Info

Suma podjazdów to 21493 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Październik2 - 0
- 2016, Wrzesień8 - 1
- 2016, Sierpień13 - 0
- 2016, Lipiec13 - 2
- 2016, Czerwiec16 - 5
- 2016, Maj13 - 1
- 2016, Kwiecień15 - 2
- 2016, Marzec10 - 5
- 2016, Luty8 - 9
- 2016, Styczeń3 - 2
- 2015, Grudzień9 - 12
- 2015, Listopad2 - 0
- 2015, Październik6 - 0
- 2015, Wrzesień11 - 10
- 2015, Sierpień7 - 16
- 2015, Lipiec14 - 13
- 2015, Czerwiec13 - 12
- 2015, Maj14 - 19
- 2015, Kwiecień8 - 15
- 2015, Marzec4 - 1
- 2015, Luty4 - 0
- 2014, Listopad3 - 7
- 2014, Październik3 - 0
- 2014, Wrzesień6 - 2
- 2014, Sierpień11 - 2
- 2014, Lipiec7 - 1
- 2014, Czerwiec16 - 3
- 2014, Maj8 - 1
- 2014, Kwiecień8 - 2
- 2014, Marzec12 - 0
- 2014, Luty2 - 0
- 2014, Styczeń3 - 2
- 2013, Grudzień3 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik3 - 0
- 2013, Wrzesień4 - 0
- 2013, Sierpień8 - 2
- 2013, Lipiec8 - 9
- 2013, Czerwiec8 - 4
- 2013, Maj10 - 2
- 2013, Kwiecień13 - 4
- 2013, Marzec2 - 4
- 2013, Styczeń1 - 1
- 2012, Grudzień4 - 8
- 2012, Listopad3 - 1
- 2012, Październik3 - 3
- 2012, Wrzesień11 - 4
- 2012, Sierpień7 - 0
- 2012, Lipiec11 - 9
- 2012, Czerwiec7 - 5
- 2012, Maj11 - 10
- 2012, Kwiecień7 - 6
- 2012, Marzec6 - 7
- 2012, Luty2 - 5
- 2011, Listopad2 - 12
- 2011, Październik5 - 11
- 2011, Wrzesień3 - 6
- 2011, Sierpień5 - 2
- 2011, Lipiec7 - 24
- 2011, Czerwiec8 - 13
- 2011, Maj8 - 29
- 2011, Kwiecień8 - 13
- 2011, Marzec3 - 10
- 2011, Luty2 - 6
- 2011, Styczeń3 - 10
- 2010, Grudzień1 - 3
- 2010, Listopad1 - 5
- 2010, Październik7 - 7
- 2010, Wrzesień4 - 6
- 2010, Sierpień12 - 16
- 2010, Lipiec2 - 0
- 2010, Czerwiec2 - 10
- 2010, Maj5 - 22
- 2010, Kwiecień8 - 17
- 2010, Marzec3 - 7
- 2009, Wrzesień5 - 8
- 2009, Sierpień5 - 10
- 2009, Lipiec10 - 14
- 2009, Czerwiec5 - 1
- 2009, Maj7 - 26
- 2009, Kwiecień11 - 9
- 2009, Marzec3 - 3
- 2008, Październik1 - 0
- 2008, Czerwiec3 - 9
- 2008, Maj6 - 14
- 2007, Listopad1 - 4
- 2007, Październik7 - 25
- 2007, Wrzesień7 - 4
- 2007, Sierpień10 - 0
- 2007, Lipiec5 - 1
ŚCIGANIE
Dystans całkowity: | 578.66 km (w terenie 261.97 km; 45.27%) |
Czas w ruchu: | 28:23 |
Średnia prędkość: | 20.39 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.50 km/h |
Suma podjazdów: | 4209 m |
Suma kalorii: | 16050 kcal |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 41.33 km i 2h 01m |
Więcej statystyk |
- DST 55.31km
- Teren 40.00km
- Czas 03:28
- VAVG 15.95km/h
- VMAX 51.50km/h
- Temperatura 29.2°C
- Kalorie 2741kcal
- Podjazdy 1354m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Bike Maraton - Jelenia Góra
Niedziela, 11 września 2016 · dodano: 11.09.2016 | Komentarze 1
Kolejny wyścig za mną! Dość ważny. W zeszłym roku jechałem na Scottym i okazało się, że trzeba wymienić rower, na taki który poradzi sobie z takimi podjazdami i zjazdami. Nie minęło dużo czasu i pojawił się Talon.
Bike Maraton - wyjazd, a rower jeszcze śpi © egonik
Tym razem wybrałem się na wyścig z Tadeuszem. Logistycznie musiałem się przerzucić do Lubska, by tam się przepakować do fury Tadeusza.
Z Lubska do Jeleniej Góry jechaliśmy jakieś 2,5 h. Potem rejestracja, opłaty, pakiet startowy, przebieranie oraz ostatni posiłek :)
Talon i Kross © egonik
Całe zaplecze wraz z metą ulokowano w Parku Palinum, a start na Placu Ratuszowym. Do miejsca startu mieliśmy jakieś 2 km.
W mieście zrobiliśmy sobie krótką rozgrzewkę i zalogowaliśmy się w naszym sektorze .
A po drodze....
Jakaś Pani, Ja i Maja W. (inumer 511:)) © egonik
Maja jakaś taka niechętna i i jeszcze to moje gadanie gdzie stanąć, bo lepsze światło... :)
Nasz sektor to Siódemka , czyli zbierania różnych ludzi, starszych i młodszych, dzieci, kobiet, mężczyzn, matek z dziećmi. Uroki ostatniego sektora :) Oraz my, czyli roczniki 1958 oraz 1982!
Start o 11:00.
Nas wypuścili po 11:15... Z założenia jechałem MEGA, Tadeusz się zastanawiał nad GIGA. Pojechaliśmy, każdy swoje.
U mnie start oczywiście na piekąco, potem 30 km jako tako i kryzys. Po słynnej "patelni" (stromy asfaltowy podjazd) sił jakoś tak mnie było. Nie udało mi się wjechać bez zatrzymywanki... Ładnie szło, ale jedno zachwianie, wypięcie i reszta podjazdu na piechotę.
Było kilka miejsc, gdzie musiałem się nałazić. Podjazdy jakoś wychodziły, ale jak wszyscy szli to trzeba było się dostosować :)
Trudniejsze zjazdy też z buta, ale było ich niewiele. Z reguły próbowałem...
I tylko raz leżałem :)
Na koniec było sporo z górki więc morale się poprawiło!
Rower przetrwał! :) Ja też! :)
Wypiłem litry izo i dwa żele.
A po wszystkim wyglądałem tak:
Bike Maraton - Jelenia Góra - MEGA Finisher © egonik
Tadeusz...
Okazało się, że jednak wybrał GIGA i wrócił po sześciu i pół godzinie! Jak stwierdził to był ostatni raz :)
Mój wynik to: 3:44:51 :) Miejsce 347 na 522. W kat m-3: 141.
...czyli na Tadeusza czekałem 3 h...
W między czasie umyłem rower i oddałem łańcuch w obce ręce...
Oto co zrobił ten Pan:
1. Zmoczył napęd wodą.
2. Nałożył swoją unikatową pianę.
3. Oczyścił unikatową szczotką elementy napędu.
4. Spłukał wodą.
5. Wysuszył.
Cóż... Efekt mnie zaskoczył! :) Pozytywnie oczywiście! :)
Piankowanie łańcucha © egonik
Czyścioch © egonik
Na to wszystko najechał Tadeusz i zwinęliśmy się do domu :)
Ot i cała historia!
Takie tam na koniec:
Henryk pilnuje roweru © egonik
- DST 55.80km
- Czas 02:47
- VAVG 20.05km/h
- VMAX 41.20km/h
- Temperatura 27.2°C
- Kalorie 2456kcal
- Podjazdy 499m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Kaczmarek - Nowa Sól
Niedziela, 4 września 2016 · dodano: 04.09.2016 | Komentarze 0
Kolejny wyścig za mną :)
Ale nie nazwę się rutyniarzem, bo każdy wyścig jest inny i każdy niesie za sobą niesamowite emocje!
Mój drugi Kaczmarek w życiu. Nowa Sól i dystans MEGA. Wg. opisu powinno być z 600 w pionie, a wg. moich odczytów było "tylko" 500... I muszę przyznać, że mi to absolutnie wystarczyło.
Oczywiście przyjechałem na ostatnią chwilę... Mimo tego, że wyjechałem z dużym zapasem. A bo po drodze zajarzyłem, że nie mam pompki wyścigowej, a spacer kilkudziesięcio kilometrowy, bo flak, nie byłby mile widziany :) Więc wpadłem na zakupy do ZG. Niestety pompki nie było, ale bułki słodkie to i owszem. Potem powolna jazda S3, bo remonty i małe zgubienie w Soli, bo nawigacja nie wiedziała, że Policja zablokowała drogę :) Ale ta sama Policja pomogła mi się odnaleźć!
Zanim się przebrałem, spakowałem to zostało z 20 min do startu... A ROZGRZEWKA!!!!!!!??????????!!!!!!!!!!
Fajny ten Kaczmarek, bo jak już raz się wszystko opłaci to kolejne wyścigi można "kupować" przez Internet, bo numer raz przyznany jest zawsze ważny. No i można dojechać na ostatnią chwilę na Start...
A tutaj spotkałem Monię G. :)
Nawet chciała pożyczyć mi pompkę, ale była za długa i plecak, by jej nie ogarną. Dzięki za kibicowanie na Starcie, dobrze czasem usłyszeć jakieś znajome głosy! :) Pozdrawiam Was!!! Troje!!! :)
No i wyścig.
Sektor 6, wiadomo. Jak jedni kończą to ja dopiero zaczynam :)
Początek płaski, trochę asfaltu i szutrowych ścieżek. Wówczas sobie pomyślałem: gdzie oni uzbierali te wszystkie metry w pionie, jak tu same równiny?!? I po co tak myślałem, po co?!?
I się zaczęło!!!
Trasa bardzo ciekawa, urozmaicona, fajne single, dwa mega strome i długie podjazdy, które pokonałem pieszo... Bywa. Sporo nas tam szło!
Rozjazd na MEGA i cisza :) Większość pognała na MINI.
Generalnie było dziś ciężko, noga podawała, bo wjeżdzałem prawie wszędzie gdzie się dało, ale jakoś tak mocy brakowało.
Oczywiście nie było mowy o poddawaniu się, czy coś.
Słońce wyjątkowo dziś pomagało!
I tak sobie jadę i słyszę z tyłu pytanie: daleko jeszcze mamy? Patrzę, a to dziewczyna!!!!!!!!! Szok!
Mówię, że z piętnaście. Ja tu gadu gadu, a one mnie wyprzedza i se jedzie...
I tak przez chwilę się ganialiśmy, aż ustaliliśmy, że gonimy tego z przodu. Dojechaliśmy jednego, potem drugiego i prowadziliśmy grupę.
Aż do wjazdu na wał... Coś mi nie poszło. I rower się zatrzymał, a ja razem z nim. Zanim się ogarnąłem to chłopaki byli już z przodu.
Ostatecznie chłopaki byli przede mną, a dziewczyna z tyłu. Ale cisnąłem ile fabryka dała, a dziś w tej fabryce same przestoje :)
Kaczmarek - Nowa Sól (fot. Piotr Wardęga) © egonik
A oto i moje wyniki:
- MEGA - 119 miejsce na 172 osoby; w kat 51/65;
- czas: 2:52:16;
Wystartowało:
MINI - 481 osób (16 nie ukończyło)
MEGA - 178 osób (6 nie ukończyło)
GIGA - 55 osób
Kreska:
Czas na regenerację :) Czyli nareszcie do pracy!!!
- DST 48.32km
- Czas 02:17
- VAVG 21.16km/h
- VMAX 42.30km/h
- Temperatura 22.8°C
- Kalorie 2143kcal
- Podjazdy 440m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy raz na Kaczmarku - Wschowa
Niedziela, 14 sierpnia 2016 · dodano: 14.08.2016 | Komentarze 0
Tyle się nasłuchałem o tym Kaczmarku, że w końcu się zdecydowałem pojechać.
Szósty wyścig Kaczmarek Electric MTB odbył się we Wschowie.
Dla mnie to oznacza półtorej godziny autem.
Dziś wcześniej przygotowałem graty na wyjazd i jedyne co mi pozostało to wstać na czas...
W związku z tym, że zaspałem poranek był bardzo szybki! :) Szybkie żarcie, szybkie pakowanie i szybka jazda na wyścig...
Oczywiście nie zapisałem się wcześniej, więc obawiałem się kolejek. A tam!!! Zero kolejek!!! Zapłaciłem, odebrałem pakiet, szybko i sprawnie.
Zgodnie z prośbą organizatorów by nie parkować na okolicznych parkingach sklepowych (wyznaczyli specjalny parking dla zawodników...) zaparkowałem pod Brico! :) Jak cała reszta!
Rozgrzewka i wyścig. Zdecydowałem się na MEGA (48 km). Na tą okoliczność pojechałem z bukłakiem, bo miałem obawy, że bidon nie wystarczy (a mam tylko jeden koszyk). Do tego na plecach miałem jeszcze dwa żele.
Startowałem z sektora nr 6, ale tych co pierwszy raz, albo coś tam. Sześć minut za czołem wyścigu...
Jechało mi się fantastycznie! Mnóstwo ludzi, więc zawsze kogoś goniłem. Nie było nudy.
Trasa ciekawa, urozmaicona, sporo piachu, ciekawych podjazdów i zjazdów. Tylko raz leżałem! :) Piasek...
Czasem było kłopot z czytaniem oznaczeń na trasie. W pewnym momencie jechałem z takim jednym, przed nami spora grupa, oni ładują się pod górę, w powinni pojechać w prawo na zawijasy między drzewami. Kolega się wydarł i zawrócili. I tak wyprzedziliśmy z dwadzieścia osób :) Szał!
Po rozjeździe na MEGA zrobiło się cicho... Dojachałem do takiego miejscowego i trochę razem pokręciliśmy gadając o pierdołach.
Parę kilometrów później wyprzedziłem grupę kilku zawodników i zawodniczek i tak fajnie mi się jechało, że nie zauważyłem skrętu w lewo i wjechałem w taśmę...
Zanim się z niej wyplątałem i wyciągnąłem coś z koła minęło mnie z dziesięć osób, tych samych, których tak skrupulatnie wyprzedzałem.
Tym razem dałem radę tylko trzem...
Ta sytuacja to zdecydowanie błąd taktyczny, bo trzeba było trzymać się grupy. Cóż, człowiek uczy się całe życie :)
No i META!!! A tam medal, woda i pomarańcze!!! Mnóstwo pomarańczy!!! Takie słodkie - życiodajny sok!!! :)
Mój numer startowy to:
Kaczmarek Electric MTB - Wschowa © egonik
A jak wiadomo SIÓDEMKA przynosi szczęście!!!
Cały wyścig chciałem przejechać w miarę równo, w tętnie 180, by się nie zagotować jak zawsze :)
I generalnie mi wyszło, średnie tętno 175! Rower bardzo fajnie śmigał, na podjazdach już się nie podrywa i wszędzie dzielnie się wdrapywał. Na piachu nie było pływania. Problemem były piaszczyste wąskie podjazdy - na jednym takim się właśnie położyłem.
Ale to raczej nie rower, tylko rowerzysta :) Technika i jeszcze raz technika!
Wynik w MEGA to 153 miejsce na 201.
Na MINI pojechało 418 osób, a na GIGA 46 osób.
JESTEM ZADOWOLONY!!! :)
W drodze powrotnej mój Mondziu miał swoją kilometrocznicę:
Sto dziewięćdziesiąt tysięcy © egonik
Dzień zakończył się serwisem rowerowym, bo oba rowery były już dość zapuszczone:
Cały bajzel w jednym miejscu © egonik
Swich oponowy © egonik
Zrobiłem podmiankę opon jak za starych dobrych czasów! :)
Tylna na przód, przednia na tył. Obie dość zużyte, ale wierzę, że do końca sezonu dojadą. Mam w zapasie w miarę świeże GEAXy, ale to tych schwalbe'owskich firmówek mam sentyment :) I nigdy mnie nie zawiodły... Na wyścigu znaczy! :)
Jutro trzeba będzie się rozjechać.
Bo we wtorek będzie czas tylko na późnowieczorne bieganie.
...po jakże wyczerpującym dniu w pracy po długim weekendzie! Już nie mogę się doczekać! :)
Nie ma zdjęć z wyścigu, bo pojechałem sam i nie miał kto mi robić. Ktoś tam latał z aparatem, więc może się załapałem :)
Kreska z wyścigu:
- DST 38.00km
- Czas 01:41
- VAVG 22.57km/h
- VMAX 43.40km/h
- Temperatura 28.7°C
- Kalorie 1719kcal
- Podjazdy 484m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
VII Mistrzostwa Lubniewic w MTB AMATORÓW
Niedziela, 10 lipca 2016 · dodano: 10.07.2016 | Komentarze 0
NUMER CZTERDZIEŚCI SIEDEM!!!
A jak wieść gminna niesie SIÓDEMKA to szczególna liczba, bo:
- podobno szczęśliwa,
- za siedem minut robi się większość rzeczy,
- i takie tam :)
Lubniewice to mój piąty wyścig w tym roku.
Scenariusz zakładał, że pojadę z małżonką, ale z przyczyn chorobowych, została wykluczona z "timu".
A co mi będzie kichała?!? W aucie mała przestrzeń, wirusy od razu rzuciłyby się na takiego wysportowanego przystojniaka :)
Zatem zdecydowane i kategoryczne "raczej nie!".
Wyjazd o 9:00.
Start o 12:00.
Przygotowany na najgorszy kataklizm:
Ekwipunek na Lubniewice © egonik
Na miejscu odebrałem numerek, następnie wyciągnąłem rękę po reklamówkę z pakietem... I jakie było moje zdziwienie, gdy się okazało, że pakietu brak. BRAK PAKIETU STARTOWEGO!!!!
Człowiek tak bardzo przyzwyczaja się do dobrobytu. Zabrałem numer i odszedłem.
Wóz serwisowy z całej krasie (i po niejednej kraksie... ot trochę porysowany):
Mieści się bez ściągania kół © egonik
WYŚCIG
Ze startu wspólnego, jakieś 5 km po asfalcie, a potem szał przez las. Bardzo ciekawa trasa, nie brakowało podjazdów, technicznych zjazdów (wąwóz) i szybkich zjazdów duktami leśnymi. Nawierzchnia każda, od wyboru do koloru, wspomniany asfalt, szuter, ścieżka, piach, plaża. Tą ostatnią tradycyjnie przebiegłem :) Było trochę błota, ślizgania i jedno wypięcie na mokrym, stromym podjeździe. Koło zabuksowało i noga odrapana.
Pół wyścigu walczyłem z tętnem. Wysokie po ponad 185 i było kryzysowo. Niestety temperatura nie pomagała, przyszło sobie trzydzieści stopni. Druga połowa dystansu, jak już serce zrozumiało, że raczej nie będzie bić wolniej, już "z górki" :)
Dla odmiany podłączyłem się do takich trzech i sobie jechaliśmy tak, aż do mety. W grupie raźniej. Muszę to częściej stosować :)
Plan był taki: dać z siebie wszystko! I uważam, że go zrealizowałem w 100 %. Szczególnie na zjazdach. Wyjątkowo zapierdzielałem. Dobrze, że nie widzę za dobrze, bo można było się zestresować :) No i rower. Zawsze dzielny!
Na mecie, dwa napoje energetyczne... Należał się jeden. Ale najpierw jedna podeszła, potem druga... Miałem odmówić?!? :)
I arbuzy, i woda... Dużo wody, piłem i piłem!!!
Traska:
AFTER
Obiadek, dwa... Należał się jeden...
Zapytałem kiedy losowanie. A Pani czy byłem już na obiedzie:
"Wie Pani, auto mam tak daleko."
"A to ja Panu oddam swój karnet na obiad."
Został ze mną Jacuś (Z GRUPY KIBICOWSKIEJ W SKŁADZIE: TATA, BŁAŻEJ, JACEK) i miał tak łazić bez obiadu?!? Poszliśmy do auta i dwa obiady wpadły. O takie:
To zdecydowanie nie jest pasta party! © egonik
WYNIK
Zająłem 84 miejsce na 213 osób, a w kategorii M3 mam 23 miejsce! :)
A roku 2015: 144 na 266 osób.
SKOK O 60 MIEJSC!!! Jestem BARDZO zadowolony! :)
Lubniewice - wynik © egonik
Oczywiście na mecie wszystkim zawieszano na szyjach tradycyjne blachy:
Pamiątkowa blacha z Lubniewic © egonik
A zbieram sobie, a co.
Korzystając z okazji pragnę podziękować mojej KIBICOWSKIEJ EKIPIE!!! Fajnie, że byliście, że Wam się chciało!
Szkoda, że na powrocie padło Wam auto... Naprawimy! Życie! Ważne, że wszyscy wróciliśmy do domu :)
Moja kibicowska rodzina © egonik
Tej dwójce przytrafiła się przygoda z autem. Jacuś robi zdjęcie - ale on dostał obiad więc pozować nie musiał :)
Po powrocie ogarnąłem rower i wprowadziłem małą innowacyjność. Zgodnie z ostatnimi sugestiami obniżyłem kierownicę.
Ma to pomóc w pokonywaniu stromych podjazdów, bo dotychczas przód od czasu do czasu podrywał się do góry.
15 mm w dół.
Nisko, coraz niżej © egonik
A na koniec najciekawsza sprawa: Jacuś tak się napatrzył, że zachciało mu się jeździć!!! :)
Jutro nasz pierwszy wspólny raz w tym roku. Zobaczymy!
A za tydzień Łagów!!
- DST 35.58km
- Czas 01:46
- VAVG 20.14km/h
- VMAX 37.40km/h
- Temperatura 18.5°C
- Kalorie 1641kcal
- Podjazdy 271m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Ledent MTB Krosno Odrzańskie
Niedziela, 26 czerwca 2016 · dodano: 26.06.2016 | Komentarze 2
Czekałem na ten wyścig cały rok!!! :)
W zeszłym skutecznie wykluczyła mnie rwa... Tak się kończą zabawy z dzieciakami!!! Nie żałuję ani sekundy, bo zabawa jest najważniejsza!!! :)
I takie motto przyświecało mojemu dzisiejszemu ściganiu!!! :)
(Wczoraj było jeszcze krótkie pływanie, między burzami, więc woda primo.)
A oto i wyścigowa historia... :)
Jak wiadomo przed musi być makaron, banany, nawadnianie i inne pierdy sprawiające, że dzień wyścigu jest zawsze taki nakręcony!
Plecak spakowany, zapasy zabrane, bidony pełne, żele, shot z magnezem, kurtka na deszcz, rękawki... Normalnie szał!!! :)
Podróż autem, bo to aż 4 km... W zeszły weekend zrobiłem 140! W jedną stronę!
Wyjątkowo zapisałem się przez neta i to na czas, więc pakiet startowy to była formalność.
Najpierw, o dziesiątej, wystartowały dzieciaki. Niektórzy to "starzy" wyjadacze, inny startowali pierwszy raz.
Wszyscy szczęśliwie dojechali, młodzież zadowolona, rodzice dumni. Zawsze warto spróbować :)
Dla tych co pierwszy raz... Cóż, może to będzie nowa droga życia, bo ileż można kopać tą piłkę!!! :)
MTB Krosno Odrzańskie - dzieciaki na starcie © egonik
11:00 - START
Jak się okazało na chwilę przed startem zawodnicy z numerami od 1 do 20 startują z pierwszego sektora. Szał!!!
Nawet się załapałem. Bo zwykle ustawiam się na ostatnią chwilę i w grupie ostatnich. A bo zawsze coś!!!
Dziś na przykład na 5 minut przed startem zachciało mi się... Znaczy musiałem iść na stronę :)
Pistolet strzelił, tzn. Pan Burmistrz i...
Poszły konie po betonie © egonik
No i się zaczęło! Puls na 180, zadyszka i wszyscy mnie wyprzedzają... Coś tu zdecydowanie nie działa!
Ale oczywiście nie odpuszczam i cisnę mimo wszystko. Pierwsze okrążenie to makabra! Morale na wysokości ściółki.
A przed pierwszą dużą hopką łańcuch też postanowił być na wysokości ściółki. Niech mnie ktoś dobije!
Pod pierwszą wjeżdżałem za każdym razem, pod drugą był podbieg :)
MTB Krosno Odrzańskie © egonik
MTB Krosno Odrzańskie © egonik
Finisz!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! © egonik
Podsumowanie:
- czas: 1:46:01;
- wynik: 38/OPEN i 15/M3;
- jeden bidon, dwa żele, jeden shot z magnezem (bo łydki przy podbieganiu coś za bardzo się ścinały).
Co do samego wyścigu to bez specjalnego lizusostwa potwierdzę, że organizacja na najwyższym poziomie. Trasa bardzo dobrze oznaczona i zabezpieczona. Trasa jak dla mnie bardzo wymagająca. Ujechałem 4 okrążenia, a zaplanowałem 3 :) Trzecie wolniej, by myślałem, że ostatnie... I jakie było moje zdziwienie. Cóż, młody to i zdziwiony :) Było ciężko, ale dałem radę. Sprzęt nie zawiódł.
Zabawa była przednia!!!
Rysunki, wykresy, kreski i kropki:
Taka oto niespodzianka mnie spotkała: czwarte miejsce w powiecie...:) Czwarte, czyli na bosaka!
MTB Krosno Odrzańskie - ekipa z powiatu © egonik
Suweniry:
>> medal;
Medal jaki jest każdy widzi © egonik
>> nagroda powiatowa z tajemniczą kopertą;
Merida... A ja mam Gianta!!! © egonik
>> nawet mnie wylosowali (szkoda, że nie działa...);
EmPeTrzy © egonik
Telewizor pewnie działa!!! Ale kto inny ma go w domu... Przecież liczy się zabawa... :)
Tym razem czyszczenie roweru miało miejsce na RODOS'ie u rodziców:
Rozczłonkowany i lekko zmoczony © egonik
Wuala!!! maj presies!!! © egonik
Dziękuję wszystkim dopingującym za doping!!! :) Majci, Gabi, Tacie, Przemkowi... I całej reszcie (o której może nawet nie mam pojęcia, no chyba, że nikogo więcej nie było :))
W szczególności dziękuję dziewczynom z ZUMBA Krosno Odrzańskie :) Nie spodziewałem się... Jestem szczerze wzruszony...
Dzięki Lilianno!!! :)
Nieważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy!!! :) © egonik
Na kolejny wyścig jedziemy do Lubniewic - 10.07 :)
Jak szaleć to szaleć :)
Do zrobienia planu czerwcowego zostało jeszcze 124 km...
- DST 31.74km
- Teren 31.74km
- Czas 01:18
- VAVG 2:27min/km
- VMAX 1:20min/km
- Temperatura 21.3°C
- Kalorie 1242kcal
- Podjazdy 177m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
III Maraton MTB Strzelce Krajeńskie
Sobota, 18 czerwca 2016 · dodano: 18.06.2016 | Komentarze 0
WRESZCIE!!!
Po dwóch miesiącach pauzy wybrałem się na wyścig :) A co tam!
Szkopuł w tym, że wyścig zaczynał się o 11:00, a o 2:00 rano wróciłem do domu... Ale co to była za impreza :)
Dziękuję za nadzór, pilnowanie, herbatę, sposób na lekką głowę :) Inaczej byłoby krucho, znając mnie.
A tak było zajebiście, że masakra!!! :)
Zasnąłem około 3:00... W międzyczasie sprawdziłem, że do Strzelec mam jedynie 140 km!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Czyli pobudka o 7:00 najpóźniej! Niewykonalne!
...o 6:45, kiedy to ocknąłem się przed budzikiem, wszystko było jasne :) JADĘ!!!
Przed wyjazdem odwiedziłem komisariat Policji, w celu ustalenia czy o poranku byłem już trzeźwy.
Oczywiście, że pojechałem autem... Badanie to tylko formalność, a jak wiadomo czuwa nade mną dobry Anioł, a w związku z tym zawsze wszystko się udaje :) Wynik ZIELONY!!!
Jak już dogoniłem pociąg to byłem spokojny, że dotrę na czas, bo kolej u nas to zawsze pewna inwestycja transportowa.
Zdążyłem na pociąg © egonik
Chętnie nadmienię, że zostałem pozytywnie zaskoczony takim oto wątkiem organizacyjnym: w związku z tym, że nie zarejestrowałem się wcześniej przez Internet musiałem zrobić to na miejscu. Szok! Dwie minuty i już miałem w łapie numer i torbę z darami. A co co przez neta swoje odstali w kolejce :) Pewnie nie za długo, ale zawsze :)
Oto mój numerek:
Dwieście siedemdziesiąt dwa © egonik
Szczęśliwa siódemka pomiędzy dwoma dwójkami!
I pojechałem!!! Na trasie mnóstwo błota, chlapania i ślizgania. Trasa bardzo dobrze oznaczona i przygotowana, nic nie zaskakiwało. Po drodze bufet (14 km) i pan z gwizdkiem na rozjeździe MINI (30 km)/MEGA (50 km).
Ja pojechałem MINI, czyli w lewo do mety.
Dowód nieczystej jazdy:
III Maraton MTB Strzelce Krajeńskie © egonik
Kreska:
WYNIK MINI:
>> 180 osób
>> 79 miejsce OPEN / 33 miejsce w M3
>> czas: 1:18:49
Czyli jak zawsze w połowie :)
Pół godziny w kolejce i rower odbłocony:
Szuruburu © egonik
Ciągnę ten mój czysty rower do auta, a mym oczom ukazała się ciuchcia z trasy dojazdowej.
I to samobieżna, bez lawety :)
Pociąg do rowerów © egonik
Na posiłek regeneracyjny zajrzałem do Młyna w Przetocznicy:
Lodowa regeneracja © egonik
A Młyn o tej porze wygląda tak:
Młyn w Przetocznicy © egonik
Młyn w Przetocznicy © egonik
Rybki, dużo rybek © egonik
Powrót przez Strumienno, gdzie rower otrzymał solidne smarowanie :)
Za tydzień KROSNO... W zeszłym roku wykluczyła mnie rwa... Jutro urodzinowa impreza z dmuchaną zjeżdżalnią...
Co zrobić by historia się nie powtórzyła?!?
Nic!!! Na zjeżdżalnię i tak wlezę :)
- DST 53.60km
- Czas 02:19
- VAVG 23.14km/h
- VMAX 60.50km/h
- Temperatura 8.0°C
- Kalorie 2010kcal
- Podjazdy 700m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
IX Piekło Przytoku 2016
Niedziela, 10 kwietnia 2016 · dodano: 10.04.2016 | Komentarze 1
To właśnie od Piekła coś drgnęło i zacząłem się ścigać. Debiut w 2014 roku, więc dziś był trzeci raz :)
Start o 11:00. Oczywiście nie zdążyłem się opłacić i musiałem dołożyć dwie dychy do podstawy. Typowe. Powinienem się już przyzwyczaić do siebie :)
Wyjazd z chawiry o 8:30, by zdążyć ze wszystkim.
Przed wyjazdem konsumpcja super chińszczyzny z rurami oraz popitka świetnej herbatki owocowej:
Rowerowe śniadanie © egonik
A tak wyglądał prowiant na drogę:
Service pack © egonik
POGODA!!! SIC!!!
Zgodnie z prognozą padało całą noc, a także w drodze na Piekło. Padało też trochę w trakcie i drodze powrotnej. Jak rower czyściłem też padało...
Oby deszcz nie stał się normą!
Dojechałem na czas i załatwiłem formalności. Potem strojenie... Jak, w co, czy wystarczy, pada, zimno...
I na rozgrzewkę jak zwykle brakło czasu - jakaś tam była, ale nie ta co powinna i to też jest charakterystyczne dla mojego piekłowania :)
Efekt końcowy strojenia - na ocieplacza:
Piekło Przytoku 2016 - przed startem © egonik
WYŚCIG
Standardowo trzeba ustawić się na Starcie, poczekać 10 minut aż ktoś pozwoli jechać i w drogę.
A że się nie rozgrzałem to na początku trochę zapiekło i było jakoś tak dziwnie słabo, ale humor poprawił mi się na zjeździe, bo nie musiałem kręcić, a wyprzedzałem zawodników :) Nadmuchałem 3 atmosfery to i niosło.
Kraksa... Po pierwszym zjeździe czterech chłopaków się wyłożyło. Nie znam przyczyny. Jeden został odwieziony do szpitala - przebita klatka piersiowa. Nie wyglądało to dobrze. Najechałem sekundy po, jak jeszcze wsparcie medyczne biegło z pomocą.
Dalej już jakoś szło. W miarę równe tempo. Cztery kółka fajne, cztery kolejne tak sobie. Ślisko, mokro, błoto. Po drodze poszły dwa żele i przyznam, że całkiem przyzwoite wsparcie. Mały bidon z izotonikiem + żele = od dziś zestaw obowiązkowy!
Okazało się nawet, że miałem kibiców/kibicki... Oczywiście poza tymi anonimowymi, którzy klaskali i darli się po drodze.
Ola, ja i medal... Okolicznościowy :)
Ach te kibicki! © egonik
WYNIKI
A teraz podsumowanie:
- 8 pętli;
- dystans: 53,6 km;
- czas: 2:19:55;
- MIEJSCE - OPEN M: 51/94, W KAT. 25/49 - czyli jak zawsze w połowie stawki :)
- w roku 2015 zająłem 53 miejsce z czasem 2:28:13.
RESUMUJĄC, DWA MIEJSCA DO PRZODU W PORÓWNANIU DO 2015 I 9 MINUT SZYBCIEJ (WYNIK W 2014: 82 miejsce z czasem 2:22:38). Czyli generalnie bardzo fajnie :)
Traska i szczegóły:
AFTER PARTY - czyszczenie roweru, by rdza nie miała pożywki!
Zjazd do bazy - Strumienno - i szorowanie bajka. Tu też było rosołowe pasta party :)
Czasem jedynie prysznic pomaga © egonik
Całość prac nadzorował nienażarty pies z sąsiedztwa - chociaż legenda głosi, że jest bezdomny. A nie wygląda :)
Pimpek - pies niewiadomo skąd © egonik
Pimpek - znawca napędów © egonik
- DST 43.88km
- Teren 43.88km
- Czas 02:06
- VAVG 20.90km/h
- VMAX 41.90km/h
- Temperatura 18.6°C
- Kalorie 2098kcal
- Podjazdy 284m
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Inauguracja sezonu! Zachodnia Liga MTB Nierzym
Niedziela, 3 kwietnia 2016 · dodano: 03.04.2016 | Komentarze 1
WRESZCIE!!! :):)
Z domu na start wyścigu mieliśmy ok 120 km, więc pobudka skoro świt. Pakowanie, makaronowanie, tankowanie i w drogę na Gorzów.
Korzystając z chwili nieuwagi małżonki postanowiłem zrobić samodzielnie zdjęcie... Ależ ona czujna! Po krótkim opier... Że to raczej nierozważnie i że lepiej skupić się na prowadzeniu auta, wykonała zdjęcie samodzielnie :)
Jedziemy na Nierzym!!! © egonik
Najpierw musiałem się zapisać, zapłacić, pobrać pakiet. Oczywiście takich jak ja były miliony, a nawet setki... :)
A potem to już tylko znany i lubiany rytuał:
>> Ubieranko - na długo?? ...na krótko?? ...rękawki, nogawki?? Ilu ludzi, tyle pomysłów.
Strojenie pod samą szyję © egonik
>> Rozgrzewka musi być. Wyjątkowo przyjechaliśmy z zapasem czasu to i była :)
Łydki się grzeją © egonik
>> Ustawianko - pierwszy sektor to trzydziestu najlepszych z poprzedniej edycji. Jak widać mnie tam nie ma, ale inni z Ledentu to się wcisnęli na samiuśki przód.
Pierwsza linia © egonik
>> No to jazda!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ZLMTB Nierzym - START © egonik
ZLMTB Nierzym © egonik
ZLMTB Nierzym © egonik
ZLMTB Nierzym © egonik
Ostatecznie wszyły mi cztery okrążenia :) Nie było dubla po drodze, co wywołało spore zaskoczenie... Nastawiony byłem na trzy!
Albo ja byłem tak fantastycznie szybki, albo oni, ci z pierwszej linii, byli tak fantastycznie wolni?!?
Trzy okrążenia zrobiłem w czasie 1:32:31, czyli 10 minut szybciej niż na koniec Zachodniej Ligi w 2015 (..wtedy zrobiłem tylko trzy...)!!!
Pogoda dopisała! Słonecznie i ciepło, z lekkim podmuchem :)
Organizm za to odrzucał wyścig... A to serce, a to plecy, a to lewa ręka jakaś zdrętwiała... U mnie nigdy nie ma nudy :)
Tętno kosmiczne, jeszcze tego nie przerabiałem w tym roku!
Co prawda mam różne aktywności, które podnoszą mi tętno, ciśnienie i całą resztę, ale jednak nie aż tak intensywnie... :)
Przeżyłem i trzeba popylać dalej!
W drodze powrotnej trochę zbłądziliśmy... WIEM, że to ta sama koszulka, którą miałem wczoraj na donacji, ale leżała na kupce opisanej "Brudne, ale można jeszcze nosić.", więc ubrałem :)
Chyba się zgubiłem... :) © egonik
Za tydzień PIEKŁO PRZYTOKU :)
Na koniec atrakcja przyrodnicza, która przyciąga tłumy gapiów nad naszą Odrę. Na jednej z główek osiedliła się taka oto rodzina:
Starsi © egonik
Młodsi © egonik
Pozdrower!!! Czas na regenerację :)
- DST 31.22km
- Teren 31.22km
- Czas 01:44
- VAVG 18.01km/h
- VMAX 29.00km/h
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Cybinka - objazd trasy Versus Mataron 2016
Sobota, 13 lutego 2016 · dodano: 13.02.2016 | Komentarze 3
Po pierwszym sygnale, że będzie wyjazd oświeciło mnie, że Talon jeszcze nieogarnięty po październikowych hulankach.
Więc było czyszczenie i smarowanko - bo jak inaczej pokazać się ludziom? :)
Wczesna pobudka i wyjazd w pośpiechu... W aż takim pośpiechu, że jak wystartowałem po rower to dopiero jak roleta wypadła na drogę zorientowałem się, że jadę z otwartą klapą bagażnika... A mam kombi :) Dobra tam, najlepszym się zdarza.
Pozdrawiam Pana z auta z tyłu, dawno nie widziałem takiego wyrazu twarzy :)
Wyjazd na dwa auta z T.B. - bo każdy z nas kończy w innym czasie :) ...i zgranie powrotu byłoby trudne. Życie jednak pokazało, że wracaliśmy razem. Ja po trzech, on po pięciu okrążeniach.
Słonko świeciło, powietrze mroziło - całkiem przyjemne warunki.
Trasa wyścigu: 4 x 10 km. Dziś zrobiłem 3 kółka w żadnym tempie.
Ale Talon to Talon - inna jakość :) Fajnie się jechało!
Spotkali my się w kilka rowerów i w drogę:
Koła kołom nierówne © egonik
A było nas z ponad dycha, jak dobrze liczę.
Kilka slajdów z trasy:
Byle do mgły © egonik
Śnieżny kawałek © egonik
Singletrack © egonik
Wycinka zza krzaka © egonik
A na koniec herbatka i daktyle od kolegi :)
Leżę i piję herbatkę © egonik
- DST 35.84km
- Teren 35.84km
- Czas 01:42
- VAVG 21.08km/h
- VMAX 43.97km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt GIANT TALON 29er 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Zachodnia Liga - FINAŁ - NIERZYM
Niedziela, 13 września 2015 · dodano: 13.09.2015 | Komentarze 0
Niniejszym informuję, że odjechałem kolejny wyścig MTB w swoim życiu.
Tym razem był to wyścig kończący drugą edycję Zachodniej Ligii MTB w Nierzymiu. To drugi wyścig Zachodniej Ligii, który zaliczyłem w tym roku :) Szał!
Dla odmiany nie jechałem z rodziną, a z kolegami z teamu: Tomkiem B. i Wojtkiem K. Zasadnicza różnica miedzy nami była taka, że oni pojechali się ścigać, a ja by przetrwać przynajmniej trzy okrążenia (na 4 x 12 km).
Plan minimum wykonany :)
Trasa bardzo fajna. Płaska i szybka.
Trochę korzeni, piachu, ale całość to generalnie standardowa ścieżka charakterystyczna dla lubuskiego lasu nad jeziorem.
Pogoda fantastyczna, trochę słońca, temperatura ok 20 stopni, idealna do ścigania.
Oto ja w akcji. NUMER 482 :)
Zdjęcia dzięki uprzejmości Renaty Tyc :) Dzięki!
Zachodnia Liga - Nierzym © egonik
Zachodnia Liga - Nierzym © egonik
Zachodnia Liga - Nierzym © egonik
Zachodnia Liga - Nierzym © egonik
Wystartowało 160 osób. Który byłem...?? Cóż, nie wiem... Dopiszę jak ustalę :)
Po zupie żurkowej, ogłoszeniu wyników i losowaniu nagród ruszyliśmy w bardzo długą drogę powrotną :)
W bardzo, bardzo długą drogę powrotną.
Na jednym z postojów na fotel wpakował się wycieczkowicz, fan jazdy przypadkowymi autami :)
Pasażer na gapę © egonik
Na koniec zdjęcie grupowe :)
Dzięki wszystkim! Do siego roku :)
Grupowe © egonik
PS. Tym sposobem zrobiłem w tym roku 3000 km.