Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Egonik z miasteczka Krosno Odrzańskie. Mam przejechane 24930.04 kilometrów w tym 1367.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.85 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Egonik.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 112.13km
  • Czas 07:11
  • VAVG 15.61km/h
  • VMAX 40.03km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt SPRICK ACTIVE TREKKING
  • Aktywność Jazda na rowerze

BORNHOLM - PART ONE

Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 · dodano: 25.04.2011 | Komentarze 5

NA POCZĄTKU NAPISZĘ, ŻE SPEŁNIŁO SIĘ MOJE MARZENIE:)

Nie był to zwykły, tradycyjny wyjazd rowerowy.
Co więcej, nawet nie miałem jechać… Na szczęście znalazło się miejsce. Szybka decyzja, poprzedzona głęboką analizą finansową oraz konsultacją telefoniczną typu mąż-żona, i szykowanko.

Najważniejszy komunikat z mojej strony w czasie przygotowań to: BEZ ROWERU NIE JADĘ!

…bo była wątpliwość czy mój bike się zmieści…

…zmieścił się, a nawet było jeszcze sporo luzu:)

Na pięć dni stałem się członkiem spinningowej grupy wędkarskiej TEAM ZACHÓD. Muszę wspomnieć, że my rowerzyści czasem z wędkarzami mamy coś wspólnego… np. osprzęt Shimano:)

Mimo, że mieliśmy zupełnie inny cel wyprawy myślę sobie, że stanowiliśmy dość udaną, zgraną grupę – nikt nikogo nie zabił i nawet było o czym pogadać a co więcej śmieszyły nas te same rzeczy…
Ci wędkarze nie są tacy źli.

ATTENTION! Zanim porwie mnie wir opowiadania i zdjęciowania z góry zaznaczam, że moja wiedza wędkarska jest jeszcze dość uboga, mimo pięciodniowego intensywnego kursu, dlatego też wybaczcie wszelkie pomyłki w nazewnictwie czy też inne.

Całość podzieliłem na pięć dni:
- 2 dni „zerowe” czyli dojazd i powrót – zerowe bo nie było jazdy więc podpinam je do dni rowerowych;
- 3 dni „rowerowe” czyli rowerowe…

…a wszystko zamknę w 3 PART’ach.

NO TO LECIMY!



>>>> BORNHOLM – DZIEŃ 0 <<<<



O 3 nad ranem zajechała pod mój blok kolumbryna, która już z zewnątrz udowadniała, że jest w stanie przewieźć niejeden rower, niejedną wędkę, niejeden namiot, wędkarza czy rowerzystę.

Pełny skład ekipy poniżej:

Team ZACHÓD i JA © egonik

…od lewej:
LOWELAS
GRUBY ZWIERZ
ZIOMEK
THE ANIMAL
EGONIK

Autem pojechaliśmy do portu Sassnitz (Niemcy) skąd wypływał prom do Ronne na Bornholmie. Czas dotarcia do niemieckiego portu to ok. 2 L wina, trochę kanapek, itp., natomiast prom na wyspę płynie 3,5 godziny.
Jeszcze w Sassnitz pogoda się pogorszyła, zrobiło się zimno i niepewnie co do tego, co nas zastanie po drugiej stronie…
W oczekiwaniu na prom:
FERRARI 479... © egonik

...do WC'etu i barykaduj... © egonik


Chwilę to trwało ale w końcu wjeżdżamy i zajmujemy miejsca na pięterku.
Ładujemy się na prom (widok zza szyby) © egonik


Trzeba się było trochę nabiegać ale w końcu znaleźliśmy miejsca dla całej grupy – co by razem spędzić te trudne chwile. Ten oto kolega nie miał tego szczęścia:
Samotny wilk morski © egonik


Już płyniemy a pogoda nie odpuszcza… Ponuro, mgliście, sennie.
Wyjście z portu Sassnitz © egonik


…trzy i pół godziny później…

SZOK! Słonko! Kamień z serca:)
Czym prędzej pojechaliśmy na tanie pole namiotowe (jest ich pięć), które w okresie letnim zebrało pozytywne recenzje…
…ale to było w okresie letnim. My się tam wbiliśmy w drugiej połowie Kwietnia czyli: w dzień +14 a w nocy +4…

Dotarliśmy, wyszedł autochton i oferuje…
- kawał pola,
- brak prysznica,
- brak ciepłej wody,
- bieżąca woda w odległości 500 m od pola – zimna,
- toaleta spłukiwana wiadrem… - już na tym etapie obmyśliliśmy, że ten który korzysta zapewnia wodę następnemu…

SZOK po raz DRUGI! Ale kaszana… i impreza całkiem zdechła! Morale grupy na poziomie ziemi.

Właściciel (widząc, że nie jesteśmy zachwyceni…) zaproponował byśmy podskoczyli do AAKIRKEBY bo tam może być „normalne” pole. I było, oczywiście, że było… ale zamknięte. Dobrze, że na tej wyspie mieszkają sami dobrzy ludzie – właścicielka zaproponowała nam abyśmy pojechali do NEXO bo tam powinno być czynne pole…

Nie mając innego wyjścia, czyli to trzech razy sztuka, pojechaliśmy do NEXO.

I to było to, jedyna właściwa decyzja co do noclegu w ciągu całego dnia.
Mamy bazę wypadową: „Nexø Familiecamping”:
- jest woda gorąca,
- jest prysznic,
- jest normalny kibelek,
- jest miejsce,
- jest drożej… ale nikogo już to nie obchodziło bo była to fantastyczna miejscówka.
Baza w Nexo © egonik

Facet w „paski” to PROFESOR z Ciechanowa. Polak. Przydał się pierwszego dnia ale później mieliśmy go już dość… Koleś na każdy temat zawsze miał coś do powiedzenia i nie ukrywając trochę przynudzał. Ale ostatecznie nie o to chodziło... On po prostu nie pił!

Namioty rozbite, na rower za późno ale na wędkowanie za to w sam raz. Jeszcze jedno, do morza mieliśmy jakieś 50 metrów:)
Kawałek od morza © egonik


No i się zaczęło…
Team ZACHÓD w akcji 1 © egonik

Team ZACHÓD w akcji 2 © egonik

Team ZACHÓD w akcji 3 © egonik

Team ZACHÓD w akcji 4 © egonik


…na pierwsze efekty nie trzeba było długo czekać.
I tyle ją widzieli... © egonik


Niestety, ta się „wypuściła”.
Sytuacja tylko zmotywowała do większej determinacji – plastikowe buty i do wody, bliżej ryb.
Po pas w wodzie © egonik


…branko, podbierak w ruch i jeeeeesssssstttttttt ryyyyyyyybbbbbbaaaaaaaa!
Huuuuuuurrrrrrraaaaaaa! Jest kolacja...:) © egonik

Sesja solowa © egonik

Dumni po zwycięstwie © egonik


Kilka ujęć przed kolacją. Chyba nie muszę pisać co jedliśmy…
Noc się zbliża © egonik

Ten co pilnuje kamieni © egonik

Powrót do domu © egonik


Czas na sen.



>>>> BORNHOLM – DZIEŃ 1, PONIEDZIAŁEK <<<<




Plan na dzień pierwszy to:
- wędkarze: złowić rybę,
- rowerzysta: objechać wyspę po obwodzie.

…cóż, plany prawie zrealizowano. Ryby brak a trasę musiałem skrócić ze względów humanitarnych dla mojego organizmu ale kilometry te same co pierwotnie założyłem.

Schemat dni wyglądał w ten sposób, że rozchodziliśmy się z rana – każdy do swoich zajęć – i spotykaliśmy wieczorem na różnorakiej konsumpcji.

Wędkowanie czas zacząć.
Wędkarze w drodze © egonik

Wędkarze dotarli © egonik


Ci też nie próżnują o poranku.
Płyną na Trolling © egonik


Ale co najważniejsze chłopaki nie zostają sami na brzegu – jest jeden koleś co pilnuje porządku.
Niemy obserwator © egonik


NEXO o poranku.
Jakiś miejscowy budynek © egonik

Port w Nexo o poranku © egonik


Wycieczkę czas zacząć.
Trasa: NEXO >> SVANEKE >> GUDHJEM >> SANDVIG >> HASLE >> RONNE >> AKKIRKEBY >> NEXO (podaję tylko najważniejsze miejscowości na trasie, generalnie jechałem trasą rowerową nr 10: NEXO >> RONNE – a następnie trasą rowerową nr 21: RONNE >> NEXO.
Rzadko na zdjęciach - EGONIK © egonik


No i się zaczęło, czyli moja szalona jazda po wyspie:)
Piękne widoki, wspaniałe ścieżki, fantastyczna pogoda (oprócz wkurzającego wiatru – jego na zdjęciach nie widać…).
Widok jakich wiele © egonik

Wiatrak w Arsdale © egonik

Port w Svaneke © egonik

Ptasie drzewo © egonik

Strumyk w Listed © egonik


Cóż, nie da się ukryć, że było co fotografować. Co więcej, ciężko było mi jechać bo obfotografować chciałem wszystko. Po prostu zdjęciowe szaleństwo:)
Jedźmy dalej… po tych doskonale przygotowanych ścieżkach rowerowych.
Ścieżka rowerowa nr 10 © egonik

Trochę zwierząt © egonik


Po dłuższej wspinaczce, czasem prowadząc rower, czas na zjazd. Oczywiście nie był to zjazd swobodny bo wiatr naprawdę szalał na całego – odległość 30-tu km to jak 60 w normalnych warunkach polskich.
Dziesięć procent © egonik


Po nierównej walce docieram do GUDHJEM, gdzie zaplanowałem sobie dłuższą przerwę na prowiant i takie tam.
Miasto, jak każde inne na wyspie, po prostu zajebiste w tej swojej architekturze, klimacie, bornholmskowości.
Kościół w Gudhjem © egonik

Też kościół tylko, że z dołu © egonik

Mała łajba © egonik

Hotel Gudhjem © egonik


To są dopiero jakieś jaja… Zignorowałem!
Jakiś zakaz © egonik


Auta… I one podkreślają charakter wyspy. Mają swój klimat.
Samochód dostawczy © egonik

Czerwone kabriolety © egonik


No i widoczki. Nawet załapałem się na jedną fotkę. Nie pisałem, że jechałem z kumplem… SAMOWYZWALACZ mu na imię.
Znowy ja - w Gudhjel © egonik

Wybrzeże w Gudhjem © egonik

Zwrot o 180 stopni © egonik


A tam, daleko, jest wyspa CHRISTIANSO, gdzie wszystko trzeba dostarczać z lądu, gdzie nie można trzymać psów i kotów a kibelek spłukuje się wodą morską. By się tam dostać wystarczy 150 koron. Nie ma tam asfaltu… ale za to jest 60-ciu mieszkańców. Podobno warto tam zajrzeć. Kto wie, może następnym razem.
Wyspa Christianso © egonik


Wsiadłem na rower i starałem się zrobić jakieś dodatkowe kilometry… Starałem się ale co chwilę musiałem przystawać by karmić się pięknymi widokami a jestem już nieźle nażarty. Mosty, rzeczki, wodospady… Dodam tylko, że wciąż jechałem trasą nr 10.
Rzeczka Bobbevej wpada tutaj do morza.
Nad rzeczką Bobbevej © egonik

Rzeczka Bobbovej © egonik

Bobbovey - wodospad © egonik


A tutaj do morza zmierza rzeczka Vasse Baek.
Most nad rzeką Vasse Baek © egonik

Rzeczka Vasse Beak © egonik


Jeszcze tyko rzut oka na GUDHJEM i w drogę. Dzień dość intensywny bo kilometrów do zrobienia co nie miara.
Gudhjem z kilku kilometrów dalej... © egonik


Nie będę już pisał o tym, że nie zdążyłem się nawet rozpędzić gdy moim oczom ukazał się napis: Bornholms Kunstmuseum… Brzmiało to dość interesująco. Postanowiłem zajrzeć, przeczytałem jeszcze, że jest tu Helligdomsklipperne… czyli to:
Helligdomskipperne 1 © egonik

Helligdomskipperne 2 © egonik

Helligdomskipperne 3 © egonik

Helligdomskipperne 4 © egonik

Helligdomskipperne 5 © egonik

Te drewniane schody zniszczyły na chwilę moje morale… Nogi po wspinaczce odmówiły posłuszeństwa… Nie pierwszy i nie ostatni raz tego dnia.

My tu gadu gadu a wyspa czeka by ją spenetrować…:)
Miasteczko SANDVIG – najdalej wysunięta na północ osada ludzka. Trochę architektury:
Miasteczko Sandvig 1 © egonik

Miasteczko Sandvig 2 © egonik

Miasteczko Sandvig 3 © egonik

Miasteczko Sandvig 4 © egonik


Mają tam również bibliotekę…
Biblioteka w Sandvig © egonik


…oraz remizę strażacką.
Dom Strażaka w Sandvig © egonik


Tutaj dla odmiany jeździ się amerykańskimi furami – „American Muscle”:)
Ford z Ameryki © egonik


Pisałem już, że moje nogi coś tam nie teges, że fochy, że po schodach się prowadzałem i że dalej ze mną nie jadą… Cóż teraz to im dowaliłem. Zachciało mi się obejrzeć z bliska latarnię morską Hammer fyr. Niby nic ale do niej prowadziła tak stroma droga, że hej. Dwa kilometry na piechotę. Ale jak już dotarłem na górę… nie żałowałem tego wysiłku ani przez sekundę. Nogi też nie żałowały:)
Pewnie jakieś obserwatorium © egonik

Latarnia morska Hammer fyr © egonik


Oczywiście to nie wszystko bo nieopodal można było rzucić okiem na, jak mi się wydaje, kamieniołom i jeziorka Opalso (mniejsze) oraz Hemmerso (większe).
Ludzie wśród kamieni © egonik

Opalso (to bliżej) i Hammerso (to dalej) © egonik

Wiem, wiem, kopara opada… Fantastyczny widok.

A z prawej na pierwszym planie port Hammer Havn a w tle ruiny zamku Hammershus.
Panoramka z widokiem na ruiny zamku © egonik


Pojechałem do zamku, po drodze minąłem grupę kibiców, niestety dość niezainteresowanych… Ogólnie to sporo ich na wyspie.
Kibole sportów trawiastych © egonik


Zamek Hammershus.
Najpierw mnie obrazili… że co, że rowerem nie można…
Sporo tam tych głupich znaków © egonik


…a potem okazało się, że zasadniczo (nawet grupowo) ignoruje się te głupie znaki.
Rycerze rowerowi na zamku © egonik


Teraz muszę się uzewnętrznić… Mniej więcej w tym miejscu dopadł mnie kryzys i znienawidziłem wszystko i wszystkich… Gdy już nie było nadziei, pomogła mi kanapka z kotletem i Cola z Biedronki – która de facto było niekwestionowanym sponsorem prowiantu dla całej grupy.

Od tej pory ścieżka przestała być asfaltowa a stała się leśna, podgórna, zgórna i korzeniasta. Poniżej jeden ze zjazdów… Znaczy się ja sprowadziłem rower. Działo się to na chwilę przed miejscowością VANG.
Leśna stromizna © egonik


Następnie przemknąłem przez HASLE i RONNE i ruszyłem drogą rowerową nr 21 do NEXO. A po drodze:
- Nylars Kirke Rundkirke – podobno będąc na wyspie trzeba zobaczyć te okrągłe kościoły, wykonałem więc minimum;
Nylars Kirke Rundkirke © egonik


- kościół w AKIRKEBY – przerwa na picie… ostatni wir Coli.
Czercz w Akirkeby © egonik


- do NEXO już całkiem blisko…
Już niedługo, coraz bliżej... © egonik


- a tych to tutaj jest całkiem sporo – raczej nie ma chętnych by do nich strzelać więc kicają gdzie popadnie;
Brązowy "szarak" © egonik


Sukces. Dzień minął. Kilometry zrobione. Najedzony i napity poszedłem spać:)
Dobranoc - księżyc nad Nexo © egonik


PS. Part drugi już wkrótce… cokolwiek to znaczy…

Pozdrawiam!

Czwartkowy poranek w Nexo © egonik





Komentarze
Dynio
| 19:47 czwartek, 5 maja 2011 | linkuj No aż mi dech zaparło, miałem jechać ale odpuszczam. Po Twojej relacji jakbym tam był ;)
niradhara
| 08:29 wtorek, 26 kwietnia 2011 | linkuj Relacja tak fantastyczna, że brak mi słów :)
...siostra... ;o) | 19:10 poniedziałek, 25 kwietnia 2011 | linkuj ...no zazdroszczę, nie ma to tamto...napatrzyłeś się... było na czym oczy zawiesić... na pewno pozostaną cudne wspomnienia... ;o) p.s. a ten "pan" co tych kamieni pilnuje to nie przypadkiem "pani"?...
Kajman
| 18:53 poniedziałek, 25 kwietnia 2011 | linkuj Ciekawe co by kumple powiedzieli gdybyś wziął rower wodny:)
Wyprawa rewelacja:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa nnejt
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]