
Został ze mną Jacuś (Z GRUPY KIBICOWSKIEJ W SKŁADZIE: TATA, BŁAŻEJ, JACEK) i miał tak łazić bez obiadu?!? Poszliśmy do auta i dwa obiady wpadły. O takie:
To zdecydowanie nie jest pasta party!
To zdecydowanie nie jest pasta party! © egonik

WYNIK
Zająłem 84 miejsce na 213 osób, a w kategorii M3 mam 23 miejsce! :)
A roku 2015: 144 na 266 osób.
SKOK O 60 MIEJSC!!! Jestem BARDZO zadowolony! :)
Lubniewice - wynik
Lubniewice - wynik © egonik

Oczywiście na mecie wszystkim zawieszano na szyjach tradycyjne blachy:
Pamiątkowa blacha z Lubniewic
Pamiątkowa blacha z Lubniewic © egonik

A zbieram sobie, a co.

Korzystając z okazji pragnę podziękować mojej KIBICOWSKIEJ EKIPIE!!! Fajnie, że byliście, że Wam się chciało!
Szkoda, że na powrocie padło Wam auto... Naprawimy! Życie! Ważne, że wszyscy wróciliśmy do domu :)
Moja kibicowska rodzina
Moja kibicowska rodzina © egonik

Tej dwójce przytrafiła się przygoda z autem. Jacuś robi zdjęcie - ale on dostał obiad więc pozować nie musiał :)

Po powrocie ogarnąłem rower i wprowadziłem małą innowacyjność. Zgodnie z ostatnimi sugestiami obniżyłem kierownicę.
Ma to pomóc w pokonywaniu stromych podjazdów, bo dotychczas przód od czasu do czasu podrywał się do góry.
15 mm w dół.
Nisko, coraz niżej
Nisko, coraz niżej © egonik

A na koniec najciekawsza sprawa: Jacuś tak się napatrzył, że zachciało mu się jeździć!!! :)
Jutro nasz pierwszy wspólny raz w tym roku. Zobaczymy!

A za tydzień Łagów!!


Kategoria SPD, ŚCIGANIE


  • DST 29.03km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 20.49km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Temperatura 23.1°C
  • Kalorie 1020kcal
  • Podjazdy 223m
  • Sprzęt GIANT TALON 29er 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po lesie

Piątek, 8 lipca 2016 · dodano: 08.07.2016 | Komentarze 0

Praktycznie już jechałem na Scott'im, gdy zadzwonił telefon i padło pytanie: czy idę na rower?? :)

Od słowa do słowa i w kilka minut przemieściłem się na Ogrodową, by Scott'iego zastąpić Talonem.
Co oczywiście oznacza, że był las!
W sumie nie miałem dziś pomysłu na jazdę, sen za mną łaził, a tu taka niespodzianka.

Jazda z Tomkiem B. Znów zostałem pozytywnie zaskoczony ścieżkami w moich okolicach. Muszę więcej po lesie!! Frajda jest niesamowita.
Oczywiście wspólna jazda pokazała, że... Brakuje mi techniki, mocy, spokojnego tętna i odrobiny powietrza w amortyzatorze. A każe, że kierownica za wysoko, bo na hopce przód za bardzo podrywał się do góry. A jak nie ma przyczepności to nie ma jazdy, proste.

Ścieżka:

Półtorej godziny fajnej jazdy. Przydało się przez Lubniewicami w niedzielę :)


Kategoria SPD, Trening