Info

Suma podjazdów to 21493 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Październik2 - 0
- 2016, Wrzesień8 - 1
- 2016, Sierpień13 - 0
- 2016, Lipiec13 - 2
- 2016, Czerwiec16 - 5
- 2016, Maj13 - 1
- 2016, Kwiecień15 - 2
- 2016, Marzec10 - 5
- 2016, Luty8 - 9
- 2016, Styczeń3 - 2
- 2015, Grudzień9 - 12
- 2015, Listopad2 - 0
- 2015, Październik6 - 0
- 2015, Wrzesień11 - 10
- 2015, Sierpień7 - 16
- 2015, Lipiec14 - 13
- 2015, Czerwiec13 - 12
- 2015, Maj14 - 19
- 2015, Kwiecień8 - 15
- 2015, Marzec4 - 1
- 2015, Luty4 - 0
- 2014, Listopad3 - 7
- 2014, Październik3 - 0
- 2014, Wrzesień6 - 2
- 2014, Sierpień11 - 2
- 2014, Lipiec7 - 1
- 2014, Czerwiec16 - 3
- 2014, Maj8 - 1
- 2014, Kwiecień8 - 2
- 2014, Marzec12 - 0
- 2014, Luty2 - 0
- 2014, Styczeń3 - 2
- 2013, Grudzień3 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik3 - 0
- 2013, Wrzesień4 - 0
- 2013, Sierpień8 - 2
- 2013, Lipiec8 - 9
- 2013, Czerwiec8 - 4
- 2013, Maj10 - 2
- 2013, Kwiecień13 - 4
- 2013, Marzec2 - 4
- 2013, Styczeń1 - 1
- 2012, Grudzień4 - 8
- 2012, Listopad3 - 1
- 2012, Październik3 - 3
- 2012, Wrzesień11 - 4
- 2012, Sierpień7 - 0
- 2012, Lipiec11 - 9
- 2012, Czerwiec7 - 5
- 2012, Maj11 - 10
- 2012, Kwiecień7 - 6
- 2012, Marzec6 - 7
- 2012, Luty2 - 5
- 2011, Listopad2 - 12
- 2011, Październik5 - 11
- 2011, Wrzesień3 - 6
- 2011, Sierpień5 - 2
- 2011, Lipiec7 - 24
- 2011, Czerwiec8 - 13
- 2011, Maj8 - 29
- 2011, Kwiecień8 - 13
- 2011, Marzec3 - 10
- 2011, Luty2 - 6
- 2011, Styczeń3 - 10
- 2010, Grudzień1 - 3
- 2010, Listopad1 - 5
- 2010, Październik7 - 7
- 2010, Wrzesień4 - 6
- 2010, Sierpień12 - 16
- 2010, Lipiec2 - 0
- 2010, Czerwiec2 - 10
- 2010, Maj5 - 22
- 2010, Kwiecień8 - 17
- 2010, Marzec3 - 7
- 2009, Wrzesień5 - 8
- 2009, Sierpień5 - 10
- 2009, Lipiec10 - 14
- 2009, Czerwiec5 - 1
- 2009, Maj7 - 26
- 2009, Kwiecień11 - 9
- 2009, Marzec3 - 3
- 2008, Październik1 - 0
- 2008, Czerwiec3 - 9
- 2008, Maj6 - 14
- 2007, Listopad1 - 4
- 2007, Październik7 - 25
- 2007, Wrzesień7 - 4
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec5 - 1
Lipiec, 2016
Dystans całkowity: | 478.25 km (w terenie 108.82 km; 22.75%) |
Czas w ruchu: | 21:36 |
Średnia prędkość: | 22.14 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.00 km/h |
Suma podjazdów: | 3525 m |
Suma kalorii: | 15059 kcal |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 36.79 km i 1h 39m |
Więcej statystyk |
- DST 67.00km
- Czas 02:30
- VAVG 26.80km/h
- VMAX 42.90km/h
- Temperatura 28.2°C
- Kalorie 1506kcal
- Podjazdy 112m
- Sprzęt SCOTT ' y
- Aktywność Jazda na rowerze
Rowerowa sobota
Sobota, 30 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0
Przyszedł czas na normalny trening interwałowy :)
Trasa na Gubin z finiszem w Strumiennie. Trzy razy 168 - czyli standardowy trening.
Jutro wyścig ZLMTB w Skwierzynie. W związku z zapalonym uchem rano zdecyduję czy pojadę.
W Strumiennie poza standardowymi wygłupami trzeba było ogarnąć dwa rowery.
Ten większy miał problem z powietrzem w tylnym kole, a raczej z jego brakiem. Kleje nie dętek to mój konik! :)
A ten mały wymagał kosmetycznej regulacji hamulców.
Pacjęci © egonik
- DST 36.73km
- Czas 01:25
- VAVG 25.93km/h
- VMAX 49.40km/h
- Temperatura 23.9°C
- Kalorie 827kcal
- Podjazdy 122m
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry - Dzień 5 - Powrót
Piątek, 29 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0
Zgodnie z przewidywaniami poranek przywitał mnie deszczem. Zatem jazda poranna w górach zastała zamieniona na jazdę wieczorną na nizinach.
Spakowaliśmy graty i w drogę.
A po drodze:
>> ostatni rzut oka na góry:
Góry, zawsze piękne © egonik
>> zakupy w zaprzyjaźnionym sklepie:
Kupiłem sobie nowy ciuch © egonik
Pod domem zastaliśmy widok, który nigdy się nie nudzi:
Dziś w ofercie świeżo obudzony kot © egonik
Po rozpakowaniu gratów pojechałem rozprostować nogi :)
Na spokojnie, średnie tętno: 132.
Dzisiejszy przejazd:
Kończy się piątek © egonik
Tym sposobem zakończyłem górską część urlopu :)
Od poniedziałku powrót do robo... NARESZCIE!!!! :)
Oto ja, Egonik © egonik
- DST 33.32km
- Teren 33.32km
- Czas 02:14
- VAVG 14.92km/h
- VMAX 34.40km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 1300kcal
- Podjazdy 631m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry - Dzień 3 i 4 - Nové Město - Singltrek pod Smrkem
Środa, 27 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0
DZIEŃ TRZECI
Okazało się, że wczoraj było trochę za długo... Co prawda nie było awantury, ale... :)
Pobudka o 6:30, pakowanie i w drogę - tym razem do Czech, tam gdzie wszystko ma swój początek.
Nové Město - Singltrek pod Smrkem - jedyna słuszna ścieżka © egonik
Auto zostawiłem na parkingu - wyjątkowo nie było problemy z parkowaniem...
Środek tygodnia, wczesna godzina, widocznie ludzie mają w tym czasie co innego do roboty :)
Samotny wilk © egonik
A dalej to już tylko czarne i czerwone ścieżki, zjazdy i podjazdy, błoto, szuter, skocznie... Ech! :)
Od czasu do czasu udało się oderwać wzrok od drogi i rzucić okiem na widoki.
Singltrek pod Smrkem © egonik
Singltrek pod Smrkem © egonik
Singltrek pod Smrkem - to zdjęcie kosztowało trochę lakieru :) © egonik
Singltrek pod Smrkem - bramka prawie jak na autostradzie © egonik
Wybrałem czerwony © egonik
Czarny Gabriel © egonik
Gdy zjechałem na dół zaczęło padać. A miałem umyć rower na myjce... Do auta miałem kilka kroków, ale postanowiłem przeczekać i trochę odpocząć. Ręce i nogi dostały dość mocno w kość.
Dwa dni to taka moja osobista etapówka :) Skromna co prawda, ale co tam!
Deszcz - towarzysz na każdy dzień © egonik
Kreska:
Na Smrku porządku pilnują dwa takie typy:
Czeski Rademenes © egonik
Automat do czyszczenia szprych © egonik
Powrót do Szklarskiej w deszczu. Lało tak mocno, że w Świeradowie w poprzek drogi zaczął płynąć kilku metrowy strumyk. Niższe auta zawracały... Co, ja nie dam rady? Znaczy Mondziu? Bez problemu przejechaliśmy :)
Taka oto niespodzianka czekała na mnie na dachu po dotarciu do Maliny:
Nawet na dachu można złapać gumę :) © egonik
Czyli trzeci raz. Kupiłem nową dętkę! CZTERY RAZY to byłby jakiś swego rodzaju rekord :) Może kiedyś...
Tym razem radio uraczyło mnie takim kawałkiem:
Bardzo! Bardzo lubię!
Takie dwie Gapy :)
DZIEŃ CZWARTY
Tym razem bez roweru. Zamiast jazdy zdecydowaliśmy się na wjazd na Szrenicę i zejście o własnych siłach :)
Podróż na górę oczywiście w deszczu... To już taka norma, więc nie było problemu :) Zresztą nabraliśmy trochę ciuchów, które nie przemakają.
Warto się odwrócić podczas wjazdu na Szrenicę © egonik
A jakie widoki czekały na nas na górze...
Patrzę sobie ze Szrenicy © egonik
Nie pozostało nam nic innego jak uwiecznić siebie - też dość ciekawy widok:
Zakapturzeni © egonik
Za nami widać drogę w dół. Okazało się, że wkradło się małe nieporozumienie, bo na pytanie małżonki "ile będziemy szli?", usłyszała odpowiedź "jeden kilometr"... A w rzeczywistości odpowiedziałem: "godzinę, półtorej" :) Co do końca też nie było prawdą, ale na pewno prawdziwszą jak "jeden kilometr" :)
Droga w dół to ponad 5 km...
Po drodze minęliśmy oczywiście słynny już wodospad:
Wodospad Kamieńczyka © egonik
Oraz sarenki :) Których byśmy nie zobaczyli, gdybym nie pomylił drogi...
Jedna sarenka © egonik
Trzy sarenki © egonik
Jutro powrót do domu. Zamierzam jeszcze z rana pojeździć, ale z tą pogodą to nigdy nic nie wiadomo.
A nie, w sumie wiadomo, na pewno będzie padało! :)
- DST 26.81km
- Teren 26.81km
- Czas 01:53
- VAVG 14.24km/h
- VMAX 54.00km/h
- Temperatura 24.3°C
- Kalorie 1378kcal
- Podjazdy 507m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry - Dzień 2 - Świeradów Zdrój - Czerniawska Kopa/Singltrek pod Smrkem
Wtorek, 26 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0
Tym razem czas na czarny szlak:
Czerniawska Kopa - początek © egonik
Oczywiście zacząłem i skończyłem na Czerniawskiej, ale w miedzy czasie pojeździłem też po czeskiej stronie.
Kilka widokówek zrobionych po drodze:
Singltrek pod Smrkem © egonik
Singltrek pod Smrkem © egonik
Singltrek pod Smrkem © egonik
Singltrek pod Smrkem © egonik
Singltrek pod Smrkem © egonik
Po drodze miałem małą przygodę:
Leśny serwis © egonik
Guma... Przyczyna była prozaiczna, najechałem za szybko na zakręt i wyniosło mnie na kamienie. Finał był taki, że dętka była przycięta w dwóch miejscach. Przykleiłem łatki i po sprawie. Dzięki za zainteresowania Pana w niebieskim kasku :) Na Polaków zawsze można liczyć!
Wyszło tego prawie dwie godziny. Nogi zmęczone, ręce zmęczone, czas na powrót.
Kreska:
W drodze powrotnej towarzyszył mi ten oto mega przebój...
Normalnie PODWÓJNA MASAKRA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Po powrocie coś na pokrzepienie:
Kawunia © egonik
Pogoda przez cały wyjazd była w kratkę. Wszystkiego po trochu - czasem słońce, czasem deszcz.
O szyby deszcz dzwoni © egonik
Jak wiadomo pokemony wyrastają po deszczu jak grzyby to poszliśmy ich trochę nazbierać :)
Wpadły nam w ręce TRZY SZTUKI!!! :)
Szukamy tego co reszta świata :) © egonik
Jutro Czechy!!!
- DST 13.69km
- Teren 13.69km
- Czas 00:52
- VAVG 15.80km/h
- VMAX 38.80km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 721kcal
- Podjazdy 230m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry - Dzień 2 - Świeradów Zdrój - Zajęcznik
Wtorek, 26 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0
Pobudka o 7:00 i szykowanie się do drogi.
Dziś pierwszy dzień jeżdżenia po ścieżkach w Świeradowie.
Dodatkowa energia na jadę wyglądała tak - dodatkowo zabrałem plecak z bukłakiem:
Paczka żywnościowa © egonik
O 8:00 byłem w aucie, by o 8:30 zająć się od razu... Pierwszą gumą podczas tego wyjazdu.
Złe dobrego początki - przebita dętka © egonik
Brak powietrza stwierdziłem już w hotelu, ale nie chciałem się tam z rana rozkładać. Lepiej na łonie natury.
Słonko pomimo wczesnej godziny już dawało do wiwatu.
Oto my - Talon, Mondziu i ja © egonik
I jeszcze małe lansowanko przed wyruszeniem na trasę:
Talon w porannym słońcu © egonik
Ścieżki są bardzo dobrze oznaczone, a w strategicznych miejscach ustawione są tablice z mapą i szczegółowym opisem wszystkich ścieżek:
Single Track - mapka © egonik
No i pojechałem :)
Byłem tak rozentuzjazmowany, że po kilku minutach już leżałem. Zaznaczę tylko, że było to jedyny raz. Prosta droga, błoto, pociągnęło tył...
Wjazd na Zajęcznik © egonik
Zajęcznik/Łupkowa droga - przerwa na popas © egonik
Zajęcznik - gdzieś po drodze © egonik
Niecała godzinka i trasa objechana:
Czas się przenieść na drugą stronę drogi - kierunek Czerniawska Kopa.
- DST 19.01km
- Teren 15.00km
- Czas 01:12
- VAVG 15.84km/h
- VMAX 53.10km/h
- Temperatura 22.5°C
- Kalorie 846kcal
- Podjazdy 505m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry - Dzień 1 - Szklarska Poręba
Poniedziałek, 25 lipca 2016 · dodano: 29.07.2016 | Komentarze 0
Drugi tydzień urlopu, czyli czas na GÓRY!!! :)
Wyjazd w trójkę: rower, małżonka i ja.
Dzień pierwszy to oczywiście dojazd i lokowanie w Malinie. W związku z tym, że meldunek dopiero od 15tej to po drodze zafundowaliśmy sobie trochę zwiedzania.
Wiele razy omijaliśmy to miejsce, aż w końcu naszła nas ochota :)
ZAMEK CZOCHA
Specjalnie dla nas otworzyli dodatkowy parking...
A tak na prawdę to na tym pierwszym już nie było miejsca :)
Kupiliśmy bilety i spędziliśmy 40 minut z Panią Przewodniczką i innymi kilkudziesięcioma osobami, spacerując po wiekowych izbach, tajnych przejściach, podziemiach i wieży. Rower oczywiście został na dachu :)
Kilka widokówek:
Zamek Czocha © egonik
Zamek Czocha - widok w wieży na lewo © egonik
Zamek Czocha - widok w wieży na prawo © egonik
Jak to bywa na zamku, jest i legenda.
Na dziedzińcu jest studnia, która ma jakąś tam swoją historię. Legenda głosi, że jeśli zajrzy do niej facet, który jeździ na "lewych sankach" to w ciągu roku wyłysieje!!!
Niniejszym informuję, że w dniu 25.07.2016 zajrzałem to tej oto studni...
Zamek Czocha - studnia © egonik
ZAPORA NA JEZIORZE ZŁOTNICKIM
Po tym jak posililiśmy się buławami i kabanosami pojechaliśmy na zaporę. W sumie to tylko dlatego, że mieści się ona bardzo blisko zamku :) No i dlatego, że chciałem.
Zapora na Jeziorze Złotnickim © egonik
A po przejściu zapory w kierunku, którym widać powyżej napotykamy taki oto maleńki bunkierek jednoosobowy (no chyba, że to kibel z ładnym widokiem :)):
Schody do... bunkra © egonik
SZKLARSKA PORĘBA
Zanim dotarliśmy na miejsce zrobiliśmy rekonesans w Świeradowie, by sprawdzić gdzie zaczynają się ścieżki, by następnego dnia nie marnował czasu na szukanie.
Fajka pokoju © egonik
Do Maliny dojeżdżamy chwilę po 16tej.
Jeszcze tyko rozpakowywanko, zakupy i w drogę!!! Na rower znaczy :)
Na poniedziałek zaplanowałem sobie, że pokręcę się po okolicy i sprawdzę rower po serwisie.
Bez spiny i ciśnienia :)
Poniżej sesja ze specjalną dedykacją dla Muńka :)
>> A mówiłeś, że z Puchatka to tylko na nartach:
Puchatek latem © egonik
>> Tym razem musiało obyć się bez Bloku:
Przy wodospadzie - miejsce, gdzie jada się Blok Lubuski © egonik
>> Wodospad Kamieńczyk... "Kamieńczyka kuźwa!!!!!!!!!!!!!!!!!!"
Wodospad Kamieńczyka © egonik
Później chciałem jechać wyżej i wyżej, aż skutecznie wyhamowały mnie przepisy oraz coraz bardziej wk... spojrzenia piechurów.
Że niby rowerem nie wolno © egonik
W tył zwrot i do domu i to nawet dość szybko, bo z górki.
No prawie, bo tuż przed finiszem czekał mnie krótki, ale wymagający podjazd:
Osiemnaście procent! © egonik
W dół szli jacyś turyści...
I ten bezcenny komentarz: "Popatrz synu jakie pan ma silne nogi, by tak pedałować po taką górę." :)
A ślad wygląda tak:
Rower dostał pokój dla siebie:
Pomieszczenie, gdzie rower może się wyciszyć © egonik
A to miejsce, gdzie ja mogłem się wyciszyć:
Bąblowanie!!! © egonik
I po poniedziałku...
Dobrze, że można było popatrzeć w gwiazdy przed snem :) Przyszłość zapowiada się pogodnie!!! :)
- DST 31.47km
- Czas 01:18
- VAVG 24.21km/h
- VMAX 49.70km/h
- Temperatura 23.8°C
- Kalorie 771kcal
- Podjazdy 118m
- Sprzęt SCOTT ' y
- Aktywność Jazda na rowerze
Po morzu - koniec pierwszego tygodnia urlopu
Sobota, 23 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0
Pierwszy tydzień urlopu to kilkudniowy wypad nad morze plus bieganie. Do soboty nie było jeżdżenia.
Niestety po około 40 minutach jazdy zaczęło odzywać się kolano w swój charakterystyczny sposób. Sytuacja była na tyle nie fajna, że postanowiłem zawrócić by nie przesadzić i nie sforsować kolana. Parę lat temu taka sytuacja wyłączyła mnie z jeżdżenia na całe miesiące.
A nawet nie cisnąłem.
Finał historii jest taki, że był to fałszywy alarm :)
Kolano w rezultacie odpuściło i aktualnie nie ma żadnych dodatkowych dolegliwości.
- DST 21.52km
- Czas 01:08
- VAVG 18.99km/h
- VMAX 38.70km/h
- Temperatura 27.0°C
- Kalorie 676kcal
- Podjazdy 106m
- Sprzęt SCOTT ' y
- Aktywność Jazda na rowerze
Po wyścigu
Poniedziałek, 11 lipca 2016 · dodano: 12.07.2016 | Komentarze 0
Godzinka po wyścigu na rozprostowanie kości.
Dziś w towarzystwie Jacka - jego pierwszy raz w tym roku na trasie :)
Był tak zdeterminowany, że zabrał rower dziecku! Swojemu oczywiście :)
Ostatecznie dojechaliśmy do Strugi, a powrót w strugach deszczu. Po drodze mieliśmy się schować, ale po co?!?
Zabawa najważniejsza!
Jacek zadowolony i chce więcej... Oto nasza wspólna kreska:
- DST 38.00km
- Czas 01:41
- VAVG 22.57km/h
- VMAX 43.40km/h
- Temperatura 28.7°C
- Kalorie 1719kcal
- Podjazdy 484m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
VII Mistrzostwa Lubniewic w MTB AMATORÓW
Niedziela, 10 lipca 2016 · dodano: 10.07.2016 | Komentarze 0
NUMER CZTERDZIEŚCI SIEDEM!!!
A jak wieść gminna niesie SIÓDEMKA to szczególna liczba, bo:
- podobno szczęśliwa,
- za siedem minut robi się większość rzeczy,
- i takie tam :)
Lubniewice to mój piąty wyścig w tym roku.
Scenariusz zakładał, że pojadę z małżonką, ale z przyczyn chorobowych, została wykluczona z "timu".
A co mi będzie kichała?!? W aucie mała przestrzeń, wirusy od razu rzuciłyby się na takiego wysportowanego przystojniaka :)
Zatem zdecydowane i kategoryczne "raczej nie!".
Wyjazd o 9:00.
Start o 12:00.
Przygotowany na najgorszy kataklizm:
Ekwipunek na Lubniewice © egonik
Na miejscu odebrałem numerek, następnie wyciągnąłem rękę po reklamówkę z pakietem... I jakie było moje zdziwienie, gdy się okazało, że pakietu brak. BRAK PAKIETU STARTOWEGO!!!!
Człowiek tak bardzo przyzwyczaja się do dobrobytu. Zabrałem numer i odszedłem.
Wóz serwisowy z całej krasie (i po niejednej kraksie... ot trochę porysowany):
Mieści się bez ściągania kół © egonik
WYŚCIG
Ze startu wspólnego, jakieś 5 km po asfalcie, a potem szał przez las. Bardzo ciekawa trasa, nie brakowało podjazdów, technicznych zjazdów (wąwóz) i szybkich zjazdów duktami leśnymi. Nawierzchnia każda, od wyboru do koloru, wspomniany asfalt, szuter, ścieżka, piach, plaża. Tą ostatnią tradycyjnie przebiegłem :) Było trochę błota, ślizgania i jedno wypięcie na mokrym, stromym podjeździe. Koło zabuksowało i noga odrapana.
Pół wyścigu walczyłem z tętnem. Wysokie po ponad 185 i było kryzysowo. Niestety temperatura nie pomagała, przyszło sobie trzydzieści stopni. Druga połowa dystansu, jak już serce zrozumiało, że raczej nie będzie bić wolniej, już "z górki" :)
Dla odmiany podłączyłem się do takich trzech i sobie jechaliśmy tak, aż do mety. W grupie raźniej. Muszę to częściej stosować :)
Plan był taki: dać z siebie wszystko! I uważam, że go zrealizowałem w 100 %. Szczególnie na zjazdach. Wyjątkowo zapierdzielałem. Dobrze, że nie widzę za dobrze, bo można było się zestresować :) No i rower. Zawsze dzielny!
Na mecie, dwa napoje energetyczne... Należał się jeden. Ale najpierw jedna podeszła, potem druga... Miałem odmówić?!? :)
I arbuzy, i woda... Dużo wody, piłem i piłem!!!
Traska:
AFTER
Obiadek, dwa... Należał się jeden...
Zapytałem kiedy losowanie. A Pani czy byłem już na obiedzie:
"Wie Pani, auto mam tak daleko."
"A to ja Panu oddam swój karnet na obiad."
Został ze mną Jacuś (Z GRUPY KIBICOWSKIEJ W SKŁADZIE: TATA, BŁAŻEJ, JACEK) i miał tak łazić bez obiadu?!? Poszliśmy do auta i dwa obiady wpadły. O takie:
To zdecydowanie nie jest pasta party! © egonik
WYNIK
Zająłem 84 miejsce na 213 osób, a w kategorii M3 mam 23 miejsce! :)
A roku 2015: 144 na 266 osób.
SKOK O 60 MIEJSC!!! Jestem BARDZO zadowolony! :)
Lubniewice - wynik © egonik
Oczywiście na mecie wszystkim zawieszano na szyjach tradycyjne blachy:
Pamiątkowa blacha z Lubniewic © egonik
A zbieram sobie, a co.
Korzystając z okazji pragnę podziękować mojej KIBICOWSKIEJ EKIPIE!!! Fajnie, że byliście, że Wam się chciało!
Szkoda, że na powrocie padło Wam auto... Naprawimy! Życie! Ważne, że wszyscy wróciliśmy do domu :)
Moja kibicowska rodzina © egonik
Tej dwójce przytrafiła się przygoda z autem. Jacuś robi zdjęcie - ale on dostał obiad więc pozować nie musiał :)
Po powrocie ogarnąłem rower i wprowadziłem małą innowacyjność. Zgodnie z ostatnimi sugestiami obniżyłem kierownicę.
Ma to pomóc w pokonywaniu stromych podjazdów, bo dotychczas przód od czasu do czasu podrywał się do góry.
15 mm w dół.
Nisko, coraz niżej © egonik
A na koniec najciekawsza sprawa: Jacuś tak się napatrzył, że zachciało mu się jeździć!!! :)
Jutro nasz pierwszy wspólny raz w tym roku. Zobaczymy!
A za tydzień Łagów!!
- DST 29.03km
- Teren 20.00km
- Czas 01:25
- VAVG 20.49km/h
- VMAX 47.50km/h
- Temperatura 23.1°C
- Kalorie 1020kcal
- Podjazdy 223m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Po lesie
Piątek, 8 lipca 2016 · dodano: 08.07.2016 | Komentarze 0
Praktycznie już jechałem na Scott'im, gdy zadzwonił telefon i padło pytanie: czy idę na rower?? :)
Od słowa do słowa i w kilka minut przemieściłem się na Ogrodową, by Scott'iego zastąpić Talonem.
Co oczywiście oznacza, że był las!
W sumie nie miałem dziś pomysłu na jazdę, sen za mną łaził, a tu taka niespodzianka.
Jazda z Tomkiem B. Znów zostałem pozytywnie zaskoczony ścieżkami w moich okolicach. Muszę więcej po lesie!! Frajda jest niesamowita.
Oczywiście wspólna jazda pokazała, że... Brakuje mi techniki, mocy, spokojnego tętna i odrobiny powietrza w amortyzatorze. A każe, że kierownica za wysoko, bo na hopce przód za bardzo podrywał się do góry. A jak nie ma przyczepności to nie ma jazdy, proste.
Ścieżka:
Półtorej godziny fajnej jazdy. Przydało się przez Lubniewicami w niedzielę :)