Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Egonik z miasteczka Krosno Odrzańskie. Mam przejechane 24930.04 kilometrów w tym 1367.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.85 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 21493 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Egonik.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2009

Dystans całkowity:511.06 km (w terenie 29.00 km; 5.67%)
Czas w ruchu:26:20
Średnia prędkość:19.41 km/h
Maksymalna prędkość:49.16 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:73.01 km i 3h 45m
Więcej statystyk
  • DST 10.84km
  • Czas 00:47
  • VAVG 13.84km/h
  • VMAX 25.41km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt SPRICK ACTIVE TREKKING
  • Aktywność Jazda na rowerze

ROWEROWA MASA KRYTYCZNA - ZIELONA GÓRA

Piątek, 29 maja 2009 · dodano: 29.05.2009 | Komentarze 6

Do tej pory tylko o tym czytałem, oglądałem fotki… A dziś sam mogłem wziąć udział w ROWEROWEJ MASIE KRYTYCZNEJ.
Dowiedziałem się wczoraj. Przetasowałem lekko piątkowe plany i przyjechałem.

Kwestię dojazdu rozwiązałem jak poniżej. A dojazd musiał być zorganizowany bo z Krosna nad Odrą jestem, a od Zielonej Góry dzieli mnie trochę ponad 30 km.

Rowerowa Masa Krytyczna - Zielona Góra © egonik


Zebraliśmy się zgodnie z planem na placu Bohaterów Westerplatte około godziny 17-tej. Były kamery, aparaty, wywiady, policja, rowerzyści i gapie.
Rowerowa Masa Krytyczna - Zielona Góra © egonik

Rowerowa Masa Krytyczna - Zielona Góra © egonik


Były też przemówienia. Tematyka: utrapienie jakie stanowi rowerowa masa krytyczna dla miejskiego ruchu drogowego.
Rowerowa Masa Krytyczna - Zielona Góra © egonik


…i był również dość niecodzienny rowerzysta (bądź rowerzystka).
Rowerowa Masa Krytyczna - Zielona Góra © egonik


I na koniec kilka fotek z trasy.
Rowerowa Masa Krytyczna - Zielona Góra © egonik

Rowerowa Masa Krytyczna - Zielona Góra © egonik

Rowerowa Masa Krytyczna - Zielona Góra © egonik


Trzeba wspomnieć, że cała zabawa odbyła się w strugach deszczu. Szał.

Co tu dużo pisać, czekam na następną.

http://rowerowa.zgora.pl/index.html

http://www.rowerowazielonagora.fora.pl




  • DST 150.05km
  • Czas 07:20
  • VAVG 20.46km/h
  • VMAX 45.31km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt SPRICK ACTIVE TREKKING
  • Aktywność Jazda na rowerze

Frankfurt - Guben

Niedziela, 24 maja 2009 · dodano: 24.05.2009 | Komentarze 0

Zaplanowałem to sobie… Że to będzie Niedziela, że poświęcę cały dzień, że znów po niemieckiej stronie.
Efekt jak widać. Sporo kilometrów. Mógłbym pisać o tym, że to moja życiówka, ale po co… pewnie będą następne.

Trasa: Krosno – Osiecznica – Radomicko – Gęstowice – Drzeniów – Cybinka – Słubice – Frankfurt – Lossow – Brieskow – Wiesenue – Vogelsang - Eisenhüttenstadt – Neuzelle – Breslak – Coschen – Guben – Gubin – Dzikowo – Brzózka – Krosno

Jeszcze nie jechałem rowerem w tym kierunku – na Słubice znaczy. Droga dość ruchliwa, bo do granicy, ale przy Niedzieli było dość spokojnie. Cieplutko, suchutko. Najważniejsze, że drogowcy robią co trzeba by ta szosa znów nadawała się do użytku… Konsekwencją ich pracy są światła – czyli ruch wahadłowy. Wymuszona przerwa na wodę i prostowanie kości i stawów.

Światła nr 1 © egonik


Mym oczom ukazało się stado pełne zwierząt wełnianych…
Stado © egonik


…a działo się to przy drugim postoju świetlnym.
Światła nr 2 © egonik


Okazało się, że droga jest pełna podjazdów jak i zjazdów – oczywista oczywistość.
Highway to hell... © egonik


Chwilę przed Słubicami jest słynne Świecko. Czyli m.in. słynne przed „szengen-srengen” przejście graniczne oraz terminal dla TIR’ów, który dzięki temu jak wygląda został ochrzczony mianem cyrku… Podejrzewał, że ta ksywa nie dotyczyła tylko tego co z zewnątrz ale również tego co w środku…
Cyrk © egonik


W Słubicach wskoczyłem na wał – cały wyścielony chodnikiem – i pognałem na granicę, zerkając ukradkiem na cel podróży.
Frankfurt nad Odrą © egonik


Prosta sprawa – wystarczy przejechać przez most i już… NRD, RFN w jednym, czyli Niemcy.
Przeprawa © egonik


A teraz trzeba się zatrzymać na chwilę, do tego wątku to będę wracał i wracał, aż kogoś zemdli… Ścieżki rowerowe niemieckie. Dużo, mnóstwo, po prostu są. A na nich pełno Niemców na rowerkach. Mają po czym to jeżdżą ,więc może i u nas… Od tej pory zaczęła się ta bezpieczniejsza część wycieczki. Mimo tego, że nie do końca ciągłość ścieżek została zachowana, na drodze krajowej niemieckiej też było całkiem całkiem.
Szlak rowerowy © egonik


Ale spokojnie, nawet jeszcze nie przejechałem na drugą stronę…
Granica Państwa Polskiego © egonik


Ostatnie spojrzenie przez ramie na ziemię (i budynki) ojczystą (ojczyste)…
Słubice kamienice © egonik


…i „blitzkrieg” rowerowy w moim wykonaniu. Znaczy przeprawa przez rzekę.
Frankfurt nad Odrą - promenada © egonik

Odra © egonik


A jest tam co oglądać, poniżej taka sobie namiastka.
Kościół Pokoju (niem. Friedenskirche) © egonik

Historischer Gasometer Am Graben - cokolwiek to znaczy... © egonik

Jakaś istotna część miasta... © egonik

Czadowa fontanna:) © egonik


Ale żeby było o czym pisać, trzeba kręcić. Więc kręciłem a tu takie jaja… że 6 % i że w górę. Mogli chociaż napisać ile kilometrów… nic nie napisali – niespodzianka człowieku.
6 % © egonik


Taaa… a tych niespodzianek to było co niemiara. Skończyła mi się droga (i to dość nagle…) i musiałem dźwigać rower przez barierę na drugą stronę drogi nr 112, gdzie była… ścieżka rowerowa. Podobno człowiek uczy się całe życie.
To koniec... © egonik


Po drodze zajechałem do Eisenhüttenstadt – poczywałem sobie trochę przed wyjazdem, że miasto charakteryzuje obecnie to, że liczba mieszkańców z 52 tys. spadła do 35 tys. Całkiem sporo – a świadczą o tym opuszczone całe blokowiska. Powód ubytku w liczbie mieszkańców: bezrobocie i migracje wewnętrzne (za Wikipedią podaję…).
Eisenhüttenstadt © egonik

Eisenhüttenstadt © egonik

Eisenhüttenstadt © egonik


Ale co by złego się nie działo. Pewne rzeczy nie znikają. Czas na regenerację sił…
Eisenhüttenstadt - McDonald's - Ich liebe es... © egonik


Powtórka z rozrywki. Zamiast barierki, rów – i tak trzeba dźwigać rower i tak. Tak chwaliłem tych Niemców za te ich ścieżki a oni mi takie numery wykręcają…
Znów mi to zrobili... © egonik


A to już Gubin i mój (a raczej nasz – z narzeczoną się dzielę… sprawiedliwość: ona wozem śmiga a ja rowerem…) wóz.
Megi © egonik


Przeprawa powrotna.
Gubin © egonik

Gubin - Nysa © egonik


The end.


Kategoria Powyźej 100 km


  • DST 42.06km
  • Czas 01:40
  • VAVG 25.24km/h
  • VMAX 33.36km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt SPRICK ACTIVE TREKKING
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ciśnięcie na średnią...

Środa, 20 maja 2009 · dodano: 20.05.2009 | Komentarze 0

Ostatnio było sporo kilometrów a dziś wyszła spora średnia. Jak oczywiście na mój rower - nie ścigacz, poza tym duży, ciężki... ale i tak jest zajefajny (co to w ogóle za słowo...).
By się za bardzo nie rozwodzić, bo i nie ma o czym, wsiadłem na rower i kręciłem ile wlezie, do Gryżyny i z powrotem.




  • DST 135.19km
  • Teren 15.00km
  • Czas 07:03
  • VAVG 19.18km/h
  • VMAX 49.16km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt SPRICK ACTIVE TREKKING
  • Aktywność Jazda na rowerze

Życiowy rekord kilometrażowy podczas wycieczki do Żagania

Sobota, 9 maja 2009 · dodano: 10.05.2009 | Komentarze 10

Na wstępie tylko zaznaczę, jeśli ktoś tego nie zauważył, że w dniu dzisiejszym nabiłem mój rekord życiowy. Taka „życiówka” jednym słowem.

Pojechałem sobie do Żagania w celu zwiedzenia obozu STALAG LUFT III – obozu jeńców wojennych (1942 – 1945).

Trasa: Krosno – Połupin – Dąbie – Kosierz – Lubiatów – Bogaczów – Nowogród Bobrzański – Dobroszów Wielki – Gorzupia Dolna – Miodnica – Pożarów – Stary Żagań – ŻAGAŃ – powrót tą samą trasą.

Pogoda akurat, słonko ale nie za gorąco, bez silniejszych powiewów – miodzio jednym słowem. A więc jazda!

Po wdrapaniu się na górę „połupińską”, grzałem sobie do Dąbia i co by nie było zbyt sielankowo i co bym czasem nie popadł w zachwyt związany z wyjazdem… na trzeciego leci TIR! Ja twardo: albo on albo ja, albo on albo ja… Któryś musi zjechać. Droga jest za wąska dla nas trzech… Ja mam zjechać, ja.. Ech, zjechałem, a co tam.
Do następnego razu ty kierowco TIR’a ty!

A nad jeziorkiem, wśród aut tysięcy wędkarzy, jedyna i wyjątkowa w swoim rodzaju Hondzina.

Fajna Hondzina © egonik


Zjechałem nad brzeg jeziorka w poszukiwaniu kierowcy, a za kilka miesięcy, finalnie szwagra, ale niestety – chyba moczył kij gdzie indziej… Poza tym daje się wyczuć napięcie nadjeziorne, jak przejeżdżając obok wędkarzy obrzucają człowieka wymownymi spojrzeniami na każdy trzask gałązki pod oponą (a o zmianie przerzutki już nie wspomnę…). Nie denerwujcie wędkarzy osobistym hałasem! CISZA MA BYYYYYĆĆĆĆ!
Ławunia © egonik


Wyspa w Kosierzu.
Wyspa © egonik


A po drodze, w Dobroszowie Wielkim, fascynująca piaskownica, przy której żyją sobie takie oto skromne owadki. Co to w ogóle jest…?
Owad © egonik

Piaskownica © egonik


Most w Gorzupi Dolnej. Na górze drewniany a od spodu stal jak się patrzy. Mostek niczego sobie.
Drewniany most © egonik

Most - artystycznie © egonik

Most - perspektywa © egonik


Kilka godzin od wyjazdu z domu…
Jest i Żagań. Zwiedzanie zaczynam od Wieży Widokowej z roku 1842. Co bym mógł na nią wejść i co by się nie zawaliła, w latach 2000 – 2004 przeprowadzono remont. Wieża ma 70 metrów – czyli dość sporo stopni by wdrapać się górę…
Wieża widokowa © egonik


Podobno widać z niej na 30 km.
Widok I © egonik


Od tej strony zaatakowałem Żagań. De facto ścieżką rowerową – spodziewali się mnie czy co…
Widok II © egonik

Widok III © egonik


W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że miasto jest bardzo ładne. Sporo „starych” klimatów – jak ktoś lubi.
Stare Miasto © egonik

Fontanna i dwa balony... © egonik


Pałac Książęcy. A tutaj to przeżyłem szok. Pałac jak pałac – pełno takich w świecie… Ale jaki za nim jest park – ścieżki, rzeki, mostki, mosty, trawniki, bajorka – ogólnie czad, bo to kawał parku jest. Na spacer z rodzinką jak znalazł.
Pałac Książęcy © egonik

Pałac Książęcy © egonik

Roznegliżowana bezwodna fontanna © egonik

Pałac Książęcy z dugiej mańki © egonik

Drewniany mostek © egonik

Bóbr - przy parku © egonik


Z daleka dość dziwnie to wygląda, jakby ostał się tylko środek…
Dziwna konstrukcja mostowa © egonik


Kto wie jak nazywają się te mosty (jest tam też Elektrownia Żagań)? Dobrze. Zgadza się. Poprawnie. To są Mosty Doroty.
Mosty mosty © egonik


Cmoknij się w… żabkę.
Żabka © egonik


Ech, dech zapiera. A wbrew pozorom żadnej meszki nie uraczysz (bo meszki lubią taką wilgoć zalesioną). Gwarancja bezpiecznego spaceru na krótki rękawek – jak to się potocznie mawia.
Przepiękny park © egonik


Wspomniane wcześniej Mosty Doroty. Znacie tą Dorotę? Mościara.
Mosty Doroty © egonik


Nie wiem co to jest. Jakaś tama czy zapora. W każdym bądź razie są tam jakieś elementy podnoszone, że woda ma się niby przelewać czy coś… Wcześniej była na tym mostku jakaś parka ale trzmychneli czym prędzej jak wpadłem tam z impetem.
Tama czy inna zapora... © egonik


A teraz z bliska się przyjrzyjmy tej konstrukcji co to sobą reprezentuje kawałek mostu. Poniżej to co z niej wypływa.
Gdzie strumyk płynie z wolna © egonik


Rozwiązanie zagadki: czym to jest?
Ciekawe dość © egonik


Jest i wodospad. Żagań Falls.
Waterfall © egonik


My tu gadu gadu, a Chińczyków przybywa… Trzeba jechać do obozu. Jeszcze tylko rzut oka na wąwóz – jak ktoś go zauważył to gratuluję.
Wąwóz © egonik


Wyjechałem gdzieś… Jakiś starszy pan udzielił mi informacji, że jednak dobrze jadę oraz o tym, że jak przeprawię się przez dworzec (czyt. wyniosę rower po schodach z tunelu pod torami), to zaoszczędzę trochę czasu. I rzeczywiście – zaoszczędziłem.
PKP © egonik

PKP © egonik


Trochę pobłądziłem nim mym oczom ukazały się ruiny obozu. Niewiele z niego zostało, głównie fundamenty. Wszystkie kluczowe miejsca oznaczone są stosownymi tablicami informacyjnymi.

To z tego obozu w marcu 1944 roku uciekło 80 więźniów. Uciekli własnoręcznie wykopanym tunelem – 111 m długości. I to na podstawie tej historii nakręcono film pt. „Wielka ucieczka”.

Po więcej szczegółów zapraszam na stronę: http://www.muzeum.eline2.serwery.pl
The Great Escapers © egonik

Harry - wejście © egonik

Harry - wyjście © egonik

Wieża wartownicza © egonik

Barak mieszkalny © egonik

Barak mieszkalny - wnętrze © egonik

Barak mieszkalny - wnętrze © egonik

Tablica z dość dosadną informacją... © egonik


Do domu kręciłem dość intensywnie, ostatnie zdjęcie podczas jedynej przerwy w drodze powrotnej.
Nowogrów B. - wiadukt © egonik


Pa!


Kategoria Powyźej 100 km


  • DST 35.43km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 20.44km/h
  • VMAX 45.31km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt SPRICK ACTIVE TREKKING
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po pracy

Czwartek, 7 maja 2009 · dodano: 07.05.2009 | Komentarze 0

Jak to po pracy.
Tylko przyjemność z jazdy... Czy może aż:)

Krosno >> Osiecznica >> Maszewo >> BRZEG JEZIORA GRANICZNEGO >> a powrót tą samą trasą.

Czyli przetarcie mięśni przed weekendem.




  • DST 23.18km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 13.91km/h
  • VMAX 38.12km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt SPRICK ACTIVE TREKKING
  • Aktywność Jazda na rowerze

Święto Rowerów

Sobota, 2 maja 2009 · dodano: 03.05.2009 | Komentarze 5

A więc tak, drugiego maja tego roku w Krośnie z okazji „majówki” mieliśmy Święto Rowerów, zorganizowane przez sekcję turystyczną Stowarzyszenia Krośnieński Uniwersytet Trzeciego Wieku. Trzeba się było wcześniej zapisać (czego nie zrobiłem), pojawić się na Placu 11 Pułku i przejechać dwadzieścia kilometrów przez Osiecznicę do Czetowic a w drodze powrotnej przez Bielów i Łochowice. Cała impreza była pod patronatem Pana Burmistrza – to ten w białej koszuli.

Święto Rowerów © egonik


Jako, że się wcześniej nie zapisałem, załapałem się na sępa za kogoś kto się nie pojawił… Dostałem kamizelę, plakietkę i ubezpieczenie NW a w Łochowicach: drożdżówkę i wodę.
...od razu urzeka! © egonik


Przed startem. Zdjęcie przy współpracy z rodzinnym reporterem/fotografką – siostrą. Warto nadmienić, że i Bałażejek – siostrzeniec też przyszedł. Prawda, że prezentuję się przesympatycznie na rowerze??
Oto ja! © egonik


Jedziemy ulicami Krosna…
Rajd ulicami Krosna © egonik


…oraz innymi drogami o wątpliwej nawierzchni.
Rajd gdzieś tam © egonik


W Czetowicach w ramach programu było zwiedzanie młyna…
Młyn © egonik


…w Bielowie, kościoła…
Pod kościołem © egonik

Kościół - Czetowice © egonik


…a w Łochowicach jeziora. Po co zdjęcie.

Ponadto były liczne konkursy, w których nie brałem udziału, takie jak: „jazda żółwia”, „turlanie obręczy kijem”, „zwijanie sznurka”.

Wśród uczestników, a było nas sześćdziesięciu, rozlosowano nagrodę w postaci roweru. Nie wygrałem… a na losowanie musieliśmy czekać prawie 3 godziny – to były emocje.

Ogólnie było to dość ciekawe przeżycie. I myślę sobie, że w Krośnie potrzebne są takie inicjatywy. Dodam jeszcze, że nad bezpieczeństwem uczestników czuwał patrol krośnieńskiej Straży Miejskiej.

Bym zapomniał – byli goście z Gubina, Lubska, Słubic, Ciborza i Wrocławia… Pan z Wrocławia ma 82 lata… z wnuczką przyjechał.




  • DST 114.31km
  • Teren 8.00km
  • Czas 06:06
  • VAVG 18.74km/h
  • VMAX 35.11km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt SPRICK ACTIVE TREKKING
  • Aktywność Jazda na rowerze

Majówka – Bunkry i Łagów Lubuski

Piątek, 1 maja 2009 · dodano: 01.05.2009 | Komentarze 5

Dziś Pierwszy Maja. Kolejny długi weekend – kolejny długi wyjazd. Rekord tego sezonu jak na razie.
Jak to większość „majówkowiczów” wybrałem się na łono natury (zresztą inaczej się nie da – przecież nie będę jeździł w hali…), a dokładniej do Łagowa Lubuskiego. Mniej więcej tak:
Krosno >> Radnica >> Sycowice >> Przetocznica >> Cibórz >> Rokitnica >> Węgrzynice >> Błonie >> Niedźwiedź >> Toporów >> Czyste >> Poźrzadło >> ŁAGÓW >> powrót przez Węgrzynice, dalej Gryżyna >> Bytnica >> Struga >> Krosno.

Do Przetocznicy szło jak po maśle. Później zachciało mi się szukać bunkrów. Bo jak się okazało jest ich trochę i to całkiem blisko. Cały ten obszar to pozostałości po niemieckim urzędowaniu na tym terenie: bunkry, śluzy, zagospodarowane koszary – czyli Cibórz (obecnie całkiem prężny szpital psychiatryczny). Poszukiwania nie poszły na marne.

Oto i bunkier.

Bunkier I © egonik

Spotkałem przy okazji jakiegoś kolesia i pytam (bo akurat zaglądał do środka): „Jest tam coś ciekawego?? Odp.: Panienki i piwo” (żartowniś…).

I tak tłukłem się po tym lesie, pełno piachu, korzeni i wszystkiego innego bez czego las nie może się obejść. Jednak nie w każdym lesie są takie bajery:
Okopy © egonik

…czyli okopy. Tak mi się przynajmniej wydaje, a sporo tego w tym lesie.

Dalej przez piachy i błota, szlakiem poniższego koloru, pognałem dalej.
Przez las © egonik


Znów jezioro.
Kaliszkowice © egonik

Kaliszkowice II © egonik


Niby nic, zwykłe jezioro, ale nie każde jezioro ma taką czadową tamę. Jak wyczytałem w opracowaniu Sergiusza Jackowskiego „Dzieje nad strumykiem” miejsce to nazywa się „rybakówka Kaliszkowice”.
Tama © egonik


Tama kryje w sobie niespodziankę: LATAJĄCE RYBY!!!
Latające ryby © egonik

Latające ryby II © egonik


Taki to ma dobrze, sobie lata i patrzy na wszystkich z góry.
Samolocik © egonik


Błądzenia ciąg dalszy. Aż mi się droga skończyła… A tak na poważnie to faktycznie myślałem, że będzie tu droga. Jest to kolejna tama – bez przeprawy na drugą stronę. Chyba, że mokrą stopą.
Tama II © egonik


Dzięki zbłądzeniu znalazłem drugi bunkier na szlaku. Niezłe cacko, praktycznie nieuszkodzony. Tutaj też spotkałem tego kolesia – żartownisia co poprzednio. Okazało się, że jest ze Świebodzina i wybrał się na przejażdżkę po bunkrach. A ja do niego, że jadę do Łagowa a on na to, że on nie… W każdym bądź razie (nie wiem czy ma kompetencje) dopatrzył w bunkrze oryginalną farbę na ścianach – i rzeczywiście środeczek też ładny z ewidentnymi brakami wszystkiego co można było sprzedać na złom, czyli metali tam nie uraczysz człowieku…
Bunkier II © egonik

Bunkier II © egonik


Jest i Łagów. A tutaj: jeziora… To miejsce ma swój klimat. Dziś trochę ten wyjątkowy klimat zakłóciły tłumy wszędobylskich turystów. Naprawdę masa ludu przybyła by się „zmajówkować”. Lody, gofry, rowery wodne, kajaki, motocykliści, rowerzyści, piesi… Szał!
Jezioro Trześniowskie © egonik

Molo © egonik

Okolice jeziora Trześniowskiego © egonik

Zamek Joannitów © egonik

Wiadukt kolejowy z 1909 roku (25 m) © egonik


Czas wracać do domu. Więc wracam. Przecież to tylko 50 km… i to z wiatrem… Jeszcze tylko kilka fotek tak w połowie drogi.
Rzepak © egonik

Ładna kompozycja drzewno-drogowo-leśna © egonik

Piekielna Maszyna © egonik


Pozdrower!


Kategoria Powyźej 100 km