Info

Suma podjazdów to 21493 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Październik2 - 0
- 2016, Wrzesień8 - 1
- 2016, Sierpień13 - 0
- 2016, Lipiec13 - 2
- 2016, Czerwiec16 - 5
- 2016, Maj13 - 1
- 2016, Kwiecień15 - 2
- 2016, Marzec10 - 5
- 2016, Luty8 - 9
- 2016, Styczeń3 - 2
- 2015, Grudzień9 - 12
- 2015, Listopad2 - 0
- 2015, Październik6 - 0
- 2015, Wrzesień11 - 10
- 2015, Sierpień7 - 16
- 2015, Lipiec14 - 13
- 2015, Czerwiec13 - 12
- 2015, Maj14 - 19
- 2015, Kwiecień8 - 15
- 2015, Marzec4 - 1
- 2015, Luty4 - 0
- 2014, Listopad3 - 7
- 2014, Październik3 - 0
- 2014, Wrzesień6 - 2
- 2014, Sierpień11 - 2
- 2014, Lipiec7 - 1
- 2014, Czerwiec16 - 3
- 2014, Maj8 - 1
- 2014, Kwiecień8 - 2
- 2014, Marzec12 - 0
- 2014, Luty2 - 0
- 2014, Styczeń3 - 2
- 2013, Grudzień3 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik3 - 0
- 2013, Wrzesień4 - 0
- 2013, Sierpień8 - 2
- 2013, Lipiec8 - 9
- 2013, Czerwiec8 - 4
- 2013, Maj10 - 2
- 2013, Kwiecień13 - 4
- 2013, Marzec2 - 4
- 2013, Styczeń1 - 1
- 2012, Grudzień4 - 8
- 2012, Listopad3 - 1
- 2012, Październik3 - 3
- 2012, Wrzesień11 - 4
- 2012, Sierpień7 - 0
- 2012, Lipiec11 - 9
- 2012, Czerwiec7 - 5
- 2012, Maj11 - 10
- 2012, Kwiecień7 - 6
- 2012, Marzec6 - 7
- 2012, Luty2 - 5
- 2011, Listopad2 - 12
- 2011, Październik5 - 11
- 2011, Wrzesień3 - 6
- 2011, Sierpień5 - 2
- 2011, Lipiec7 - 24
- 2011, Czerwiec8 - 13
- 2011, Maj8 - 29
- 2011, Kwiecień8 - 13
- 2011, Marzec3 - 10
- 2011, Luty2 - 6
- 2011, Styczeń3 - 10
- 2010, Grudzień1 - 3
- 2010, Listopad1 - 5
- 2010, Październik7 - 7
- 2010, Wrzesień4 - 6
- 2010, Sierpień12 - 16
- 2010, Lipiec2 - 0
- 2010, Czerwiec2 - 10
- 2010, Maj5 - 22
- 2010, Kwiecień8 - 17
- 2010, Marzec3 - 7
- 2009, Wrzesień5 - 8
- 2009, Sierpień5 - 10
- 2009, Lipiec10 - 14
- 2009, Czerwiec5 - 1
- 2009, Maj7 - 26
- 2009, Kwiecień11 - 9
- 2009, Marzec3 - 3
- 2008, Październik1 - 0
- 2008, Czerwiec3 - 9
- 2008, Maj6 - 14
- 2007, Listopad1 - 4
- 2007, Październik7 - 25
- 2007, Wrzesień7 - 4
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec5 - 1
Dalsze wypady
Dystans całkowity: | 8238.12 km (w terenie 438.30 km; 5.32%) |
Czas w ruchu: | 354:56 |
Średnia prędkość: | 23.03 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.40 km/h |
Suma podjazdów: | 4525 m |
Suma kalorii: | 20876 kcal |
Liczba aktywności: | 119 |
Średnio na aktywność: | 69.23 km i 3h 00m |
Więcej statystyk |
- DST 67.00km
- Czas 02:30
- VAVG 26.80km/h
- VMAX 42.90km/h
- Temperatura 28.2°C
- Kalorie 1506kcal
- Podjazdy 112m
- Sprzęt SCOTT ' y
- Aktywność Jazda na rowerze
Rowerowa sobota
Sobota, 30 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0
Przyszedł czas na normalny trening interwałowy :)
Trasa na Gubin z finiszem w Strumiennie. Trzy razy 168 - czyli standardowy trening.
Jutro wyścig ZLMTB w Skwierzynie. W związku z zapalonym uchem rano zdecyduję czy pojadę.
W Strumiennie poza standardowymi wygłupami trzeba było ogarnąć dwa rowery.
Ten większy miał problem z powietrzem w tylnym kole, a raczej z jego brakiem. Kleje nie dętek to mój konik! :)
A ten mały wymagał kosmetycznej regulacji hamulców.
Pacjęci © egonik
- DST 33.32km
- Teren 33.32km
- Czas 02:14
- VAVG 14.92km/h
- VMAX 34.40km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 1300kcal
- Podjazdy 631m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry - Dzień 3 i 4 - Nové Město - Singltrek pod Smrkem
Środa, 27 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0
DZIEŃ TRZECI
Okazało się, że wczoraj było trochę za długo... Co prawda nie było awantury, ale... :)
Pobudka o 6:30, pakowanie i w drogę - tym razem do Czech, tam gdzie wszystko ma swój początek.
Nové Město - Singltrek pod Smrkem - jedyna słuszna ścieżka © egonik
Auto zostawiłem na parkingu - wyjątkowo nie było problemy z parkowaniem...
Środek tygodnia, wczesna godzina, widocznie ludzie mają w tym czasie co innego do roboty :)
Samotny wilk © egonik
A dalej to już tylko czarne i czerwone ścieżki, zjazdy i podjazdy, błoto, szuter, skocznie... Ech! :)
Od czasu do czasu udało się oderwać wzrok od drogi i rzucić okiem na widoki.
Singltrek pod Smrkem © egonik
Singltrek pod Smrkem © egonik
Singltrek pod Smrkem - to zdjęcie kosztowało trochę lakieru :) © egonik
Singltrek pod Smrkem - bramka prawie jak na autostradzie © egonik
Wybrałem czerwony © egonik
Czarny Gabriel © egonik
Gdy zjechałem na dół zaczęło padać. A miałem umyć rower na myjce... Do auta miałem kilka kroków, ale postanowiłem przeczekać i trochę odpocząć. Ręce i nogi dostały dość mocno w kość.
Dwa dni to taka moja osobista etapówka :) Skromna co prawda, ale co tam!
Deszcz - towarzysz na każdy dzień © egonik
Kreska:
Na Smrku porządku pilnują dwa takie typy:
Czeski Rademenes © egonik
Automat do czyszczenia szprych © egonik
Powrót do Szklarskiej w deszczu. Lało tak mocno, że w Świeradowie w poprzek drogi zaczął płynąć kilku metrowy strumyk. Niższe auta zawracały... Co, ja nie dam rady? Znaczy Mondziu? Bez problemu przejechaliśmy :)
Taka oto niespodzianka czekała na mnie na dachu po dotarciu do Maliny:
Nawet na dachu można złapać gumę :) © egonik
Czyli trzeci raz. Kupiłem nową dętkę! CZTERY RAZY to byłby jakiś swego rodzaju rekord :) Może kiedyś...
Tym razem radio uraczyło mnie takim kawałkiem:
Bardzo! Bardzo lubię!
Takie dwie Gapy :)
DZIEŃ CZWARTY
Tym razem bez roweru. Zamiast jazdy zdecydowaliśmy się na wjazd na Szrenicę i zejście o własnych siłach :)
Podróż na górę oczywiście w deszczu... To już taka norma, więc nie było problemu :) Zresztą nabraliśmy trochę ciuchów, które nie przemakają.
Warto się odwrócić podczas wjazdu na Szrenicę © egonik
A jakie widoki czekały na nas na górze...
Patrzę sobie ze Szrenicy © egonik
Nie pozostało nam nic innego jak uwiecznić siebie - też dość ciekawy widok:
Zakapturzeni © egonik
Za nami widać drogę w dół. Okazało się, że wkradło się małe nieporozumienie, bo na pytanie małżonki "ile będziemy szli?", usłyszała odpowiedź "jeden kilometr"... A w rzeczywistości odpowiedziałem: "godzinę, półtorej" :) Co do końca też nie było prawdą, ale na pewno prawdziwszą jak "jeden kilometr" :)
Droga w dół to ponad 5 km...
Po drodze minęliśmy oczywiście słynny już wodospad:
Wodospad Kamieńczyka © egonik
Oraz sarenki :) Których byśmy nie zobaczyli, gdybym nie pomylił drogi...
Jedna sarenka © egonik
Trzy sarenki © egonik
Jutro powrót do domu. Zamierzam jeszcze z rana pojeździć, ale z tą pogodą to nigdy nic nie wiadomo.
A nie, w sumie wiadomo, na pewno będzie padało! :)
- DST 13.69km
- Teren 13.69km
- Czas 00:52
- VAVG 15.80km/h
- VMAX 38.80km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 721kcal
- Podjazdy 230m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry - Dzień 2 - Świeradów Zdrój - Zajęcznik
Wtorek, 26 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0
Pobudka o 7:00 i szykowanie się do drogi.
Dziś pierwszy dzień jeżdżenia po ścieżkach w Świeradowie.
Dodatkowa energia na jadę wyglądała tak - dodatkowo zabrałem plecak z bukłakiem:
Paczka żywnościowa © egonik
O 8:00 byłem w aucie, by o 8:30 zająć się od razu... Pierwszą gumą podczas tego wyjazdu.
Złe dobrego początki - przebita dętka © egonik
Brak powietrza stwierdziłem już w hotelu, ale nie chciałem się tam z rana rozkładać. Lepiej na łonie natury.
Słonko pomimo wczesnej godziny już dawało do wiwatu.
Oto my - Talon, Mondziu i ja © egonik
I jeszcze małe lansowanko przed wyruszeniem na trasę:
Talon w porannym słońcu © egonik
Ścieżki są bardzo dobrze oznaczone, a w strategicznych miejscach ustawione są tablice z mapą i szczegółowym opisem wszystkich ścieżek:
Single Track - mapka © egonik
No i pojechałem :)
Byłem tak rozentuzjazmowany, że po kilku minutach już leżałem. Zaznaczę tylko, że było to jedyny raz. Prosta droga, błoto, pociągnęło tył...
Wjazd na Zajęcznik © egonik
Zajęcznik/Łupkowa droga - przerwa na popas © egonik
Zajęcznik - gdzieś po drodze © egonik
Niecała godzinka i trasa objechana:
Czas się przenieść na drugą stronę drogi - kierunek Czerniawska Kopa.
- DST 26.81km
- Teren 26.81km
- Czas 01:53
- VAVG 14.24km/h
- VMAX 54.00km/h
- Temperatura 24.3°C
- Kalorie 1378kcal
- Podjazdy 507m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry - Dzień 2 - Świeradów Zdrój - Czerniawska Kopa/Singltrek pod Smrkem
Wtorek, 26 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 0
Tym razem czas na czarny szlak:
Czerniawska Kopa - początek © egonik
Oczywiście zacząłem i skończyłem na Czerniawskiej, ale w miedzy czasie pojeździłem też po czeskiej stronie.
Kilka widokówek zrobionych po drodze:
Singltrek pod Smrkem © egonik
Singltrek pod Smrkem © egonik
Singltrek pod Smrkem © egonik
Singltrek pod Smrkem © egonik
Singltrek pod Smrkem © egonik
Po drodze miałem małą przygodę:
Leśny serwis © egonik
Guma... Przyczyna była prozaiczna, najechałem za szybko na zakręt i wyniosło mnie na kamienie. Finał był taki, że dętka była przycięta w dwóch miejscach. Przykleiłem łatki i po sprawie. Dzięki za zainteresowania Pana w niebieskim kasku :) Na Polaków zawsze można liczyć!
Wyszło tego prawie dwie godziny. Nogi zmęczone, ręce zmęczone, czas na powrót.
Kreska:
W drodze powrotnej towarzyszył mi ten oto mega przebój...
Normalnie PODWÓJNA MASAKRA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Po powrocie coś na pokrzepienie:
Kawunia © egonik
Pogoda przez cały wyjazd była w kratkę. Wszystkiego po trochu - czasem słońce, czasem deszcz.
O szyby deszcz dzwoni © egonik
Jak wiadomo pokemony wyrastają po deszczu jak grzyby to poszliśmy ich trochę nazbierać :)
Wpadły nam w ręce TRZY SZTUKI!!! :)
Szukamy tego co reszta świata :) © egonik
Jutro Czechy!!!
- DST 19.01km
- Teren 15.00km
- Czas 01:12
- VAVG 15.84km/h
- VMAX 53.10km/h
- Temperatura 22.5°C
- Kalorie 846kcal
- Podjazdy 505m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry - Dzień 1 - Szklarska Poręba
Poniedziałek, 25 lipca 2016 · dodano: 29.07.2016 | Komentarze 0
Drugi tydzień urlopu, czyli czas na GÓRY!!! :)
Wyjazd w trójkę: rower, małżonka i ja.
Dzień pierwszy to oczywiście dojazd i lokowanie w Malinie. W związku z tym, że meldunek dopiero od 15tej to po drodze zafundowaliśmy sobie trochę zwiedzania.
Wiele razy omijaliśmy to miejsce, aż w końcu naszła nas ochota :)
ZAMEK CZOCHA
Specjalnie dla nas otworzyli dodatkowy parking...
A tak na prawdę to na tym pierwszym już nie było miejsca :)
Kupiliśmy bilety i spędziliśmy 40 minut z Panią Przewodniczką i innymi kilkudziesięcioma osobami, spacerując po wiekowych izbach, tajnych przejściach, podziemiach i wieży. Rower oczywiście został na dachu :)
Kilka widokówek:
Zamek Czocha © egonik
Zamek Czocha - widok w wieży na lewo © egonik
Zamek Czocha - widok w wieży na prawo © egonik
Jak to bywa na zamku, jest i legenda.
Na dziedzińcu jest studnia, która ma jakąś tam swoją historię. Legenda głosi, że jeśli zajrzy do niej facet, który jeździ na "lewych sankach" to w ciągu roku wyłysieje!!!
Niniejszym informuję, że w dniu 25.07.2016 zajrzałem to tej oto studni...
Zamek Czocha - studnia © egonik
ZAPORA NA JEZIORZE ZŁOTNICKIM
Po tym jak posililiśmy się buławami i kabanosami pojechaliśmy na zaporę. W sumie to tylko dlatego, że mieści się ona bardzo blisko zamku :) No i dlatego, że chciałem.
Zapora na Jeziorze Złotnickim © egonik
A po przejściu zapory w kierunku, którym widać powyżej napotykamy taki oto maleńki bunkierek jednoosobowy (no chyba, że to kibel z ładnym widokiem :)):
Schody do... bunkra © egonik
SZKLARSKA PORĘBA
Zanim dotarliśmy na miejsce zrobiliśmy rekonesans w Świeradowie, by sprawdzić gdzie zaczynają się ścieżki, by następnego dnia nie marnował czasu na szukanie.
Fajka pokoju © egonik
Do Maliny dojeżdżamy chwilę po 16tej.
Jeszcze tyko rozpakowywanko, zakupy i w drogę!!! Na rower znaczy :)
Na poniedziałek zaplanowałem sobie, że pokręcę się po okolicy i sprawdzę rower po serwisie.
Bez spiny i ciśnienia :)
Poniżej sesja ze specjalną dedykacją dla Muńka :)
>> A mówiłeś, że z Puchatka to tylko na nartach:
Puchatek latem © egonik
>> Tym razem musiało obyć się bez Bloku:
Przy wodospadzie - miejsce, gdzie jada się Blok Lubuski © egonik
>> Wodospad Kamieńczyk... "Kamieńczyka kuźwa!!!!!!!!!!!!!!!!!!"
Wodospad Kamieńczyka © egonik
Później chciałem jechać wyżej i wyżej, aż skutecznie wyhamowały mnie przepisy oraz coraz bardziej wk... spojrzenia piechurów.
Że niby rowerem nie wolno © egonik
W tył zwrot i do domu i to nawet dość szybko, bo z górki.
No prawie, bo tuż przed finiszem czekał mnie krótki, ale wymagający podjazd:
Osiemnaście procent! © egonik
W dół szli jacyś turyści...
I ten bezcenny komentarz: "Popatrz synu jakie pan ma silne nogi, by tak pedałować po taką górę." :)
A ślad wygląda tak:
Rower dostał pokój dla siebie:
Pomieszczenie, gdzie rower może się wyciszyć © egonik
A to miejsce, gdzie ja mogłem się wyciszyć:
Bąblowanie!!! © egonik
I po poniedziałku...
Dobrze, że można było popatrzeć w gwiazdy przed snem :) Przyszłość zapowiada się pogodnie!!! :)
- DST 86.09km
- Czas 03:21
- VAVG 25.70km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 25.2°C
- Kalorie 2111kcal
- Podjazdy 225m
- Sprzęt SCOTT ' y
- Aktywność Jazda na rowerze
Sulechów zdobyty :)
Sobota, 4 czerwca 2016 · dodano: 05.06.2016 | Komentarze 0
Bo zawsze coś :) Nie żebym narzekał, ale jednak objechanie całej trasy do Sulechowa bez kłopotów to nie lada wyczyn.
Sobota, pobudka o 7:00.
Wyjazd o 8:15... Zaspałem jednak, czyli o 8:15 :)
W tamtą stronę przez Brody, a z powrotem przez Skąpe.
Przygotowania przez wyjazdem jak zawsze pod nadzorem...
Kot - step up © egonik
Oczywiście wystarczyło się odwrócić by...
Kot - step dawn © egonik
I już jeden stopień bliżej wymarzonej, chłodnej piwnicy.
Poranek dość niepewny temperaturowo więc założyłem rękawki. Potrzebne były na pierwszą godzinę, a później to już tylko opalanko!
Pocztówka z "po drodze". Każde drzewo jest dobre, by oprzeć rower :)
Pod drzewem © egonik
Ostatecznie to był dość gorący dzień. Poszły dwa bidony 0,5 i trzy banany... A co banany mają do gorąca?!? No chyba tyle, że w gorącu wychowane :) A jeść trzeba... :)
W związku z tym, że między powrotem, a domem, czyli żarciem była czasowa przerwa na mecz to zapewniłem sobie odpowiedni posiłek regeneracyjny:
WIESZ CO SIĘ LICZY :)
Goferro dżemerro © egonik
Mecz. Ledwo zdążyłem na II połowę... Trzy zero dla Tęczy... Ale jak te nasze maluchy miały wygrać z dryblasami dwa razy wyższymi?!?
A niby roczniki te same. Chyba nie wszyscy w szkołach jedzą to samo... :)
Football Academy vs. Tęcza © egonik
A gdy już dotarłem do domu wziąłem się za obiad.
WUALA! ENDŻOJ! SMACZNEGO!
United colors of obiad © egonik
Zrobiłem dla odmiany 4 interwały na 168. Zamiast trzech... Kolana odezwały się pod koniec, więc by zatkać im łękotki pojechałem przez Gostchorze, by tam wdrapać się na górę. A ta ma 10 %...!!!! Ale co tam takie dziesięć procent po 80ciu kilometrach :)
A traska wyglądała tak:
- DST 42.57km
- Czas 01:35
- VAVG 26.89km/h
- VMAX 37.00km/h
- Temperatura 23.3°C
- Kalorie 1175kcal
- Podjazdy 79m
- Sprzęt SCOTT ' y
- Aktywność Jazda na rowerze
Pobierowo - dzień 2
Niedziela, 8 maja 2016 · dodano: 08.05.2016 | Komentarze 0
Wstałem i pojechałem :)
Od rana słoneczko i nie słabnący WMORDEWIND.
Tym razem wybrałem się w drugą stronę, czyli do Kamienia Pomorskiego:
Kamień Pomorski - marina © egonik
Wracając zajrzałem na plażę:
W piaskownicy © egonik
No a na kwaterze czekał na mnie zasłużony posiłek regeneracyjny...
Śniadanie mistrzów © egonik
...oraz deser:
Dżem pod bitą, rozumiemy się??!!! © egonik
Powrót do domu, rower jakoś tak się wyrywał do przodu... Szalony! :)
Samotny lider © egonik
Wspomnę tylko, że bieganie wyszło mi bokiem... Bokiem stopy, która napier... Więc na kolację mam taki oto zestaw rehabilitacyjny:
Coś na stopę © egonik
Reasumując, Pobierowo odfajkowane! :)
- DST 25.51km
- Czas 01:05
- VAVG 23.55km/h
- VMAX 18.80km/h
- Temperatura 36.3°C
- Kalorie 772kcal
- Podjazdy 93m
- Sprzęt SCOTT ' y
- Aktywność Jazda na rowerze
Pobierowo - dzień 1
Sobota, 7 maja 2016 · dodano: 08.05.2016 | Komentarze 1
Sobota i niedziela nad morzem!!!
...ale zacznę od tego, że w piątek wróciłem ze szkolenia, które też było nad morzem i to całkiem niedaleko. Trochę nuda:)
W Kołobrzegu zamiast roweru było bieganie i to nawet dwa razy na dzień. To znaczy jednego dnia dwa razy.
Ślad poranny:
Ślad wieczorny:
Oraz dwie fotki:
Zdjęcie z pokoju hotelowego © egonik
Polski zachód słońca © egonik
A tym czasem w sobotę rano:
Wóz serwisowy gotowy do lotu © egonik
Nikt pewnie nie zauważył skrzętnie przymocowanej wędki do bagażnika... Wędka była potrzebna do tego:
Polowanie na belony © egonik
A po plażingu przyszedł czas na zasłużone kręcenie na rowerze. Oczywiście obwarowane limitem czasu: "Masz godzinę!" :)
No to sobie pojechałem do Niechorza i z powrotem. Nogi po pobieganiu były bardzo ciężkie i niechętne.
A do tego WMORDEWIND!!!
Traska:
Widokówki:
Latarnia w Niechorzu © egonik
Scotty w Trzęsaczu © egonik
Dzień pierwszy zakończył się tak:
Pobierowo zasypia © egonik
A potem to już tylko driny i słonecznik...:)
- DST 48.19km
- Teren 16.00km
- Czas 02:03
- VAVG 23.51km/h
- VMAX 59.40km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 1468kcal
- Podjazdy 198m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Rowerowy Wielki Poniedziałek
Poniedziałek, 28 marca 2016 · dodano: 28.03.2016 | Komentarze 2
...bo każdy rowerowy dzień jest Wielki!!! :)
A ten był też trochę Lany! W ruch poszedł bidon i to tej pory się dziwię, że nikt się na mnie nie zemścił... Jestem zawiedziony! :(
Poranek na wsi ma swoje uroki :) Można jarać na ganeczku...
Zgodnie z wymaganiem bohaterki zdjęcia zaznaczam, że odzienie to pidżama, a nie codzienne okrycie wierzchnie domiastowe, czy nawsispacerowe.
Poranny wdech © egonik
A u mnie po staremu :) Się wyfiołkowałem i pojechałem szukać lachonów biegających po okolicznych wsiach z wiadrami w rękach... A nóż, któraś mnie zmiecie z maszyny.
Bohater pierwszego planu © egonik
Oczywiście w tle zawsze wala się jakiś rower (albo dwa), budynek gospodarczy (w kwiaty) i auto z wyższej półki (Meganerarri).
Dziś dla odmiany było sporo przez łąki i pola oraz wzdłuż naszej pięknej Odry. Rysunek traski:
A teraz będą widokówki!
Pogoda w pierwszej połowie dnia dopisała, co prawda wiało bardziej przy okazji frontu, który nadchodzi, ale dziś ten wiatr był zawsze w plecy.
>> Jezioro Raduszeckie... Taka ciekawostka, a dalszy plan to Krosno - wiem, że ledwo widać...
Zbiornik (Jezioro Raduszeckie) na rzece Bóbr © egonik
>> Rzeka Odra w kilku odsłonach i okolice:
Odra i jej międzywale © egonik
Bizon atakuje © egonik
Bizon w całej okazałości plus dwie barki © egonik
Znajdź psa i Panią na rowerze! © egonik
Ślad po idiocie / idiotach © egonik
No i koniec tego dobrego. Przyszedł czas na pakowanie manatków i powrót do domu z obiadem u rodziców w między czasie.
Myślę, że poniższe zdjęcie najlepiej pokazuje dlaczego Fort Monde MK3 jest tak ZAJEBISTY :)
A to, że nie odpalił i trzeba było latać z kablami, bo niespodziewanie rozładował się akumulator, nic nie znaczy.
No dobra, na zdjęciu nie widać tego co najważniejsze... W bagażniku są spakowane dwa rowery z kołami (!) oraz sporo gratów :)
Taki właśnie jest klucz przy kupowaniu auta, by mieścił się do niego rower bez potrzeby zdejmowania kół.
Wóz serwisowy © egonik
Aha, cel na Stravie na ten miesiąc to 400 km i brakuje jedynie DWADZIEŚCIA JEDEN! :)
KONIEC!
Pozdrower!
- DST 62.26km
- Teren 2.00km
- Czas 02:32
- VAVG 24.58km/h
- VMAX 54.60km/h
- Temperatura 16.1°C
- Kalorie 1802kcal
- Podjazdy 291m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Rowerowa Wielka Sobota
Sobota, 26 marca 2016 · dodano: 26.03.2016 | Komentarze 0
Od tygodnia prognozowano, że w sobotę będzie fajna, wiosenna pogoda, w sam raz na...
ROWER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :)
Dziś swój dzień miał Talon, ostatnio trochę odstawiony na ławę... A bo by się jeszcze pobrudził, a do tej pory pogoda nie rozpieszczała :)
A jak Talon to i Ogrodowa... :)
Powietrze uzupełniłem, założyłem czujnik kadencji i w drogę.
Ciepło i słonecznie - a to oznacza, że nie musiałem zakładać tych wszystkich łachów zimowych.
Plan lekcji (2,5 h):
RT
30 >> 135 - 145 >> 90
T
120 >> 150 - 160 >> 90
(...cóż, chciałem do 150, ale druga godzina była szarpana z tendencją na 160)
Trasa:
KROSNO, wzdłuż Odry i szutrem do Osiecznicy >> Maszewo >> Korczyców >> Skórzyn >> Budachów >> Bytnica >> KROSNO
W związku z częstym biadoleniem, że co to za jazda, że nie ma zdjęć... Tylko Garmin i Garmin... Zrobiłem aż dwa zdjęcia!!! :)
[Oba po jeździe!!! Bo jak się zatrzymać i podziwiać, gdy Garmin każe kręcić :)]
Pierwsze podczas pakowania się na święta.
Pojawiła się idea, by rodzinnie pojeździć w lany poniedziałek!!! W lany poniedziałek... A na wsi to zawsze przygoda :)
Dwa z kołami i nadal jest luz © egonik
A drugie na koniec dnia :)
Krosno zasypia © egonik
Zatem jutro odpoczynek!